1

284 13 2
                                    

Gdy się wyprowadziliśmy, moje życie się zmieniło.

Kiedyś w wielkim zamku, można było słyszeć odbijające się echo pustych ścian,                          które ogłuszały jakąkolwiek cisze, którą mogłem się cieszyć właśnie tam.                                         

Teraz, w dwupiętrowym budynku, przypominającym wille, gdzie światło dzienne było wszędzie archaizmem a najmniejszy szept z piwnicy było słychać na strychu                                                   siedzę w szarym pokoju, który jako jedyny się wyróżnia-                                                                              nie posiadałem światła sztucznego, a cały pokój był oszklony.                                                                       To bodajże jedyny pokój z szybą, oprócz - o ironio - drzwi wejściowych.                                               Na białych - nudnych - półkach leżały różne książki które uzupełniały brakującą część mojej szarej duszy, w której tylko jebane serce jest tęczowe.                                                                                          

Mieszkamy tutaj we trójkę - ja i moi rodzice - a przez ciągłe kłótnie nigdy nie jest tu cicho.                 jeśli uważacie, że ojciec jest wzorem do naśladowania przez dziecko,

zgodzę się z wami pod jednym warunkiem - jeśli uważacie że wasz wzorzec ma rzucać w matkę cruciatusem. 

jedyną osobą, którą podziwiam w tym całym domu cholernych wariatów jest matka - przemiła kobieta.. Jedyne co nas ogranicza to ''to coś'' - co muszę nazywać ojcem, który jest zwolennikiem kolejnego popieprzeńca - Voldemorta. Dalej wydaję mi się, że oboje uciekli z szpitala świętego Munga. 

Poszedłem do łazienki umyć się pod prysznicem, a po całym zabiegu, gdy ponownie otworzyłem kabinę, razem ze mną wyszła potężna, gigantyczna para. Podszedłem do lustra jakże mamuciego rozmiaru, które  było całe skroplone gorącymi oparami wychodzącymi spod prysznica i starłem je niechlujnie pomarszczoną od cieczy dłonią.

Niejedna dziewczyna zapewne zobaczyłaby lekko umięśnionego, przystojnego chłopca o idealnej sylwetce, ale nie ja.

ja w sobie widzę tchórza, bojącego się, chłopca, jak gdyby z podstawówki, o zadaniu trudniejszym od nauczenia się lotu na miotle - co swoją drogą było bardzo trudne- Wiedziałem że w tym roku wydarzy się coś, na co nie miałem żadnego wpływu - tak czy inaczej, było coś czym się stresowałem jeszcze bardziej.

już za dwa dni miałem jechać do szkoły, której nienawidziłem i co gorsze.. -                                               musiałem zostawić matkę w rękach tego tyrana, który zapewne będzie ją przypinał do kajdanek i martretował. w każdym domu jest patologia jednak wydaje mi się, że właśnie u nas trafiła się  większa. o dużo większa. niedbale chwyciłem ręcznik - którego wcześniej oplątałem wokół bioder - i odłożyłem go na jeden z tych dziwnych mugolskich grzejników (które swoją drogą był dosyć ciekawy) po czym wziąłem bokserki leżące na toalecie i założyłem je na siebie.      Gdy przeczesałem dłonią moje blond włosy i uznałem że wyglądam lepiej wyszedłem z łazienki i przy krzyku rodziców z dołu usiłowałem zasnąć i nawet udało mi się to zrobić dosyć szybko - jak na mnie.

Gdy się obudziłem była na oko dziewiąta rano. 

Wiedząc o fakcie, że muszę się spakować mozolnie zacząłem to robić. Gdy skończyłem  była około 22, dlatego odłożyłem bagaże pod ścianę i płacząc przez emocje które już mną zawładnęły, poszedłem robić wieczorne czynności i starałem się zasnąć, co znów przez zmęczone oczy od łez udało się zrobić.

-------------------------------------

480 SŁÓW

ymmmm... hej? przez moje rozmyślanie nad rozdziałem pisałam go 2 godziny i szczerze jestem dumna.

mam nadzieję że chcecie więcej hah

co sądzicie o rozdziale?




Tak blisko siebie // DrarryWhere stories live. Discover now