18. Gryfoni i Ślizgoni.

Start from the beginning
                                    

- O JA PIERRRDOLE!!!! – ryknął Blaise z łzami w oczach i dodatkowo, spadając z ławki.

- Cóż to za zachowanie, panie Zabini? – krzyknęła McGonagall, idąc w ich kierunku.

- To nic takiego, pani profesor.

- W takim bądź razie, dlaczego pan klnie?

- Po prostu ktoś bardzo mocno mnie uderzył.

- Widocznie miał powód. Ale pan nie miał powodów do wykrzykiwania takich słów.  Szlaban, panie Zabini. Proszę wieczorem stawić się u pana Filcha. – powiedziała i odeszła. Kiedy już była na tyle daleko, że nie mogła usłyszeć o czym mówili, Blaise odezwał się.

- Jesteście podli.

Na co cała reszta wybuchła niekontrolowanym śmiechem.

Kiedy Hermiona razem ze Ślizgonami wychodziła już z WS, ktoś wykrzyknął jej imię. Granger odwróciła się i zobaczyła, idących w jej stronę Ginny, Rona i Harry’ego.

Draco, Blaise i Teodor wyprostowali się i zrobili krok do przodu, jakby chcąc chronić dziewczynę. Zaś Astoria i Pansy stanęły po obu stronach Gryfonki.

- Hermiono, możemy porozmawiać? – zapytał Potter przez mur ludzi.  

- O czym?

- Chcielibyśmy cię przeprosić. – odparł Ronald.

Spojrzenie Hermiony zagłębiło się w oczach Wybrańca, dopiero po chwili odpowiedziała.

- Okej. Zaczekajcie na mnie. Zaraz przyjdę. – powiedziała do Ślizgonów i nawet nie zrobiła kroku, kiedy Draco zastawił jej przejście i powiedział.

- O nie! Nie ma mowy. Nigdzie nie idziesz.

- Odsuń się, Malfoy.

- Nie.

- Zabini, powiedz mu coś.

- Wybacz, Hermiono ale uważam, że powinnaś tu zostać.

- Ohh… dosyć tego. Przesuńcie się!! Chcę przejść, do cholery!! – krzyknęła dziewczyna, jednak chłopaki nie ruszyli się nawet o milimetr. Granger wyciągnęła różdżkę. Brwi Malfoy’a podjechały do góry.

- Lepiej schowaj te różdżkę, Granger. Jeszcze komuś wykłujesz tym oko.

- Obyś to był ty. – warknęła. – Przesuńcie się.

- Nie.

- Slytherin traci 20 punktów. – ogłosiła Hermiona, na co Ślizgoni będący w pobliżu jęknęli głośno. Wokół nich zrobiło się spore kółko. Stali tam chyba wszyscy, którzy akurat w tym czasie wychodzili z WS lub tam wchodzili.

- Granger, nie chcę się z tobą kłócić.

- Więc mnie przepuść.

- Nie. – Hermiona wycelowała różdżką w Dracona. – No i co mi zrobisz?

- Zaraz ci pokaże, do czego jestem zdolna! – ryknęła i rzuciła się na blondyna tak, że zrobili kilka kroków i teraz Draco opierał się o ścianę, a Hermiona stała blisko niego, przytykając różdżkę do jego gardła. – O co ci chodzi? – zapytała tak cicho, aby tylko on ją usłyszał.

- Nie powinnaś się z nimi godzić.

- Użyłam legilimencji. Tym razem chcą szczerze przeprosić.

- To nie o to chodzi.

- Więc o co?

- Jak się z nimi pogodzisz, to przestaniesz spędzać czas z nami. – odpowiedział szczerze. Hermiona zaskoczona spojrzała w jego błękitne oczy.

- Nigdy was nie zostawię. – wyszeptała, po czym powiedziała dużo głośniej. – No i co teraz, Malfoy?

- Złaź ze mnie ty brudna szlamo!!

Granger już chciała coś odpowiedzieć, kiedy pojawił się profesor OPCM i chłodnym tonem, zapytał.

- Co tu się dzieje?

- Nic takiego, panie profesorze. – odparła wesoło Hermiona, odsuwając się od Dracona. – Ja i pana syn troszkę się pokłóciliśmy.

- Troszkę?

- No może trochę bardziej.

- Gryffindor traci 20 punktów. Wracajcie do dormitoriów. – powiedział, po czym odszedł.

Uczniowie rozeszli się. Zabini, Nott, Parkinson oraz Greengrass odeszli kawałek dalej i zatrzymali się, czekając na Hermionę, która razem z Draco, podeszła do Gryfonów.

- Chcieliśmy cię przeprosić. – Ginny.

- Tak. Jesteśmy głupi… - Harry.

- Nie wiem jak mogliśmy cię tak zranić… - Ron.

- Pewnie nam teraz nie wybaczysz…- znów Ginny.

- Ale chcemy ci powiedzieć, że cały czas cię kochamy… - po raz kolejny Ron.

- I naprawdę bardzo nam cię brakuję. – zakończył Harry.

- Dobrze. Wybaczam wam.

- Wybaczasz? Super. – po chwili cała czwórka przytulała się i śmiała.

- Jednak nie myślcie, że przestanę przyjaźnić się ze Ślizgonami. – ostrzegła Hermiona. Ginewra, Ronald i Potter pokiwali głowami. – Poczekajcie moment. – powiedziała Hermiona i razem z Draco, podbiegła do grupki Ś0lizgonów.

Gryfoni przez chwilę obserwowali jak tamci o czymś dyskutowali, po czym Granger wróciła do nich.

- Idziemy na błonia. Może pójdziecie z nami?

- Eee… nie wiem czy to dobry pomysł. – powiedział Ronald.

- Jeśli się ich lepiej pozna, to naprawdę można się z nimi zaprzyjaźnić ….. albo chociaż trochę polubić.

- W sumie to nie mamy nic innego do roboty. – odparła Ginny.

- Och to cudownie! – wykrzyknęła Granger i podeszli do uczniów Slytherinu. – No więc… - zaczęła Hermiona. Jednak Zabini wszedł jej w słowo.

- Cześć, Gryfoni. Mam na imię Blaise, dla przyjaciół Diabeł. – powiedział i puścił oczko Ginewrze.

- Nie zwracajcie na niego uwagi. Cały czas się wydurnia. Jestem Pansy.

- Astoria.

- Teodor.

- A Malfoy’a znacie. – Hermiona zakończyła prezentację. – Was też wszyscy znają, więc możemy już iść. – i ruszyła do drzwi wyjściowych. Reszta szybko ją dogoniła.

Miłość, jakiej nikt nie znał.Where stories live. Discover now