47. Wielkie przygotowania.

Zacznij od początku
                                    

Kiedy ostatnie poprawki wszystkich pań, poza Hermioną, która nadal nie miała na sobie sukni, dobiegły końca, odezwała się Cyzia.

- Pójdę sprawdzić, jak sobie radzą nasi panowie. Jean, może pójdziesz ze mną?

- Tak, oczywiście. – i dwie kobiety wyszły z pokoju.

- No to ja, Astoria i Parvati pójdziemy sprawdzić, czy wszystko jest zgodnie z planem. – powiedziała Pansy, po jej słowach trzy dziewczyny opuściły sypialnie, gdzie została tylko Hermiona i Ginny.

- Denerwuję się. – wyszeptała w pewnym momencie Granger.

- Wiem.

- Zastanawiam się, czy wszystko pójdzie dobrze.

- Będzie wspaniale.

- W głowie mam najróżniejsze scenariusze.

- Wyobrażam sobie.

- Mam tylko nadzieję, że nie ucieknie sprzed ołtarza.

- Nie zrobi tego. Za bardzo cię kocha.

Hermiona uśmiechnęła się do przyjaciółki.

- Ginny, nie obraź się, ale chciałabym zostać sama. Przebiorę się i w ogóle. Zapukaj do drzwi, kiedy będzie już czas.

- Dobrze. – rudowłosa cmoknęła przyjaciółkę w policzek i wyszła.

Podczas, gdy Hermiona wzięła się za zakładanie swojej sukni, Draco znów miał problem z zawiązaniem krawata.

- Daj. – mruknęła Cyzia, podchodząc do syna.

- Co u niej? – zapytał Malfoy Jr., przyglądając się matce.

- W porządku.

- Na pewno?

- Draco, nie martw się. Hermiona z ciebie nie zrezygnuje. – rzekła Narcyza, uśmiechając się lekko.

- Pięknie wyglądasz, mamo.

- Ty również, synu. – szepnęła kobieta, a po jej policzku spłynęła jedna łza.

- Nie płacz.

- To ze szczęścia.

Draco zaśmiał się i przytulił do siebie matkę, wtem do pokoju wszedł Lucjusz, który od godziny już szukał swoich butów po całym dworze. W końcu znalazł je i przyszedł do pokoju, aby w spokoju je założyć, bo przecież po domu Malfoy’ów, jak i w ogrodzie kręciło się pełno osób, które zostały zaproszone na ślub, albowiem ta wielka uroczystość miała się odbyć właśnie w tej pięknej willi. W ogrodzie poustawiano wiele ławek i krzeseł, a pomiędzy dwiema jabłoniami, rosnącymi obok siebie stoi nieduża altana, w której już czekał ksiądz.

- Śliczna suknia, Cyziu. – powiedział Lucek, obejmując żonę i wyprowadzając ją z pokoju, po tym, jak już założył buty. To samo ze swoją żoną zrobił pan Granger, jednak Jean, wychodząc z pokoju powiedziała.

- Panowie, wasze kobiety już na was czekają.

Tak więc Blaise, Teodor, Ron i Harry opuścili pomieszczenie. Draco został sam, jednak tylko na chwilę, gdyż moment później szedł już do ogrodu, gdzie za moment miał się odbyć ślub. Jego ślub.

  

W tym samym czasie. 

- Hermiono, już pora. – powiedziała Ginny Weasley, pukając do drzwi pokoju swojej przyjaciółki.

- Zaraz będę! – odkrzyknęła Granger.

- Tylko się pośpiesz. – dodała ruda i poszła.

Hermiona westchnęła głęboko i opuściła pokój. Szła pewnym krokiem przez ogromny dom, zatrzymała się dopiero w salonie, gdzie było pięknie udekorowane wyjście na ogród. Tam też stał jej ojciec, który, gdy ją zobaczył zaniemówił z wrażenia. Dopiero po chwili przywołał się do rzeczywistości.

- Hermiono… - powiedział cicho. – Córeczko, wyglądasz cudownie.

- Dziękuję, tato.

- Zdenerwowana?

- Bardzo.

- Chodźmy już.

Hermiona podeszła do swojego ojca, który zaoferował jej swoje ramię. Przyjęła je i wtem usłyszeli marsza weselnego. Wyszli z salonu, a każdy, kto siedział na ławeczkach ustawionych w dwóch rzędach odwrócił się w ich stronę. I każdy, kto zobaczył Hermionę z pewnością był pod ogromnym wrażeniem, wliczając w to Pana Młodego, który nie odrywał swojego wzroku od JESZCZE panny Granger.

Miłość, jakiej nikt nie znał.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz