Mietek w zalotach 2/2

Mulai dari awal
                                    

Od kreślenia schludnych wyrazów oderwał go dzwonek do drzwi. Odczekał chwilę nasłuchując. Podniósł się z westchnieniem, jak widać siostrzyczki nie raczą się pofatygować do wejścia. Oby tylko nie był to nieszczęsny druid i jego kolejne problemy, które powinien rozwiązywać na własną rękę.

Kuchnia opustoszała, lecz nie na długo. Ledwo okularnik zniknął z pomieszczenia, pojawiła się w nim młoda wiedźma w towarzystwie chowańca. Rzuciła się na zapisaną kartkę. Przebiegła wzrokiem po linijkach tekstu. Nie przypuszczała, że jej brat postawi w końcu kawę na ławę... Tylko wciąż nie wiedziała przed kim! Przewróciła oczyma zmęczona już tą nieustającą zgadywanką. Z głębi korytarza dochodziła rozmowa z listonoszką, która dziwiła się, że ktokolwiek jest w domu. Tym razem nie udało jej się dyskretnie podrzucić awiza. Felicja pośpiesznie wyjęła smartfona i zrobiła zdjęcie listowi. Menda siedząca jej na ramieniu trąciła ją pyszczkiem ostrzegawczo. Spłoszona dziewczyna rozpłynęła się w powietrzu pozostawiając po sobie gwiezdną mgiełkę, która szybko przygasła.

Cichutko opadła na podłogę siostrzanego pokoju. Chowaniec płynnie zeskoczył z ramienia i zaczął krążyć swobodnie w powietrzu. Petronella obserwowała go uważnie z odpowiednią dozą braku zaufania i antypatii wobec złośliwej kreatury.

- Weź jej pilnuj, żeby niczego nie strąciła.

- Menda jest mądrym chowańcem, nic nie nabroi. - Usprawiedliwiała magicznego lisa właścicielka - Szykuj się, będziemy dzisiaj śledzić Mietka w Warszawie.

- Znowu jedzie się spotkać z tą tajemniczą francą?

- Ba, nawet to on żąda spotkania. Kojarzysz tą kawiarnię Pod uśmiechniętym półksiężycem? To właśnie tam mają się spotkać.

- Przynajmniej nie musimy się martwić, że wybrał sobie ktoś spoza branży. - Petronella poprawiła okulary - wiesz jak ciężko byłoby ukryć fakt, że jesteśmy magiczni, gdyby zaprosił bez zapowiedzi zwykłą dziewczynę do domu?

- Mam złe przeczucia... a co jak ja ją znam?

- To nawet jeszcze lepiej, bo przynajmniej nie będzie trzeba przekopywać bazy danych Inspektoratu.

- Tak czy siak sprawdzimy ją, tak dla pewności. Nie będziemy tutaj Mietka na niepotrzebne nieprzyjemności narażać.

Siostry przygotowały się do śledzenia. Petronella skryła cudowny balejaż pod słomkowym kapeluszem. Okulary zwykłe zastąpiła przeciwsłonecznymi. Przez gołe ramię, odsłonięte przez modną bluzkę hiszpankę, przerzuciła gładką płócienną torbę. Ta ręcznie malowana przez Felicję była zbyt charakterystyczna. Młodsza siostra rozplotła warkocz, długie włosy opadały swobodnymi falami na łopatki. Włożyła na siebie czarną koronkową narzutkę o kimonowym kroju, dżinsowe szorty i koszulkę w kwiaty. Oczywiście nie mogło zabraknąć pierścionka z czerwonym kryształem i niepraktycznego w lato czarnego kapelusza z dużym rondem. Zwarte i gotowe do akcji ruszyły w ślad za bratem, gdy ten opuścił bezpieczne mury domu we wczesnych godzinach popołudniowych. Sam też przyodział się odświętnie i zupełnie ignorując pogodę. Żywa czerwień jego koszuli w kratkę idealnie grała z ciemnym dżinsem katany i czernią spodni.

Pomimo, że śledzenie kogoś z użyciem magii jest o wiele lepszą metodą, siostry postawiły na metody z seriali śledczych. W dzieciństwie namiętnie oglądały kryminalne reality show, więc dokładnie wiedziały, że nie należy naśladować głównych bohaterów, jeżeli nie chce się zostać szybko złapanym. W pociągu skryły się w najdalszym zakątku wagonu i uważnie, aczkolwiek subtelnie obserwowały Mieczysława.

Już w Warszawie znacznie powiększyły odległość między nimi a śledzonym chłopakiem. Znały cel podróży, więc nie musiały się bać, że zgubią go gdzieś w metrze, a potem tramwaju lub autobusie.

Nie jesteśmy wybrańcamiTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang