Rozdział 8

3.6K 275 14
                                    

Trzęsącymi się dłońmi, przyłożyłam parującą filiżankę z herbatą do ust, po raz tysięczny myśląc o tym, co się wydarzyło kilka godzin temu. Najdłuższa kłótnia, jaką kiedykolwiek miałam w swoim życiu. Wszystko, co powiedzieliśmy; ja powiedziałam.

"Pierdol się, ty gnojku bez serca!"

"Jak mogłeś powiedzieć coś takiego? Jak mogłeś nawet o czymś takim pomyśleć?!"

"To dlatego, że cię kocham, ty chory idioto!"

"Tak, nic nie wyniknie z twojego głupiego zachowania. Wiesz co? Nadal cię kocham!"

"Zgadzam się ze swoim ojcem, to głupie!"

"Dobra! Odejdź! Nie musisz tutaj wracać, mnie to już nie dotyczy!"

Zacisnęłam oczyna wspomnienie o ostatniej rzeczy, jaką mu powiedziałam: żałowałam tego bardziej niż czegokolwiek innego na świecie. Wiedziałam, że będę się czuła jak gówno. Był to główny powód, dla którego tutaj siedziałam pięć godzin po tym jak zatrzasnął za sobą drzwi, pijąc dziewiątą herbatę i czekając, po prostu czekając na jego powrót. Obawiałam się, iż wziął sobie moje słowa do serca, a teraz... cóż, nawet nie wiedziałam, co o tym myśleć.

Moja dłoń powędrowała do twarzy, wycierając kilka łez jak przypomniałam sobie jego słowa. Zamknęłam znowu oczy, kręcąc delikatnie głową, chcąc zapomnieć o tym wszystkim. Było tak wiele rzeczy, które chciałam całkowicie wymazać z pamięci, ale wiedziałam, że utknęły tam na długo. Bardzo, bardzo długo.

Była pierwsza nad ranem, a ja byłam zmęczona. Następnego dnia miałam pracę, a ostatnie wydarzenia nie dawały mi chwili wytchnienia. To był pierwszy raz, kiedy właściwie nie spałam przez coś, co się stało. Zazwyczaj zasypiałam po długim myśleniu, ale tym razem... Nawet jakbym próbowała zapomnieć o wszystkim, to nadal miałam na tyłach mojej głowy rzeczy, uderzające we mnie ze zdwojoną siłą. Nie miałam pojęcia, co zrobię, jeśli to będzie trwało dłużej, zwariuję.

Nadal nie mogłam sobie uświadomić, jak mogłam zapamiętać każde, pojedyncze słowo, spojrzenie, oddech i ruch, który miał miejsce podczas tych czterech godzin, kiedy się kłóciliśmy. Nawet naszych wspólnych, miłych chwil nie pamiętałam tak dobrze. Prawdopodobnie dlatego, że nie mieliśmy ich za wiele... nie tak, jak tych gorszych.

Podskoczyłam na siedzeniu jak usłyszałam otwierające się drzwi, a potem ich zamknięcie. Poczułam jak serce mi drastycznie przyspiesza; był w domu. W końcu.

Z bardziej trzęsącymi się dłońmi niż przedtem, prawie rzuciłam filiżankę na stół jak niepewnie wstałam z sofy. Złapałam tylko przelotne spojrzenie Ashton'a jak poszedł prosto do naszego pokoju. Jeśli mam być szczera, ulżyło mi; byłam praktycznie pewna, że zniknął gdzieś w barze i jak zwykle wróci pijany i pójdzie prosto do łóżka, czasami nawet nie zdejmując swoich butów. To musiało być to.

Odetchnęłam krótko, próbując się uspokoić jak powoli poszłam w kierunku sypialni. Spodziewałam się go zobaczyć leżącego na łóżku, przynajmniej próbującego zdjąć adidasy. Ale ku mojemu absolutnemu zaskoczeniu, zbierał swoje rzeczy, podczas gdy jego walizka leżała otwarta na materacu. Ot tak, moje serce znowu przyspieszyło.

- Ashton? - zapytałam prawie że za cicho, by mógł usłyszeć. Rzucił na mnie tylko okiem, wracając do wyjmowania swoich ubrań z szuflad. - Co ty robisz?

Usłyszałam jak delikatnie wzdycha.

- Um.. Będę spał u Brad'a.

Brzmiał niemalże tak jakby nie chciał mi powiedzieć, gdzie idzie i co będzie robić. Ale jego głos, jego głos był taki zimny i beztroski jak wypowiedział te słowa. Jakby w ogóle nie brał pod uwagi mojej opinii.

You Again? ~ tłumaczenie (sequel DC) // L.T.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz