Wyszłam z domu z GIGANTYCZNĄ walizką, a na moim podjeździe zauważyłam wóz Wandy, w którym już siedziały wszystkie moje psióły.

Bryczka wyglądała tak:
(Tylko ładniejsza w rzeczywistości ok?)

- Eluwa - powiedziałam wsiadając na miejsce pasażera obok Wandy, a te 3 inne fajtłapy siedziały z tyłu i plotkowały

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


- Eluwa - powiedziałam wsiadając na miejsce pasażera obok Wandy, a te 3 inne fajtłapy siedziały z tyłu i plotkowały.

Pewnie o mnie phi.

- Gitara siema - odpowiedziała Joanna przybijając ze mną solidną piątkę.

Następnie Wanda chcąc odjechać z mojego podjazdu, zaczęła się cofać i niespodziewanie w coś uderzyłyśmy.

- Japierdole co znowu - widać było, że Wanda była już wyczerpana i miała dość tej wycieczki, która nawet się nie zaczęła.

Chania wyszła z maszyny czterokołowej sprawdzić w co ten dzwonnik z notre dame znów uderzył.

- Ej lambadziary - krzyknęła do nas krótkowłosa, a my wyszłyśmy z auta - To Snapi.

Co za jebany kundel. Chce mi pewnie wycieczkę zniszczyć, myśląc że jak podłoży się pod samochód to zwrócę na niego uwagę i zostane z nim w Warszawie.

Hehe nie ma tak łatwo.

- Będzie żył? - zapytała prawie płacząca Paulinka.

- Nie - powiedziała Chania a Snapi umarł.

Potem weszłyśmy do samochodu i zaczęłyśmy śpiewać.

Oczywiście czasami śpiewałyśmy smutne piosenki bo Snapi umarł.

W oka mgnieniu znalazłyśmy się w Wrocławiu.
Wow fajnie tu.

Podziwiałam zachwycona uroki tego miasta.
Było tu ładnie. Ale zarobiło mi się przykro bo przypomniało mi się że Snapi nie żyje.

Ale już jest spoko

BAD IDEA | OkiWhere stories live. Discover now