Drzwi otworzyły się zmuszając dziewczynę do szybkiego odsunięcia się, jeżeli nie chciała zarobić paru dodatkowych siniaków. Wielka twarz właścicielki z bliska wydawała się jeszcze bardziej szkaradna. Piorunujące spojrzenie wyłupiastych oczu zostało utkwione w niechcianej przybyszce. Felicji poczuła, że nogi jej miękną i robi się jej troszeczkę słabo.
- Czy jest jakiś problem? – Dopiero głos gospodyni wyrwał ją z chwilowej niemocy.
- T-tak... - Odezwała się jękliwie. Zaschło jej nagle w gardle, zupełnie jakby nie przemawiała przez wieki, a nie samotne pięć minut. – W naszym pokoju, tym w sute... na samym dole, panuje okropna wilgoć.
- Pada, to i jest wilgoć. – Kobieta wzruszyła ramionami. – Nie rozkażę przecież pogodzie, by się zmieniła.
- A może ma pani jakiś pochłaniacz wilgoci? – Zapytała z nadzieją – zawsze to lepsze niż nic... a gorzej się chyba usuwa grzyba niż mu zapobiega, prawda?
- Poczeka tu chwilę.
Wyłupiastooka właścicielka odwróciła się i zniknęła w głębi korytarza. Pchnięta ciekawością nastolatka przekroczyła próg. Spokojnie rozejrzała się po rozkładzie drzwi. Właścicielka musiała nie mieć rodziny, skoro wystarczały jej dwa małe pokoje, łazienka i otwarty salonik połączony z kuchnią. Dziewczyna zaskoczona własnym wścibstwem zaczęła wycofywać się. Co się z tobą dzisiaj dzieje? Zastanawiała się w duchu.
Niespodziewanie otworzyło się przejście do jednego z pokoików. Stało w nim dziecko, które może sięgało Felicji do pasa. Miało jajowatą głowę z włosami opadającymi w tłustych strąkach i wyłupiaste oczy. Tułów miało wydłużony, a ręce były ciut przy długie, przez co żółta bluza miała zbyt krótkie rękawy.
- Cześć. – Chłopczyk odezwał się cicho skrzekliwym głosem.
- Cześć... - Odpowiedziała automatycznie, po czym na moment się zawiesiła – jesteś synem właścicielki?
- Tak, chociaż wiem, że mamuna wolałaby jakieś ładne dzieciątko, a nie mnie. A zresztą taki jest plan.
- Jaki plan? – Zmarszczyła brwi zaniepokojona.
- Mamuna zamieni mnie na jakieś inne dziecko. Będzie ono ładne, nie będzie wrzeszczało ani płakało. W szał też wpadać nie będzie. Nie to co ja.
- I co zrobi wtedy z tobą?
- Podrzuci komuś innemu, oczywiście tamci się nie zorientują. Mama jest świetna w zaklęciach iluzji.
- A może to ty jesteś iluzją?
- E nie sądzę... gdyby tak było to raczej by się nie chciała mnie pozbyć, co nie? – Zauważył trzeźwo malec. – Tylko czekamy na odpowiednią ofiarę. Przez ten deszcz wszystko się opóźnia...
Felicja na szczęście dosłyszała szuranie.
- Zmykaj do pokoju, wpadaj w szał czy co tam takie dzieci robią. – Rozkazała.
Szybkim truchtem wróciła do korytarzyka. Liczyła na to, że balerinki nie narobiły hałasu. Nawet nie pomyślała o zaklęciu wyciszającym. Gdyby założyła glany pewnie wszystko by się wydało.
Właścicielka cicho postękując niosła w objęciach jakiś karton.
- Coś tam się znalazło. Proszę bardzo. – Przekazała jej pudło, które było cięższe niż wskazywały na to jego gabaryty. – Jeszcze jakieś problemy?
- Nie, dziękuję bardzo. Miłego dnia życzę.
Felicja zbiegła po schodach i wpadła do pokoju z trzaskiem.
BẠN ĐANG ĐỌC
Nie jesteśmy wybrańcami
Viễn tưởngMówi się, że wybraniec to ktoś wspaniały i wyjątkowy, stworzony do wielkich rzeczy. Co jednak z całą resztą obdarzonych magicznymi mocami istot? Nie jesteśmy wybrańcami to zbiór opowiadań o absurdalnych przygodach magicznego rodzeństwa Gwiazda oraz...
Lamy na wakacjach 2/2
Bắt đầu từ đầu