38. "Nowa'' uczennica i załamany psychicznie nauczyciel.

Zacznij od początku
                                    

- Za co? – zapytał zaskoczony.

- Jesteś cudownym przyjacielem. – rzekła i jego również przytuliła, już po chwili na środku Wielkiej Sali był grupowy uścisk. Temu wszystkiemu przyglądał się Albus Dumbledore, który nie potrafił się nadziwić, że Ślizgoni i Gryfoni wreszcie się pogodzili i to za sprawą dwójki młodych ludzi. Topór wojenny między tymi domami został zakopany dzięki Hermionie Granger i Draconowi Malfoy’owi, a dokładniej dzięki ich niesamowitej miłości. Dyrektor uśmiechnął się, natomiast przyjaciele zabrali się do jedzenia, a następnie udali się na lekcje.

Pierwszą lekcją tego dnia były Eliksiry. Profesor Snape wszedł do swojej klasy, gdzie uczniowie już siedzieli i od razu się zatrzymał. Nie był dziś na śniadaniu, tak więc dopiero teraz zobaczył kolorowe włosy Hermiony. Machnął różdżką, a na tablicy pojawiły się instrukcje.

- Dzisiaj robicie Eliksir Rozweselający, macie godzinę. Granger, do mnie. – wszyscy spojrzeli na niego z przerażeniem, następnie na Hermionę, która spokojnie do niego podeszła. Severus złapał ją za ramię i wyprowadził z klasy. Zamknął drzwi do Sali i ryknął.

- Co to, do cholery, jest?!?! – co z tego, że drzwi do Sali były zamknięte skoro i tak usłyszeli go chyba wszyscy, którzy byli w zamku.

- Ale, o co chodzi, panie profesorze? – zapytała niewinnie Gryfonka.

- O co chodzi?!?! O twoje rażąco kolorowe włosy!!!!! Przecież ja nie mogę na ciebie patrzeć!!!

- To niech pan nie patrzy!!! – tym razem to Hermiona wydarła się tak głośno, że Harry, który siedział w Sali Eliksirów i starał się zapanować nad swoim bulgotającym kociołkiem, podskoczył ze strachu, przy czym potrącił ramieniem Rona, siedzącego obok, który niezdarnie zamiast dwóch liści aloesu, dodał pięć. Jego eliksir zaczął niebezpiecznie bulgotać, Blaise zauważył to i z przerażeniem wybiegł z Sali. Hermiona i Snape nadal kłócili się na korytarzu, Zabini podbiegł do nauczyciela i wrzasnął.

- PANIE PROFESORZE!!!! ZARAZ WYBUCHNIE!!!!

- Co wybuchnie?

- KOCIOŁEK WEASLEY’A!!!!

- Cholera jasna. – zaklął Snape i wparował do klasy. – WYJŚĆ!!!! WSZYSCY WYJŚĆ!!!!!

Kiedy wszyscy z pośpiechem opuścili salę, Snape również, usłyszeli tylko głośne BUUM!!

Mistrz Eliksirów powoli otworzył drzwi do klasy i zajrzał tam. To pomieszczenie nie było już klasą. Po pierwsze wszystko było ubrudzone w sadzy, po drugie w ścianie była olbrzymia dziura prosto na błonia i po trzecie, przez co Snape niemal się rozpłakał, jego ulubiony, najwspanialszy fotel, w którym zawsze siedział na lekcjach był w połowie spalony. Severus zamknął drzwi do klasy i z łzami w oczach odszedł, zostawiając uczniów totalnie zdezorientowanych. Jednak ci byli dość szczęśliwi, wzruszyli tylko ramionami i się porozchodzili. Przecież nie będą tutaj tak stali, jak jacyś debile. Kolejne zajęcia zaczynały się dopiero za 30 minut. 

Następną lekcją była Transmutacja, później Numerologia, Zielarstwo i na końcu Obrona Przed Czarną Magią. Potem wszyscy zebrali się w Wielkiej Sali na obiedzie, nim jednak zabrali się do jedzenia, Albus Dumbledore wstał, poprosił o ciszę i powiedział.

