Kiedy ostatnie poprawki wszystkich pań, poza Hermioną, która nadal nie miała na sobie sukni, dobiegły końca, odezwała się Cyzia.
- Pójdę sprawdzić, jak sobie radzą nasi panowie. Jean, może pójdziesz ze mną?
- Tak, oczywiście. – i dwie kobiety wyszły z pokoju.
- No to ja, Astoria i Parvati pójdziemy sprawdzić, czy wszystko jest zgodnie z planem. – powiedziała Pansy, po jej słowach trzy dziewczyny opuściły sypialnie, gdzie została tylko Hermiona i Ginny.
- Denerwuję się. – wyszeptała w pewnym momencie Granger.
- Wiem.
- Zastanawiam się, czy wszystko pójdzie dobrze.
- Będzie wspaniale.
- W głowie mam najróżniejsze scenariusze.
- Wyobrażam sobie.
- Mam tylko nadzieję, że nie ucieknie sprzed ołtarza.
- Nie zrobi tego. Za bardzo cię kocha.
Hermiona uśmiechnęła się do przyjaciółki.
- Ginny, nie obraź się, ale chciałabym zostać sama. Przebiorę się i w ogóle. Zapukaj do drzwi, kiedy będzie już czas.
- Dobrze. – rudowłosa cmoknęła przyjaciółkę w policzek i wyszła.
Podczas, gdy Hermiona wzięła się za zakładanie swojej sukni, Draco znów miał problem z zawiązaniem krawata.
- Daj. – mruknęła Cyzia, podchodząc do syna.
- Co u niej? – zapytał Malfoy Jr., przyglądając się matce.
- W porządku.
- Na pewno?
- Draco, nie martw się. Hermiona z ciebie nie zrezygnuje. – rzekła Narcyza, uśmiechając się lekko.
- Pięknie wyglądasz, mamo.
- Ty również, synu. – szepnęła kobieta, a po jej policzku spłynęła jedna łza.
- Nie płacz.
- To ze szczęścia.
Draco zaśmiał się i przytulił do siebie matkę, wtem do pokoju wszedł Lucjusz, który od godziny już szukał swoich butów po całym dworze. W końcu znalazł je i przyszedł do pokoju, aby w spokoju je założyć, bo przecież po domu Malfoy’ów, jak i w ogrodzie kręciło się pełno osób, które zostały zaproszone na ślub, albowiem ta wielka uroczystość miała się odbyć właśnie w tej pięknej willi. W ogrodzie poustawiano wiele ławek i krzeseł, a pomiędzy dwiema jabłoniami, rosnącymi obok siebie stoi nieduża altana, w której już czekał ksiądz.
- Śliczna suknia, Cyziu. – powiedział Lucek, obejmując żonę i wyprowadzając ją z pokoju, po tym, jak już założył buty. To samo ze swoją żoną zrobił pan Granger, jednak Jean, wychodząc z pokoju powiedziała.
- Panowie, wasze kobiety już na was czekają.
Tak więc Blaise, Teodor, Ron i Harry opuścili pomieszczenie. Draco został sam, jednak tylko na chwilę, gdyż moment później szedł już do ogrodu, gdzie za moment miał się odbyć ślub. Jego ślub.
W tym samym czasie.
- Hermiono, już pora. – powiedziała Ginny Weasley, pukając do drzwi pokoju swojej przyjaciółki.
- Zaraz będę! – odkrzyknęła Granger.
- Tylko się pośpiesz. – dodała ruda i poszła.
Hermiona westchnęła głęboko i opuściła pokój. Szła pewnym krokiem przez ogromny dom, zatrzymała się dopiero w salonie, gdzie było pięknie udekorowane wyjście na ogród. Tam też stał jej ojciec, który, gdy ją zobaczył zaniemówił z wrażenia. Dopiero po chwili przywołał się do rzeczywistości.
- Hermiono… - powiedział cicho. – Córeczko, wyglądasz cudownie.
- Dziękuję, tato.
- Zdenerwowana?
- Bardzo.
- Chodźmy już.
Hermiona podeszła do swojego ojca, który zaoferował jej swoje ramię. Przyjęła je i wtem usłyszeli marsza weselnego. Wyszli z salonu, a każdy, kto siedział na ławeczkach ustawionych w dwóch rzędach odwrócił się w ich stronę. I każdy, kto zobaczył Hermionę z pewnością był pod ogromnym wrażeniem, wliczając w to Pana Młodego, który nie odrywał swojego wzroku od JESZCZE panny Granger.
![](https://img.wattpad.com/cover/32149711-288-k44460.jpg)
CZYTASZ
Miłość, jakiej nikt nie znał.
FanfictionTa historia jest o totalnie odmienionej Hermionie Granger i o Draconie Malfoyu. Łączy ich tutaj potężne uczucie. Niesamowita miłość, która jest w stanie przetrwać wszystko.
47. Wielkie przygotowania.
Zacznij od początku