Mój oddech powrócił, kiedy na policzkach Rose pojawił się rumieniec. Poczułem jej palce powoli chwytające materiału mojej koszulki i twarz wtulającą się w moją pierś.

Dzięki Bogu.

Jej skóra wciąż była lodowata, ale już było lepiej.

- Rose? - spytałem łagodnie, muskając palcami jej policzek.

- Harry. - powiedziała. Jej głos był trochę zachrypnięty. Odetchnąłem z ulgą.

- Jak się czujesz? - zapytałem.

Poczułem jak powoli kiwa głową. Oparłem głowę o drzewo za mną, zamknąłem oczy i trochę się odprężyłem. Nadal trzymałem ją w ramionach i próbowałem ją ogrzać, ale się uspokoiłem.

- Cholera, Rose wystraszyłaś mnie.

- Przepraszam. - wyszeptała, ale tym razem wyraźniej.

- Nie możemy nie możemy tego powtórzyć. Spać tak jak tutaj.

- Co masz na myśli? - zapytała. Spojrzała na mnie, ale nadal była blisko. Cała drżała z zimna.

- Musimy zrobić ognisko albo jakieś schronienie. Może nawet przespać się w jakimś motelu.

Chciała się odsunąć, ale jej ciało zaprotestowało, więc nie widziałem jej twarzy gdy mówiła.

- Nie będzie to za bardzo ryzykowne? Ognisko i schronienie mogą zostawić ślady. I motel? Naprawdę?

- Nie obchodzi mnie to. Jest dopiero listopad i będzie jeszcze zimniej. Wolałbym nie budzić się i widzieć cię taką. Nie jestem specjalistą w leczeniu hipotermii. Wystraszyło mnie to.

Nie odpowiedziała przez jakiś czas. Wiedziałem, że była pełna obaw.

- Zobaczymy jak to wszystko wyjdzie, dobrze?

Poczułem jak kiwa głową.

- Wszystko dobrze? - zapytałem i pochyliłem się nad nią, aby zobaczyć jej twarz.

W końcu na mnie spojrzała, mały uspakajający uśmiech pojawił się na jej ustach.

- Tak. - skinęła głową. - Jedyne co pamiętam to, że było mi tak zimno, że aż bolało. Nie mogłam myśleć, ani skupić się na niczym innym tylko na tym. Następną rzecz, którą wiedziałam to, że byłam na twoich kolanach, a ty mówiłeś moje imię.

- Taa. - zacząłem. - Obudziłem się, a ty... a ty nie wyglądałaś za dobrze. Twoje usta były sine i cała się trzęsłaś.

Po chwili odwróciła się i pocałowała mnie w pierś.

- Dzięki za uratowanie mnie... znowu.

Pochyliłem się i szybko złożyłem pocałunek na jej czole. Mój głos był ledwo słyszalnym szeptem.

-Zawsze.

PANI HELMAN

Mój instytut był w każdej gazecie. Na każdej okładce. Jeden czy dwa artykuły w każdym czasopiśmie. Jedni uważali, że to sławny Harry Styles i jego ukochana. Na szczęście jej imię nie wyszło po za mury instytutu. Niektórzy mówili o trzecim zbiegłym pacjencie. Jedni byli pewni siebie, a inni uspokajali, że to tylko plotki i nie ma się czym przejmować. Jedni wyśmiewali i wyszydzali Wickendale, że pozwoliło na ucieczkę. Ale udało mi się jakoś utrzymać tajemnicę. Zgadzałam się z tymi co mówili, że to wszystko są plotki.

"Chaotic" Tłumaczenie polskieWhere stories live. Discover now