Ronald Knox (Kuroshitsuji)

146 5 4
                                    

– Oj, no nie daj się prosić. – Potrząsała tobą twoja przyjaciółka, byś się zgodziła na wyjście z nią. – Może poznasz tam jakiegoś fa...
– No dobra, już dobra. Pójdę, ale pod jednym warunkiem.
– Zamieniam się w słuch.
– Dasz mi spokój i nie będziesz mną potrząsać, ani ciągnąć.
– To były dwa.
– W takim razie będzie jeszcze trzeci.
– Nie! - Krzyknęła zrozpaczona. – Nie zrobisz tego!
– Trzecim warunkiem będzie to, że nie będziesz mnie swatać z żadnym mężczyzną.
– No, ale...
– Bez żadnego "ale". Albo przystajesz na te warunki, albo nigdzie nie idę. – Skrzyżowałaś ręce pod bistem.
Chwilę się zastanawiała. W końcu powiedziała od niechcenia:
– No dobra. Niech ci będzie.
– Czyli się zgadzasz? - Drażniłaś się.
– Tak! – Krzyknęła trochę wnerwiona.

Weszłyście razem do niewielkiego baru, zamawiając przy ladzie po butelce waszych ulubionych alkoholi. Zasiadłyście do dwuosobowego stolika.

Rozmawiałyście na różne tematy popijając przy tym trunek i śmiejąc się wniebogłosy. Po kilku kolejnych kieliszkach przyjaciółka poinformowała cię, że idzie do łazienki. Nie wiedząc co masz zrobić podczas czekania na nią wpatrywałaś się w napój obracając go w szklanym naczyniu.

Po chwili dosiadł się do ciebie pewien chłopak. Spojrzałaś na niego.
– Czy coś się stało?-– Spytałaś uprzejmie.
– Nie, nic – odpowiedział zmieszany. – Co taka piękna dziewczyna robi w tym miejscu takie jak to?
– Jestem z przyjaciółką, która zaraz powinna wrócić-– spojrzałaś w kierunku toalet oczekując wyjścia [k.w.t.p]. Co po kilku sekundach uczyniła.
– W takim razie nie będę pani przeszkadzał. – Blondyn wstał uśmiechając się szarmancko i wyszedł z lokalu.

– Co chciał od ciebie ten chłopak? Kim on był? Znasz go w ogóle? – [I.t.p] zasypała cię pytaniami zasiadając na swoim miejscu.

Do końca spotkania mówiła o urodzie zielonookiego przez co cię denerwowała.
Wróciłaś do domu. Ściągnęłaś szpilki przez, które bolały cię już stopy, powiesiłaś marynarkę do szafy. Zauważyłaś na podłodze zgiętą kartkę. Podniosłaś ją otwierając. Widział na niej napis:

Spotkajmy się jutro o 19 w barze, w którym wczoraj byłaś.

Brak podpisu, ale wiedziałaś kim jest nadawca liściku. Postanowiłaś, że pójdziesz.

Siedziałaś w umówionym miejscu pięć minut przed czasem. W tym czasie zamówiłaś tylko szklankę wody podczas czekania na nadawcę listu.

Minęła minuta. Weszła jakaś para.
Minęło pięć minut.
Dziesięć.
Chłopak dalej się nie pojawił.

Tracąc cierpliwość wstałaś z miejsca, a przed tobą zasiadł zmęczony zielonooki.

– Przepraszam za spóźnienie. Musiałem się wyrwać z pracy – powiedział przez cały czas dysząc ze zmęczenia. Nie odpowiedziałaś.

– Po co chciał się pan spotkać? – Po dłuższej ciszy zapytałaś.

– Pani mi kogoś przypomina?-– Zastanawiał się.

– Naprawdę? Kogo panu przypominam? – Zainteresowałaś się.

– Kogoś naprawdę bliskiego.

– Jak się nazywa? – Nastąpiła cisza, w której blondyn nie wiedział co odpowiedzieć.

– Przepraszam nie przedstawiłem się wcześniej. – Wyciągnął rękę w twoją stronę, którą uścisnęłaś. – Ronald Knox – podczas wypowiadania tych słów zastygłaś, wpatrywałaś się w jeden punkt za chłopakiem. Pomachał ci ręką przed oczami. Otrząsnęłaś się.

– [T.I][T.N] - odpowiedziałaś w końcu.

Zaproponował ci wyjście z lokalu i przejście się.

Spacerowaliście w ciszy. Nie mogąc jej wytrzymać zatrzymałaś się i spytałaś:
– Naprawdę nazywasz się Ronald Knox?
Zapadła chwilowa cisza. Odwrócił się w twoją stronę zastanawiając się co odpowiedzieć.
– Tak. Dlaczego pytasz?
– Ja miałam przyjaciela, który się tak nazywał.
– Miałaś? To już nie masz? – Dopytał.
– On... – zawachałaś się. – Nawet nie chce o tym myśleć. – Samotna łza spłynęła po twoim policzku.
– Co takiego zrobił, że się już nie przyjaźnicie? Jak chcesz mogę ci z nim pomóc.
– To i tak nic nie zmieni – pociągnęłaś nosem. - On... popełnił samobójstwo. – Z twoich oczu zaczął lecieć potok łez, który próbowałaś powstrzymać przecierając je dłońmi. Podszedł do ciebie i obiął ramionami.
– A najdziwniejsze z tego wszystkiego jest to, że jesteś do niego uderzająco podobny, tylko... – zastanawiałaś się – masz inny kolor oczu i nosisz okulary.
Zielonooki przestał masować cię po plecach, wpatrywał się przed siebie, jakby jakaś rzecz przykuła jego uwagę. Prawda był inna. W umyśle okularnika zaczęły pojawiać się sceny z tobą w roli głównej. Jak blisko byliście jako przyjaciele. Wspólne wygłupy, spacery, rozmowy na poważne tematy lub te mniej.
Wciągnął powietrze z zamiarem powiedzenia ci o tym, że jest tą samą osobą. Tym samym Ronald'em Knox'em. Twoim przyjacielem. W ostatniej chwili się powstrzymał, wmawiając sobie, że to może być dla ciebie za wcześnie. Nie uwierzysz mu i już nigdy się nie spotkacie, że cię nie zobaczy. Postanowił wyznać ci prawdę kiedy będziesz na to gotowa i on również.

Od kilku miesięcy umawiasz się z Ronaldem na wspólne spacery po parku. Opowiadacie wiele rzeczy o sobie śmiejąc się przy tym.

Wczoraj poprosił cię o spotkanie w barze, w którym po raz pierwszy się spotkaliście.
Weszłaś i rozglądałaś się po pomieszczeniu za chłopakiem. Dostrzegłaś go w rogu pomieszczenia. Witając się z nim krótkim przytulasem dosiadłaś się na przeciw.
– O czym chciałeś porozmawiać? - Spytałaś. Nie uzyskałaś odpowiedzi.
– Ronald – nic. Żadnej odpowiedzi.
– Ronald? – Pomachałaś ręką przed oczami. Dalej nic.
– Ronald! – Walnęłaś go w ramię, na co się ocknął.
– Tak? – Zapytał wybitny z transu.
– Pytałam, o czym chciałeś porozmawiać.
– To teraz nie jest ważne. Ważne jest to żebyś się dobrze bawiła – Podniósł kieliszek czekając aż zrobisz to samo. Zderzyliście ze sobą szkła i upilście.

Następnego dnia znalazłaś się w swoim domu. Nie wiesz nawet jak do niego trafiłaś. Wstałaś z łóżka i prawie od razu poczułaś skutki uboczne picia. Weszłaś do kuchni. Zastygłaś w miejscu.
– Ronald co ty tu robisz? – Odwrócił się w twoją stronę.
– Aktualnie śniadanie dla ciebie. A teraz wracaj do łóżka. – Zaprowadził ci w stronę sypialni dopilnowując tego, że się położyłaś. Nie zdążyłaś nawet zaprotestować.

Po kilku minutach wrócił z tacką jedzenia i picia dla ciebie. Zaczęłaś jeść.
– To o czym chciałeś wczoraj porozmawiać?
Nastała cisza. Tego pytania za wszelką cenę chciał uniknąć zielonooki.
– Obiecaj mi, że po usłyszeniu tego będziemy się dalej przyjaźnić.
– Obiecuje.
– Ja jestem tym Ronaldem, który popełnił samobójstwo. Teraz jestem bogiem śmierci, dlatego mój kolor oczu się zmienił i muszę nosić okulary. Przepraszam cię za popełnienie tego głupstwa. Ja naprawdę nie wiedziałem co mam zrobić.
Przytuliłaś go do siebie odkładając wcześniej tackę ze śniadaniem na boku.
– Wierzę ci. Ja sama miałam przeczucie, że to musisz być ty, że nie mogę się mylić. Kiedy zrozumiałeś kim jestem?
– Gdy powiedziałaś mi, że miałaś przyjaciela o takim imieniu i wyglądzie jak ja. Naprawdę cię bardzo przepraszam za wszystkie głupie decyzjie jakie podjąłem. – Wtulił się w ciebie bardziej.
– Spróbujmy o tym zapomnieć – zaproponowałaś. – Jesteśmy przecież przyjaciółmi.

• • • • • • • • • • • • • • •

22.02.2021

Anime | One Shot'sUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum