9.

80 11 0
                                    

Klasa eliksirów była nienagannie czysta. Ławki lśniły, a krzesła były ułożone tak prosto, jak gdyby robił to sam profesor Snape, który usiadł za biurkiem nauczycielskim.

– Siadać – poinformował szorstkim tonem. Widząc, jak chcąc usiąść osobno, dodał jeszcze – Ale razem, do jednej ławki.

Olive i Kane spojrzeli na siebie i każde poszło w inną stronę. Zoet chciał siedzieć w pierwszej ławce, Olive w ostatniej. W końcu usiedli w pierwszej, dokładnie na przeciwko nauczyciela, ku niezadowoleniu Olive.

– Dzisiaj będziecie musieli uwarzyć Eliksir Wzbudzający Euforię. – Profesor machnął kilka razy różdżką,  a do stolika dwójki doleciał kociołek i potrzebne składniki, w tym, jak zauważyli, chrabąszcze, które zebrali. Olive teraz zrobiło ich się żal. Biedne chrabąszcze. Dostali również dużą kartkę. – Otrzymaliście potrzebne składniki i sposób uwarzenia wraz z proporcjami. Żeby zrobić eliksir, macie godzinę. Kiedy wasz czas minie, przyjdę i ocenię wasz, zapewne cudowny, eliksir. Moja satysfakcja, bądź też jej brak, będzie łączyła się z wynikiem waszego szlabanu. A teraz, proszę oddać mi różdżki.

Kane poderwał się z opanowaną twarzą i wyciągnął swoją różdżkę. Olive wyjęła różdżkę z kozaka i podała chłopakowi, który podszedł do Snape'a i wręczył mu obie różdżki z pewną dozą czci. Snape skinął głową i rzucając donośne "Do roboty!", wyszedł szybko z klasy.

Kane i Olive zostali sami. Za oknem padał ulewny deszcz, a Olive przeszło przez myśl, że może by jednak nie grała w tym meczu. Przecież tak pada...

– Dobra, Zoet. Pokaż ten przepis – mruknęła, biorąc się w garść i obiecując sobie, że, pomimo deszczu, pójdzie na ten mecz i go wygra.

– To sposób przygotowania, a nie przepis – poprawił ją chłopak spokojnie i podał jej pergamin. Olive prychnęła zirytowana i zaczęła czytać.

Eliksir Wzbudzający Euforię

Składniki:
• dwie figi abisyńskie
dziesięć pancerzyków chitynowych
• trzy gałązki mięty
piętnaście fasolek Sopophorousa
• szczypta kolców jeżozwierza
• sok z cytryny
• odrobina piołunu

– A gdzie jest ciąg dalszy? Sposób przygotowania? – zapytała zdziwiona dziewczyna po przeczytaniu. Popatrzyła na Kane'a, który rozmarzonym wzrokiem wpatrywał się pusty kociołek i poczuła dziwne ukłucie w klatce piersiowej. Potrząsnęła głową i pstryknęła palcami przed jego twarzą. - Halo! Nie ma części "jak to zrobić"!

Kane zmarszczył brwi i wziął do ręki listę.

– Chyba tu właśnie zaczyna się nasz szlaban...

– Czyli nie dość, że muszę to robić z... – Zoet posłał jej ostrzegające spojrzenie i Olive urwała zdania w odpowiednim momencie. – I jeszcze nie mam nawet sposobu zrobienia!

– Olive, miałem wybitny z eliksirów na SUM-ach. Potrafię zrobić ten eliksir – oznajmił uspokajająco brunet, przeczesując dłońmi swoje włosy, myślami będąc jednak daleko. – Wiadomo, że wolałbym zrobić go sam, ale profesor Snape...

– Daj sobie spokój, Zoet. I tak nic by z tego nie wyszło – odparowała Olive i szybko wyszła z ławki. – Zagram w tym cholernym meczu.

Kane gwałtownie wstał z krzesła, przewracając je, a Olive posłała mu spojrzenie pełne irytacji. Szybko podniósł to krzesło i uśmiechnął się przepraszająco.

– Jeśli teraz pójdziesz, to i mnie się dostanie, a wystarczą mi dwa szlabany – odrzekł, a dziewczyna prychnęła. – I tak zepsułem sobie zanadto reputację, ale... Zróbmy to razem. Ty zdążysz na mecz, a ja skończę te szlabany. Każdy będzie miał z tego jakąś korzyść.

Kane podrapał się po głowie zawstydzony jej zdumionym wyrazem twarzy, a Olive wzięła głęboki wdech. Czyli jednak może nie zdążyć mecz...

Cholera.

Szlaban, panno Thompson!Where stories live. Discover now