Rozdział 14

23.4K 1.5K 312
                                    

a/n
Dziękuję za niemal 30 tysięcy odczytów, to strasznie motywuje! :) 
Dzisiejszy rozdział kończy pewien etap w opowiadaniu, po przeczytaniu się dowiecie, dlaczego. Część druga i rozdział 15 przewiduję na połowę października, muszę oagrnąć swoje cudowne życie akademickie aka Mary idzie na studia. 
Komentujcie, jeśli możecie, gwiazdkujcie, jeśli czytacie, a jak zrobicie oba, to kocham Was miłością wieczną <3
Miłej lektury i do zobaczenia!
Mary. x
#TroubleFF

__________

Przewróciłam kartkę podręcznika, wpatrując się tępo w ilustracje, próbując zrozumieć znajdujący się pod nimi tekst. Byłam rozkojarzona, brakowało mi skupienia. Moje myśli wciąż krążyły wokół spotkania w parku, wypowiedzianych przeze mnie słów, Ashtona, krzątającego się nadal w kuchni, Michaela, który zostawił mi na poczcie głosowej przynajmniej osiem wiadomości… Czemu to było takie skomplikowane? Nie porosiłam nikogo o taki bałagan.

Odłożyłam książkę starannie na półkę i sięgnęłam po leżący na łóżku telefon, natychmiastowo ignorując informacje o dwunastu nieodebranych połączeniach. Będę musiała z Mike’em poważnie porozmawiać w najbliższym czasie, bo jego zachowanie zaczęło wymykać się spod kontroli. Przejechałam palcem po ekranie aparatu, przewijając listę kontaktów. W pierwszym odruchu chciałam zadzwonić do Bay, ale szybko z tego pomysłu zrezygnowałam; ona miała swoje problemy, dużo poważniejsze niż moje. Mimo wszystko – ja miałam rozterki miłosne pożal się boże nastolatki nadające się do Bravo, nie musiałam obarczać przyjaciółki tym bagnem. Moje spojrzenie zatrzymało się w końcu na czyimś imieniu i nie zastanawiając się dłużej, nacisnęłam zieloną słuchawkę. Zacisnęłam zęby, słysząc dźwięki połączenia rozbrzmiewające w uchu.

- Chrissie?

- Um… Cześć? – zawahałam się, słysząc zdziwienie w głosie Caluma. Opadłam na łóżko i zaczęłam gapić w sufit, wzdychając ciężko.

- Cześć – rzekł z uznaniem. Calum krzyknął do kogoś za sobą, żeby się zamknął, a potem chyba przeszedł do innego pomieszczenia, bo nagle zrobiło się kompletnie cicho wokół niego. Uśmiechnęłam się do siebie.

- Mam… moja koleżanka ma problem. Tak jakby.

- Zostałem twoim pełnoetatowym psychologiem? – zażartował, cicho kaszląc pod koniec wypowiedzi. – Powinienem zacząć pobierać opłaty za sesje? Zacznijmy od pięćdziesięciu dolarów za piętnaście minut…

- Hood, zamknij się – warknęłam, na co ten zareagował śmiechem. Zamknęłam oczy, skupiając myśli. – Załóżmy, czysto hipotetycznie…

- Oczywiście, hipotetycznie – zachichotał Calum. Wypuściłam z płuc powietrze, które mimowolnie wstrzymywałam.

- No, więc załóżmy, że jest pewna dziewczyna… - zaczęłam, przegryzając wargę. – No i oczywiście jest też chłopak…

- I mieszkają w jednym mieszkaniu? – śmiech bruneta odbijał się od ścianek mojej głowy, brzęcząc nieznośnie. Jęknęłam do słuchawki.

- Nie da się zaprzeczyć – przyznałam. – No, więc ona tak jakby… Uderzyła głową w mur.

- Och, co ty nie powiesz – zakpił Calum, doskonale zdając sobie sprawę że mówię o sobie. Poczułam się nieco niezręcznie, ale wielkiego wyboru nie miałam.

- Hood, kurwa, ogarnij dupsko, co byś powiedział tej dziewczynie?

- Żeby sprawdziła czy nie ma guza – odparł spokojnie mój rozmówca. Zagryzłam wargę, zdezorientowana.

- Co?

- I czy nie pomieszało jej się w głowie.

- Dlaczego?

Trouble / Ashton IrwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz