Krew

104 7 13
                                    

Poprawiłam swoje włosy, a w kolejnej chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Już z daleka czułam mocny zapach feromonów, którymi musiał się wypsikać Kou. Za moment dosłownie zwymiotuję! Złapałam za swoją torebkę, po czym ruszyłam w kierunki wyjścia z mieszkania. Otworzyłam wszystkie zamki, po czym uchyliłam powłokę.

— Do twarzy ci w ciemno fioletowej szmince. — Powiedział, poprawiając przy tym swoje mankiety.

— Pierwszy raz nie włamałeś mi się do mieszkania. To coś nowego... — Odezwałam się chamsko, a on westchnął.

— A chciałem być miły... — Machnął ręką, a ja zostałam przyciśnięta do ściany.

Stopami nie byłam w stanie dotknąć podłogi. Zauważyłam to, jak drzwi się zamknęły, a on do mnie podszedł.

— Livia, naprawdę. Nie bądź krnąbrna i zachowuj maniery. — Położył swoją dłoń na mojej szyi, po czym przesunął czubkami swoich palców po moim dekolcie.

Przełknęłam ślinę i wyraźnie się skrzywiłam z obrzydzenia. Czułam to, jak moje ciało powoli zaczyna się trząść przez jego dotyk. Chciałam walczyć, ale nie byłam w stanie się nawet ruszyć.

— Naprawdę nie chciałbym być brutalny w stosunku do ciebie, ale najzwyczajniej w świecie nie dajesz mi wyboru. — Zbliżył się do mnie, na co zmarszczyłam nos, ze zdenerwowania. — Czemu jesteś taka waleczna? Ja tylko próbuję cię do siebie przekonać. Nie jestem przecież taki zły... — Pozwolił mi stanąć na ziemi, po czym przesunął swoją dłonią po mojej talii i zaczął mi szeptać do ucha. — Jeśli tak bardzo nie chcesz już spłacać tego długu, zostań prawdziwym wampirem, którym już byłaś. Pamiętasz jeszcze smak ludzkiej krwi. Na pewno pamiętasz swoją pierwszą ofiarę... — Już miałam uderzyć go w twarz, kiedy chwycił mój nadgarstek.

— To przez ciebie zabiłam tamtego człowieka. To ty mnie zmieniłeś w wampira, którym nie chciałam być. To ty zrobiłeś ze mnie potwora. Gdyby nie ty, mogłabym umrzeć i odejść razem z Antonem. Przemieniłeś mnie, chociaż doskonale wiedziałeś, że tego! — Nim skończyłam mówić, przycisnął swoje usta do moich.

Natychmiastowo go odepchnęłam, po czym uderzyłam go w twarz. Zaśmiał się z mojej reakcji, a ja go minęłam, aby w kolejnym momencie złapać za klamkę. Chwycił mnie za nadgarstek, kiedy już chciałam wychodzić. Wskazałam na wyjście, a on uśmiechnął się podejrzanie.

— Wychodź, albo sama cię przestawię... — Po raz kolejny się zaśmiał, po czym wyszedł z mieszkania.

— Podobasz mi się, kiedy jesteś taka władcza. Jesteś wtedy dużo bardziej seksowna, niż w swoich babcinych ubraniach... — Gdyby to coś dało, już dawno bym go udusiła.

Wyszłam za nim, po czym zamknęłam drzwi. Wyciągnął w moim kierunku swoje ramię, a ja po chwili, z cichym warknięciem go złapałam. Ruszyłam, ale on nawet nie drgnął. Spojrzałam na niego zdenerwowana, a on się szelmowsko do mnie uśmiechnął.

— Nie denerwuj mnie... — Powiedziałam, a on się pochylił w moim kierunku.

— Pamiętasz jeszcze jakie to uczucie, kiedy biegniesz z wampirzą prędkością? — Wywróciłam oczami, po czym na niego spojrzałam.

— Od czterdziestu lat się z nią nie poruszałam... — Wyznałam, a on pokręcił głową.

— To może czas rozruszać te stare kości? — Pokręciłam głową nie dowierzając. — Na trzy? — Szepnął mi do ucha.

— Jesteś niemożliwy... — Rzuciłam, po czym wypuściłam z płuc sporą ilość powietrza.

— To komplement? Jeśli tak, to mi schlebiasz. Nie tylko w takich sytuacjach potrafię się tak zachować, ale może tego wolisz się tego dowiedzieć sama? — Zacisnęłam powieki zdenerwowana.

Child Of The NightWhere stories live. Discover now