38.

461 28 4
                                    

„ I'm fighting for you"

Klucz przekręcany w metalowym zamku celi, narobił okropnie dużo hałasu. Luke przeciągnął się na niskim, niewygodnym łóżku, czując ból w niemalże każdej części swojego ciała. Spędzał w tym miejscu już drugą dobę, nie czuł się nawet przez chwilę komfortowo i spokojnie. Chciał stąd wyjść za wszelką cenę, jednak nie mógł uciec. Nie chciał aby Alex miał przez niego problemy, mimo że tak wiele rzeczy miał mu za złe, wciąż był jego bratem. Luke po prostu wiedział jak bardzo zależało mu na tej pracy, jak kocha to co robił i naraża siebie samego na zwolnienie, przez kontakty z nim.

- Wstawaj! - głos pilnującego go funkcjonariusza, przedarł się przez myśli Luke'a. - Masz gościa.

Chłopak uniósł się nie dłoniach do pozycji siedzącej, spoglądając zmęczonym wzrokiem, w stronę uchylonych metalowych drzwi. Jego twarz przybrała wyraz zaskoczenia, kiedy w progu ujrzał blond czuprynę swojego brata. Alex ściskając w dłoni grube teczki, skinął głową na policjanta, żeby ten zamknął za nim drzwi i zostawił ich samych. Sam odsunął krzesło od niskiego stolika i usiadł na nim, przyglądając się badawczo, wciąż zaskoczonemu Luke'owi.

- Nie patrz tak na mnie - mężczyzna rozpiął ostatni guzik koszuli, poluźniając trochę naciągnięty kołnierzyk.

- Po prostu jesteś ostatnią osobą, którą spodziewałem się tu zobaczyć - Luke zaczesał dłonią swoje przydługie włosy i uśmiechnął się lekko.

- Jesteś moim bratem Luke, pamiętaj o tym - Alex spojrzał na brata z troską wymalowaną w oczach, co niesamowicie zaskoczyło Luke'a. Chłopak po raz pierwszy zobaczył w bracie uczucia, które ten tak długo w sobie skrywał. Poczuł, że komuś na nim jeszcze zależy, że jest jeszcze jakaś cząstka jego starego, normalnego życia. Poczuł dziwne ciepło, którego nie czuł w sobie już dawno. Zdążył zapomnieć co to jest rodzina, a te krótkie słowa brata sprawiły, że zrozumiał że braterska miłość nigdy w nim nie umarła. - Postaram się, żebyś jeszcze dziś stąd wyszedł.

- Alex nie musisz tego robić.

- Luke ale ja chce. Po za tym jestem Ci to winien - Alex podrapał się nerwowo po karku, czując że musi być szczery z blondynem. - Przeze mnie prawie straciłeś wszystko co miałeś. Wyjechałeś na rok, żebym ja zagrzał posadkę w policji, a ja nie zdawałem sobie sprawy, co przez to wszystko tracisz.

- To nie jest teraz ważne - Luke poderwał się z miejsca, otrzepując nerwowo dłońmi, niewidzialny kurz ze swoich spodni.

- Burmistrz jeszcze dziś wycofa zarzuty, wieczorem będziesz wolny.

- Skąd masz tą pewność?

- Chłopaki dostarczyli mi dziś dokumenty, dzięki którym zrobi dla mnie wszystko - Alex wskazał dłonią na teczki, które wchodząc odłożył na metalowy stół. - Podziękuj im, oni naprawdę chcą Cię stąd wydostać.   

- Alex wiesz o tym, że kiedy to upublicznisz, wszyscy dowiedzą się o mnie - Luke ściszył głos szepcząc teraz, stojąc na wprost brata. - Dlatego nie kazałem John'emu dawać tego do prasy, to nie zaszkodzi tylko mi, ale również tobie.   

- Ale kto powiedział, że ja to upublicznię. Spokojnie, zaszantażuje go, myślę że dla niego ważne jest aby nic więcej nie wypłynęło i tak wystarczająco go obciążyłeś - Alex zapukał w drzwi, czekając aż funkcjonariusz otworzy je z drugiej strony. - Postaram się załatwić to jak najszybciej - Luke jedynie skinął głową z wdzięcznością, widząc jak brat opuszcza jego cele. Miał nadzieje ze Alex mówi prawdę, nie chciał aby wszystko co znajdowało się w tych dokumentach znalazło się w rękach policji. Znajdowało się w nich za dużo informacji, które zagrażały nie tylko jemu.

Revenge | l.h (EIDS cz.II)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz