Rozdział 15 - Naomi Knox

124 4 0
                                    

rozdział 15

Naomi Knox

       Auć, kurwa.

       Mój umysł zaczyna szybko pracować zaraz po tym, jak Dax wypowiada słowo „policja” i myślę o tym bałaganie, który narobiłam, kiedy byłam w Tulsa. O tym, który został nagrany, czego, oczywiście, wcześniej nie wiedziałam. O tym, który oglądałam na iPodzie Americi, i  który mógł obejrzeć każdy, kto ma do tego dostęp. Boże, mam nadzieję, że była na tyle mądra, żeby to wykasować. Dziwne, że nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby ją o to zapytać. Nigdy nie byłam dobra w podchodach. Jezu i kurwa, i kurwa, i KURWA.

       W środku, byłam kurewsko wkurzona. Na zewnątrz zimna, jak cholerny ogórek.

- Dlaczego? – To pytanie nie wyszło ode mnie; zadaje je Turner Campbell. Dax wciąż na mnie patrzy, ale odpowiada mu na pytanie. Wciąż ma na sobie to samo ubranie, które miał na scenie, co jest u niego rzadkością – zwykle po występie z prędkością światła leci pod prysznic. To jest tak jakby jego rytuał. Oni muszą czekać na mnie przy naszym autobusie.

- Mówią, że kogoś szukają. – Dax przerywa i drapie się po ciemnym kilkudniowym zaroście na brodzie. Próbuję nie porównywać go do Turnera, ponieważ byłaby to sugestia, że interesuję się jednym z nich, a może nawet obydwoma. Oczywiście nie jestem nimi zainteresowana, ale i tak to się zdarza. Dochodzę do wniosku, że Turner ma ładniejszą brodę. Jest grubsza, bardziej kwadratowa, ale nie barbarzyńska. Kurwa. Moje młodzieńcze zadurzenie w nim powróciło ze zdwojoną siłą. A przecież spróbowałam już tego wszystkiego i nie znalazłam nic, co mogłoby przetrwać. No i opuścił mnie, czyniąc ciężarną. Nie najlepszy sposób, by zacząć jakikolwiek związek. Miedzy mną a Turnerem nigdy już do niczego nie dojdzie. Prędzej chyba wolałabym umrzeć.

- Kogo? -  Tym razem ja zadaję pytanie, jakby nie było innych problemów na świecie. Tymczasem mam dwa. Dwa naprawdę ogromne problemy. W zasadzie dwa przestępstwa. Zaznaczam, że nie zostałam o nie oskarżona, ale dlaczego miałaby mnie teraz szukać policja, gdyby nie chodziło o nie. Nikogo nie zabiłam… cóż, w każdym razie nie ostatnio.

- Twojego… brata – mówi Dax, a moje serce spada na kurz pod moimi stopami. Kurwa. Dax oblizuje wargi i opuszcza szare oczy na ziemię. Są jak dwa nagrobki na twarzy, dwie okrągłe kule w martwej i kontemplacyjnej ciszy. Zwłaszcza że na swoich ramionach ma wytatuowane ogromne obrazy zmarłych – zombie, szkielety i duchy. Staram się przełknąć, ale w ustach mam tak sucho, jak sucha jest ta kurewska pustynia. – Nie wiedziałem, że masz brata. – Ciągnie Dax, a jego głos brzmi, jakby czuł się skrzywdzony, choć sama nie wiem dlaczego.

       Słucham głosów dzieciaków siedzących w ich gruchotach i krzyczących do siebie, ponieważ mają spieprzone uszy od basów i słyszą się przez to niewyraźnie. Paradują w naszych koszulkach i przyczepiają na zderzaki naklejki z nazwami naszych zespołów. Myślą, że jesteśmy tacy cool i niezwykli, i beztroscy. Nie mają pojęcia ile gówna siedzi w każdym z nas. Bycie „gwiazdą rocka” tak naprawdę znaczy bycie kimś, kto tworzy muzykę, ale w swoim życiu wiele pieprzy. Taka jest prawda. Możesz to sobie sprawdzić w słowniku.

- Bo nie mam. – Mój głos jest spokojny i beznamiętny. Chcę znowu wsunąć  okulary na nos, ale zaczyna mi się wydawać, że używam ich jako sposobu na ukrywanie się. A ja się nie ukrywam. Dokonuję świadomych wyborów i zawsze mogę korzystać z jednej z dwóch opcji… mogę albo walczyć, albo uciekać. Ale ukrywać się? To jak czekanie na kogoś, kto za ciebie podejmie decyzję. Nie lubię tak postępować. Wystarczająco złe jest to, że mam tajemnice. Podczas tej rozmowy, próbuję nie patrzeć na Turnera. Właśnie miałam mu powiedzieć resztę mojego sekretu, wyjaśnić mu ten ostatni mały szczegół i pozbyć się w końcu tego gówna z mentalnej listy rzeczy do zrobienia. Jak to się dzieje, że wszystkie złe rzeczy ni z tego, ni z owego zdarzają się jednocześnie?

Real Ugly (Szpetna rzeczywistość - tłum. nieof)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz