2. Nessy.

60 9 120
                                    


Agness' s POV

Przebudziłam się z bólem głowy i leżącym na mnie Ben'em. Cóż. Wypiliśmy wczoraj dwie butelki wina, w tym jedna była zrobiona przez mojego dziadka, a on nie oszczędza procentów, jeśli chodzi o jego alkohol.

Zrzuciłam cielsko chłopaka na drugą stronę łóżka i udałam się do łazienki. Wczoraj nie miałam ani siły, ani chęci na umycie się, więc zrobiłam to teraz. Po namydleniu się i spłukaniu płynu, osuszyłam się ręcznikiem i skierowałam się do pokoju owinięta w puchaty szlafrok. Gdy przekroczyłam próg drzwi, usłyszałam jęk mojego przyjaciela.

— O mamuńciu, za co mnie tak karzesz, no pytam, za co?! — jęczał jak mała dziewczynka, łapiąc się za głowę zakopując w kołdrze.

— Przypominam, że to ty wpadłeś na pomysł, by wypić jeszcze jedno wino — spojrzałam z politowaniem na chłopaka.

— Moja wina, że twój dziadek robi takie trunki? Przecież to niedorzeczne, żeby butelka wina zmiotła mnie tak, że nie pamietam połowy wieczoru! — rzucił oburzony, schodząc z łóżka i przeciągając się jak najeżony kot.

Na jego głupie argumenty, tylko pokręciłam z rezygnacją głową i zabrałam się za znalezienie moich ciepłych dresów i wygodnej bluzy. Zamierzam całą niedziele przeleżeć w łóżku, na oglądaniu nowego sezonu Lucyfera.

Szkoda, ze ktoś miał inne plany i postanowił nimi popsuć także moje.

***

Koło godziny piętnastej, Ben pojechał do siebie, ponieważ stwierdził, że jest na tyle trzeźwy by dojechać bezpiecznie do domu. Trzy godziny później, leżałam na łóżku z laptopem na kolanach i oglądałam czwarty sezon serialu, ale przerwał mi dzwoniący telefon.

Dajcie mi spokój.

Na ekranie widniał wizerunek mojej kuzynki, a zarazem mojej najlepszej przyjaciółki.

— Co? — było jedynym, co mogłam od siebie dać. Nie miałam ochoty na rozmowy, bo akurat w tym momencie Tom Ellis pokazał się bez koszulki.

O rany.

— Hej, moja ulubiona kuzynko — zaświergotała z wyczuwalnym sarkazmem.

— Po pierwsze, jestem twoją jedyną kuzynką, wiec nie masz dużego pola do popisu, a po drugie to czego chcesz? Nie mam siły nigdzie wychodzić. — odpowiedziałam bez entuzjazmu. Wiedziałam, że Eleonor będzie chciała mnie zaciągnąć na jakąś imprezę. Ona nigdy nie dzwoni, woli wysyłać wiadomości, ale jeśli chodzi o jakieś wyjście to wie, że musi się fatygować, ponieważ zawsze ignoruje takowe zaproszenia.

— No weź! Dawno nigdzie nie wyszłyśmy, chce się napić — pisnęła do słuchawki, aż musiałam odsunąć telefon od ucha.

— Nie, mogłaś wczoraj do nas dołączyć. Tez piliśmy, wiec miałaś okazje się najebac. — odpowiedziałam jej od niechcenia.

— Wiesz, że nie mogłam. Miałam randkę z Flynnem. — mruknęła.

Zapomniałam. Jej wielka miłość Flynn Fletcher. Wysoki blondyn, pływak należący do elity Tamalpais High School. Nic do niego nie mam, nawet sympatyczny, ale nie znam go na tyle by mówić o nim więcej. Najważniejsze, że Ell jest szczęśliwa. Tyle mi w zupełności wystarczy.

— Dobra, ale i tak nigdzie nie wychodzę —rzuciłam szybko do przyjaciółki.

— Proszee, jest impreza u kolegi Flynna, zaprosił mnie i powiedział, że mogę wziąć ze sobą kogo tylko chce, bo organizator i tak nie patrzy na ilość osób. Ma podobno przerąbanie wielki dom i rodziców poza miastem, wiec często są u niego takie domówki. Zgódź się. Nie daj się namawiać. — jęczała mi do słuchawki.

Drowning in the pastWhere stories live. Discover now