Rozdział 1 - Naomi Knox

794 8 4
                                    

rozdział 1

Naomi Knox

       Tuż przed moimi oczami odbywa się metamorfoza. Przyglądam się jak diabeł zrzuca swoją skórę, ściąga swoje rogi i jak wyrastają mu skrzydła. Ciemne opary unoszą się w powietrzu, wyrzucane przez jasne światła sceny.  Taki podstęp, jak ten, był trudny do wykonania nawet metaforycznie.  Jestem pod wrażeniem. Albo byłabym, gdybym tego dupka aż tak bardzo nie cierpiała.

- Wygląda jak pieprzony anioł – szepczę sącząc swoje piwo.

- Co? – Krzyczy Blair, zawijając rękę w trąbkę nad moim uchem. Odsuwam włosy z twarzy i nachylam się do niej, żeby mogła mnie usłyszeć mimo grzmiących basów. Niosą się od drewnianej sceny w dół do betonu i przez podłogę, czepiają się gumowej podeszwy moich butów i rykoszetem obijają się w górę przez moje kości. Kiedy zamknę oczy, w wyobraźni widzę, jak skażają moją krew, forsując moje serce i każą mu coraz szybciej pompować, do czasu aż mi się zakręci w głowie od tej pięknej trucizny w powietrzu. Ta fraza dobijająca tłum, nie wyszła tak po prostu z czubka czyjejś głowy; jeśli dobrze dopierdolisz na scenie, wtedy możesz rzeczywiście poczuć, jak muzyka delikatnie cię zabija.

- Turner Campbell – Znowu do niej krzyczę, a moje wargi ocierają się o niewielkie kolczyki w jej uszach. – On tam, na górze, wygląda, jak pieprzony anioł. – Blair odchyla się i podnosi na mnie jedną przekłutą brew. Jej niebieskie oczy mówią, że jestem pełna gówna. Biorę kolejny łyk chłodnego piwa i patrzę jak obraca twarz w kształcie serca w stronę sceny. Jej spojrzenie skanuje Turnera od stóp do głów a potem ślizga przez falujący tłum, aż spoczywa z powrotem na mnie.

- Upadły anioł. – Wrzeszczy. Po chwili dodaje – Może.

       Ignoruję jej niedwuznacznie spojrzenie. Patrzę na Turnera, jak porusza się na scenie. Światła sceniczne lśnią w jego kruczoczarnych pasemkach we włosach i sprawiają wrażenie, jakby miał jakąś cholerną aureolę na głowie. Jego brązowe oczy przeszukują tłum, zaczepiają się na twarzach, obejmują tłum, kiedy mruczy do mikrofonu, jakby się właśnie pieprzył. Założę się, że każda suka, która tu dzisiaj jest, praktycznie może poczuć jego ręce na swoim ciele, poczuć smak jego języka na swoich ustach. Po co ja się szmacę? W każdym razie one wszystkie najprawdopodobniej miały miłe wyobrażenie tego autentyku. Ale bądźmy szczerzy, Turner wypracował sobie reputację.

       Diabeł.

       Muszę pamiętać, że nie jest zwykłym diabłem. To DIABEŁ z wielkich liter.

       Biorę kolejny łyk piwa i próbuję się skupić na czymś innym – przyjebany tłum ludzi przy barze, tańczący pogo pod sceną, białe piórka rzęs Blair. Nic nie działa. Moje spojrzenie odnajduje Turnera i tam pozostaje, skupiając się głównie na jego ustach i słowach, które z nich ciurkiem wypływają.

- Co do cholery zrobiłaś zostawiając mnie złamanego, jałowego i krwawiącego? Co ci dało do tego pieprzone prawo?[1] – Turner zasysa długi haust powietrza, dmuchając  w mikrofon swoim gorącym oddechem i łamiąc mi serce jednym tchnieniem. Nie jestem sama. Tłum zaczyna buczeć,  tak samo mężczyźni, jak i kobiety, pulsując z żarem i energią w rytm piosenki. Niech go szlag! Jest  dobry, myślę sobie, kiedy puszczam się zmierzając w kierunku zimnej betonowej tylnej ściany. Jednak wątpię czy te liryki są jego. Pieprzony hipokryta. Właśnie wczoraj wpadłam na Turnera pieprzącego na głośnikach jakąś dziewczynę z ekipy technicznej. Gdy mnie zobaczył, zwiał zostawiając dziewczynę z majtkami wokół jej kostek. Płakała przez cholerne pół godziny. Diabeł. Chcę go nienawidzić, ale z tej perspektywy jest mi  naprawdę trudno. Lepiej mi to wychodzi, kiedy jestem za sceną i kiedy mogę widzieć, jak grzmoci fanki i dziewuchy z ekipy techników, obserwować , jak bierze usta tuzina dziewczyn z tuzinów miast. Dużo łatwiej jest go nienawidzić przy takich widokach. Jak ja wytrzymam sześć miesięcy tej męki?

Real Ugly (Szpetna rzeczywistość - tłum. nieof)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz