Kiedy najbardziej uparty z jego mięśni w końcu złagodniał, Harry dał przerwę jego ramionom i ponownie ustawił się przy głowie Louisa. Z jego nowej pozycji wysmarowane olejem koniuszki palców Harryego od razu przeszły do ​​pracy, wcierając maleńkie entuzjastyczne kręgi bezpośrednio do jego mózgu. Przynajmniej tak mu się wydawało. Zasadniczo było tak, jakby Harry fizycznie podważał wszystkie zmartwienia z jego nadaktywnego mózgu, a następnie odrzucał je daleko.

Dobrze, że Louis leżał, ponieważ gdyby stał jego szyja z pewnością by pękła. Nie było mowy, by mogło utrzymać ciężar jego głowy, która przekształciła się w ciężką galaretowatą kroplę. A szaloną rzeczą było to, że Harry masował jego głowę niezliczoną ilość razy wcześniej pod prysznicem. W jakiś sposób mycie włosów nigdy nie było tak dobre (co naprawdę coś mówi, ponieważ mycie włosów było dość spektakularne). Z drugiej strony Harry nie spędzał wtedy zbyt wiele czasu nad jednym konkretnym obszarem. I nie poruszał palcami w kuszący sposób od czubka skóry głowy do dolnej części szyi pod prysznicem. To było to, co właśnie robił, a małe zygzaki elektryczności strzelały odpowiednio w szyję Louisa.

Po kontynuowaniu stałej ścieżki, ręce Harryego w końcu wróciły na jego ramiona. Spłaszczonymi dłońmi przez kilka chwil naciskał robiąc lekkie kojące okręgi naprzeciw górnej części pleców, zanim jeszcze bardziej delikatnie przesunął palcami po skórze.

Louis wziął głęboki drżący oddech, gdy jego skóra wybuchła gęsią skórką. Czy Harry wziął udział w zajęciach masażu bez jego wiedzy? Ponieważ było to o wiele lepsze niż te kilka razy, kiedy chodził do spa. Z drugiej strony, ręce Harryego były wyraźnie lepsze niż przypadkowa masażystka, więc być może był nieco stronniczy w ocenie umiejętności swojego męża.Nastąpiła chwila ciszy, kiedy Harry zaczął szurać wokół jego ciała, zanim Louis poczuł, jak powoli olej kapie mu po plecach i wtedy prawdziwa magia naprawdę się rozpoczęła. Harry zaczął bezlitośnie ugniatać górną część pleców, pracując w ciągłym wzorze silnych rytmicznych ruchów, aż Louis poczuł się tak, jakby wtapiał się w materac pod nim. Opadał coraz bardziej w miękką puszystą chmurę, z silnymi rękami Harryego jako jego jedyna kotwica w powrocie na ziemię. Harry doprowadził go do stanu nieskażonej błogości, a Louis pozwolił mu, szczęśliwie oddając pełną kontrolę zarówno nad swoim umysłem, jak i ciałem, pewny siebie w zdolnych rękach Harryego. Jego ciało było ciężkie w jednej chwili, a następne lekkie. Nie czuł się już jak on; giętki, luźny i tak całkowicie zrelaksowany, że stracił orientację, czy tonie w chmurach, czy dryfuje nad nimi. Dokładnie tak wyobrażał sobie, doświadczenie bycia poza ciałem. Został zredukowany jedynie do jego zmysłów i pozbawiony wszelkiej kontroli ciała.

Więc Louis zrobił jedynie to, co mógł. Pozwolił sobie czuć. Poczuł kroplę ciepłego oleju na jego skórze, a dobrze zbudowane dłonie Harryego przesuwały się po każdej części jego.

Czuł jego palce uginające się w odpowiedzi, a maleńkie włosy stojące na baczność na karku. I słuchał. Słyszał dźwięk wydawany przez dłonie Harryego, gdy gładko sunęły po jego gładkiej skórze, oraz dźwięk spokojnego oddechu z góry. W tę i z powrotem, w tę i z powrotem i tak dalej. Słyszał własne gwałtowne wdechy, a następnie płytkie westchnienia, które wydmuchiwał na poduszkę pod sobą. Wentylator sufitowy obracał się w kółko nad nimi, a jego echo rozbrzmiewało w jego uszach. Kiedy jego oczy nie były zaciśnięte, widział także jak płomienie świec rozrzuconych po pokoju odbijały światło wokół nich, rozświetlając cienie ich dwójki o ściany. Ich cienie połączyły się w jedno, tańcząc w miękkim migoczącym świetle. Louis wpatrywał się w to w transie, gdy Harry kontynuował swoją magię.

W końcu Harry odsunął się od pleców, pozostawiając Louisa nieco rozentuzjazmowanym, a jego skóra płonęła i mrowiła jednocześnie. Z mocnym uściskiem dłonie Harryego zacisnęły się na rękach Louisa, a następnie pociągnął je powoli i równomiernie w kierunku koniuszków palców Louisa, które zaczął delikatnie ciągnąć jeden po drugim. Delikatnie położył każde z ramion Louisa z powrotem obok niego, zanim przesunął dłonie na dół szyi. Ze słabym naciskiem paznokcie delikatnie drapały po plecach Louisa, gdy Harry poruszał się coraz bardziej w dół. Kolejny ślad gęsiej skórki podążył za nimi, zanim ogarnęły go dreszcze całego ciała, wciągając Louisa jeszcze bardziej pod magiczne zaklęcie Harryego.

30 days of smutWhere stories live. Discover now