- Z powodu pewnych okoliczności zajęcia Eliksirów przez jakiś czas nie będą się odbywały, gdyż profesor Severus Snape musiał wyjechać, aby…… się……. eee….. tak jakby….wyleczyć… Eeee…. Krótko mówiąc, wasz nauczyciel załamał się psychicznie, widząc swoją zniszczoną salę i przebywa teraz na oddziale psychiatrycznym w św. Mungu. Ale nie martwcie się wkrótce do nas wróci i znów będzie prowadził lekcje. – zakończył z uśmiechem dyrektor. Uczniowie słysząc to, od razu zaczęli wstawać i podchodzić do Ronalda Weasley’a, aby podziękować mu odwołanych lekcji. W końcu to jego eliksir wybuchł i zniszczył całą klasę, więc to dzięki niemu teraz Snape jest w szpitalu. Ron dostał wiele podziękowań ,ale też gratulacji, że udało mu się doprowadzić Severusa do takiego stanu. Weasley przyjmował wszystko z szerokim uśmiechem.

Po obiedzie Blaise, Pansy, Teodor, Astoria, Harry, Ginny, Hermiona i Draco poszli na błonia. Ron im nie towarzyszył, gdyż już wcześniej umówił się ze swoją dziewczyną na romantyczne popołudnie. Tak więc ósemka przyjaciół usiadła na kocyku pod drzewem i sobie rozmawiali. Chłopaki prowadzili bardzo emocjonującą dyskusję na temat Quidditcha, natomiast dziewczyny zatopiły się w najnowszych plotkach.

- A wiecie, że Brown przespała się z Deanem Thomasem? – zapytała Astoria.

- Nie, ale ostatnio widziałam jak całowała się z Cormac’iem McLaggenem! – zawołała Pansy.

- Żartujesz?! Ja ją widziałam w jakiejś pustej sali z Seamusem Finniganem. – odparła Ginny.

- Boże, co za zdzira!! – wykrzyknęła Hermiona.

- Kto jest zdzirą? – do rozmowy włączył się Zabini.

- Lavender Brown. – wysyczała Greengrass.

- Ach… to faktycznie zdzira. – stwierdził Blaise. – Prawda, Smoku?

- Co?

- Mówimy, że Brown to zdzira.

- A no tak, tak. W pełni się zgadzam. – odparł blondyn.

- A ja słyszałam, że kiedyś się z nią prowadzałeś. – rzekła Hermiona.

- Tak, to było chwilowe.

- Chwilowe? Ja też jestem chwilowa?! – krzyknęła Granger.

- Zwariowałaś? Przecież wiesz, że cię kocham! – odpowiedział również krzykiem.

- Lavender chwaliła się kiedyś, że też jej tak powiedziałeś.

- Ale to co innego.

- Jak to? Ja też jestem dziewczyną, więc to chyba to samo!! – ryknęła Gryfonka.

- Ale ty nie jesteś nią!! – wydarł się Ślizgon.

- Fakt, ja nie jestem nią, ale skąd mogę wiedzieć, czy nie potraktujesz mnie tak samo?

- Nie potraktuję cię tak, bo cię kocham!!! Jej nie kochałem!!

- Ale jej tak powiedziałeś.

- Wymyśliła to sobie.

- Kłamiesz.

- Nie kłamię.

- A właśnie, że tak.

- Nie.

- Tak.

- Nie.

- Tak!!!!

- Nie!!!!

- Eee… może przestaniecie się kłócić? – zaproponował Blaise. – Robicie scenę!

- Nie wtrącaj się! – odpowiedzieli razem, więc Zabini wycofał się z tej wymiany zdań.

- Przyznaj, że kłamiesz!!! – ryknęła Hermiona.

- NIE KŁAMIĘ, KRETYNKO!!! KOCHAM TYLKO CIEBIE!!!! – wrzasnął i złączył ich usta w namiętnym pocałunku.

- A ci znów się całują. – mruknął Harry.

- Coś mi się wydaje, że jeśli oni będą się ciągle kłócić, a potem godzić, wiecie, w jaki sposób, to pan Malfoy już niedługo zostanie dziadkiem. – stwierdziła Ginny.

- Na pewno się bardzo ucieszy!! – zawołała Parkinson, szczerząc się, jak głupia. Hermiona i Draco nadal się całowali, jednak Teodor postanowił im przerwać.

- Możecie się od siebie oderwać?

- Draco, przecież ty zaraz ją wessiesz!! – krzyknął Zabini, stając tuż za przyjacielem.

- Odpieprzcie się. – wyszeptała Hermiona, na chwilę przerywając pocałunek.

Przyjaciele pokręcili głowami i sobie poszli.

Tego dnia nikt już nie widział Malfoy’a i jego przyszłej żony. Myślę, że każdy się domyśla, gdzie byli i co robili.

Miłość, jakiej nikt nie znał.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz