ᴘʀᴏʟᴏɢ

75 10 0
                                    

Z pozoru życie poza murami wydawało się niemożliwe, jednak nie było to wcale takie trudne jak mogłoby się wydawać – wystarczały podstawowe umiejętności przetrwania. O czym na własnej skórze przekonała się Mayumi Watanabe - kadetka która ukończyła szkolenie treningowe na piętnastym miejscu. Niestety podczas pierwszej wyprawy, pech chciał, że oddział do którego należała został zaatakowany przez jednego z odmieńców.

- Connor, Harper odwróćcie uwagę tytana, a ja spróbuję przeciąć jego szyję. W tym czasie ty Mayumi wystrzel flarę a następnie pomóż nam w powaleniu tytana. - oznajmił kapitan - Nie dam się od tak zabić temu bydlęciu! – krzyknął, kierując ostrzę w stronę tytana. – Do ataku! – powiedział, a podwładni zaczęli wykonywać wcześniej wydane rozkazy.
Mayumi odwróciła wzrok od przyjaciół dosłownie na ułamek sekundy by wystrzelić czarną flarę, gdy już miała dołączyć do towarzyszy oniemiała, widok który zastała wtrącił ją w osłupienie. Nie mogła się
ruszyć, a samo nabieranie powietrza przychodziło jej z ogromnym trudem. Napotkany tytan pożerał kapitana z ogromnym uśmiechem na twarzy, a Connor wraz z Harper wykrwawiali się na twardej ziemi.

- Cholera – pomyślała, była przerażona obecną sytuacją, nie wiedziała co powinna zrobić –myśl, myśl, myśl!! – krzyczała do siebie w duchu. Nie zauważyła jednak obrzydliwej twarzy wykrzywionej w okrutnym uśmiechu tuż obok siebie. Wytrzeszczyła oczy w szoku, a tytan pochwycił ją w swoją wielką łapę.
Czuła jak każdy z jej mięśni się spina, usłyszała trzask łamania kości, myślała, że to już jej koniec, przed oczami przeleciało jej całe życie na końcu którego zobaczyła twarze niedawno zabitych kompanów. Nie znali się długo, zaledwie tydzień, gdy tylko dowiedzieli się z kim będą musieli dzierżyć ostrza, nie mieli w planie zawierać głębokich więzi jednak po krótkiej rozmowie okazało się każdy z nich jest do siebie w jakimś stopniu podobny. Nie chciała teraz umierać, bała się, z oczu wypłynęły jej łzy przerażenia.
- Weź się w garść! - krzyknęła do siebie.
Musiała przecież pomścić osoby z którymi w tak krótkim czasie się związała.

Z trudem złapała ostrze uderzając nim o dłoń tytana, adrenalina napłynęła do jej umysłu, uderzała coraz mocniej i szybciej.
Udało się, tytan ją upuścił, upadek z tak dużej odległości nie należał do najprzyjemniejszych. Czuła ogromny ból, jednak Mayumi nie poddała się, miała ogromną wolę przetrwania.
Tytan ponownie schylił się po dziewczynę jednak ta niewiele myśląc wyciągnęła flarę i strzeliła mu nią prosto w twarz.
Kontem oka zauważyła, że niedaleko niej znajduje się las, nie czekając na tytana uciekła w jego stronę. Jej koń dawno się spłoszył, musiała liczyć tylko na siebie. Nie miała jak użyć sprzętu na otwartym terenie, zresztą nie zostało z niego wiele, a użycie go wydawało się być bardzo złym pomysłem. 

Nie odwracając się biegła, w stronę ogromnych drzew, czuła drżenie ziemi pod stopami, była już blisko, lecz tytan był jeszcze bliżej. Wiedziała, że użycie ledwo działającego sprzętu jest bardzo ryzykowne, ale wolała umrzeć tak a nie poprzez zostanie pożartym żywcem. Sprawnie przyczepiła linki do jednego z wysokich drzew, z sykiem gazu odbiła się od podłoża, lecąc w stronę wielkiego dębu. Uderzyła w nie z wielkim impetem, przeciągle jęknęła z bólu. Widząc nie daleko olbrzyma postanowiła schować się pośród zarośli z nadzieją, że jej nie zauważy. Tak też się stało, nie myślała, że tytany mogą być aż tak bezmózgie.

 Gdy upewniła się, że tymczasowo jej życiu nic nie zagraża upadła z wycieńczenia na gałąź. W tym momencie poczuła przeszywający ból, adrenalina wyparowała jak za dotknięciem magicznej różdżki, a obrażenia które nabyła dały o sobie znać. Miała skręconą kostkę, złamaną lewą rękę oraz dwoje żeber. Z resztek swojej peleryny zrobiła tymczasowy opatrunek. Nie miała pojęcia co teraz począć. Przed jej oczami znienacka zaczęły pojawiać się czarne plamy, zemdlała.

Otwarcie oczu przyszło jej z wielkim trudem, ból minimalnie zelżał, dziwiła się, że jeszcze żyje i nie została pożarta przez przypadkowego tytana.
Nie zauważyła jednak jednego ważnego faktu – było ciemno.
Nie wiedziała w którym miejscu dokładnie się znajduje oraz jak daleko od niej może znajdować się aktualne miejsce spoczynku zwiadowców. Wystrzeliła flarę informującą o jej aktualnym położeniu, doskonale zdawała sobie sprawę, że zauważenie jej będzie praktycznie niemożliwe jednak mawia się,
że nadzieja matką głupich, w co dziewczyna nieustannie brnęła. Nie pozostało jej nic, poza czekaniem.

Jednakże po dwóch godzinach bez pojawienie się żywej duszy, nie powstrzymywała już gotujących się w niej emocji, rozpłakała się.
- Cholera! – powiedziała w międzyczasie wciąż cicho łkając. Wolną ręką uderzyła się w twarz – Mayumi weź się w garść! – mówiła na głos, próbując podbudować swojego ducha walki. Uniosła się na bolących nogach i zaczęła przeskakiwać z drzewa na drzewo co nie należało do najłatwiejszych czynności w tak złym stanie. Czas zleciał jej niebywale szybko, nim się obejrzała, nastał już dzień, to była jej ostatnia szansa na jakikolwiek ratunek.

Usiadła na pozornie bezpiecznie wyglądającym miejscu u szczytu korony drzewa i wypuściła w kierunku nieba przedostatnią flarę która jej została, z nadzieją na pomoc. Zdawała sobie bardzo dobrze sprawę z tego, że jeżeli nikt nie zauważy jej do zachodu słońca, to może liczyć się z tym, że nie dożyje jutra.
Spojrzała w kierunku nieba, w jej głowie krążyło mnóstwo pytań na które nie znała odpowiedzi. Co jeżeli nikt jej nie pomoże? Jak mogłaby przeżyć następny dzień? Co robić? Ilu poległo? – przez rozmyślanie nie zauważyła gdy słońce zaczęło kierować się ku dole nieba. Zwiadowcy prawdopodobnie
kierowali się właśnie w stronę murów, zostawiając dziewczynę na pastwę losu.

- I co teraz? – powiedziała sama do siebie spoglądając ponad koronę drzewa w kierunku jedynej gwiazdy która znalazła się na ciemnym niebie. Oparła się wygodnie o drzewo i z głośnym westchnięciem, postanowiła położyć się spać.

W końcu gdy będzie mieć więcej energii będzie w stanie lepiej myśleć,
prawda?
____________________________________________
Witam wszystkich bardzo serdecznie, za nami właśnie koniec prologu. Jak wrażenia? Jak myślicie czy Mayumi uda się przetrwać poza murami? Mam nadzieję, że jak do tej pory spodobał się wam początek tej długiej historii i zostaniecie z nią na dłużej! :) Zachęcam do pozostawiania po sobie gwiazdek, na pewno bardzo zachęcą mnie do działania!
- Do zobaczenia w następnym rozdziale!

ᴀɪʟᴇs ᴅᴇ ʟᴀ ʟɪʙᴇʀᴛᴇ́ || ʟᴇᴠɪ ᴀᴄᴋᴇʀᴍᴀɴɴDonde viven las historias. Descúbrelo ahora