13

1.8K 84 10
                                    

Obudziłam się z bólem pleców a żeby tego było mało miałam katar i uczucie ciągłego zimna. Niechętnie wyszłam z namiotu gdzie czekała na mnie już reszta. Zabrałam swoją porcję posiłku siadając na wolne miejsce na pieńku drzewa. Ból pleców i dokuczliwy katar odbierał mi jakiekolwiek chęci do życia chciałam już wracać do domu i jakoś szybko się wykurować, aby jutro iść do pracy. Nie mogłam sobie pozwolić na nie obecność w pracy po raz drugi. Po śniadaniu chłopaki zadeklarowali, że będziemy się już zbierać ze względu na mój stan. Chciałam w jakikolwiek sposób pomóc im aby poszło nam to sprawniej, ale za każdym razem odmawiali mi wymówką typu " jesteś chora" to że jestem chora nie znaczy że nie mam rąk westchnęłam głęboko siedząc na swoim miejscu. Siedziałam jak ostatnia kretynka wpatrując się jak bez skutku próbują poskładać jeden z namiotów. Cała siódemka stała przy nim jak kołki zastanawiając się z której strony mają zacząć.

-Najpierw, żeby go poskładać to może wyciągnijcie te cholerne patyki z ziemi - podeszłam do nich zdenerwowana pokazując wprost na jeden z czarnych patyków który umacniał cała konstrukcje przed zawaleniem się.

-A no tak rzeczywiście - odparł Nam wyciągając po kolei wszystkie cztery patyki ale kto by się spodziewał, że akurat w tym momencie zawieje dosyć mocny wiatr przez co zdmuchną cały namiot a Nam stał jak słup z jednym z patyków w ręce z nie dowierzaniem kiedy reszta zaczęła się śmiać.

-Bóg destrukcji znowu wkroczył do akcji - zaśmiał się Tae a Nam skarcił go tylko morderczym wzrokiem ja za to nie miałam już jakiejkolwiek siły. Zabrałam kluczyki z samochód i wygodniej usiadłam w ciepłym aucie. Czekając aż w końcu skończą gonić latają namiot poczułam się senna a ból pleców znowu stał się dokuczliwy lecz jeszcze bardziej niż wcześniej. Powstrzymywałam się od płaczu już dawno nie czułam aż tak mocnego bólu w jakiejkolwiek części ciała. Kiedy widziałam jak chłopaki w końcu zmierzają w stronę samochodu zapięłam bezpiecznie pas i oparłam głowę o szybę samochodu ukrywając pojedyncze łezki spływające po policzkach. Do samochodu wsiadł Jungkook i o dziwo Yoongi. Bez żadnego entuzjazmu przez pół drogi patrzyłam się w przestrzeń, bo drugie pół przespałam. Dopiero pod domem usłyszałam ciche rozmowy już przed samochodem. Byłam tak śpiąca więc nawet nie próbował się obudzić ciągle leżałam w tej samej pozycji dopiero po krótkiej dyskusji poczułam jak ktoś odpina mi mój pas i wsuwa jedna rękę pod kolana a drugą pod plecy zapewne, żeby wziąć mnie na ręce. Tak też się nie myliła poczułam już dobrze znany mi zapach perfum. Wtuliłam się w osobę, która mnie niosła i ponownie zasnęłam. Poraz kolejny tego dnia obudziłam się, ale tym razem nie wiedziałam gdzie jestem. Pokój, w którym się znajdowałam był duży. Naprzeciwko łóżka stała duża szafa z lustrem od razu obok były jakieś drzwi za pewne prowadzące do łazienek. Patrząc na lewo można było zauważyć duże okno zasłonięte roletami przez co w pokoju panował pół mrok. Na prawo było różne wiszące półki i biurko gdzie panował straszny bałagan. A nad łóżkiem znajdowała się koszulka szkolnej reprezentacji koszykarskiej oprawiona w antyramę. Spojrzałam na napis, który się tam znajdował, aby w końcu dowiedzieć się w czyim pokoju aktualnie się znajduje. Tak jak myślałem była to koszulka należąca do Yoongiego z numerem 1 na plecach. Wróciłam do poprzedniej pozycji szczelnie zamykając się pod kołdrą. Dopiero w tym momencie poczułam, że nie mam na sobie ubrać, lecz tylko bieliznę. Po długiej chwili leżenia usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju.

-Księżniczka się obudziła. Jak się czujesz - zapytał Jin przynosząc pełną tace lekarstw i kubka ciepłej herbaty.

-Może trochę lepiej - odparłam obojętnie.

-Przyniosłem ci lekarstwo, żebyś szybciej wyzdrowiała i ciepłą herbatę na rozgrzanie - położył wszystko na stoliczku nocnym wręcz wciskając mi jakieś dziwne tabletki do buzi.

-Dziękuję Jin, ale muszę iść już do domu - chłopak spojrzał się na mnie jak na idiotkę podając mi różowy kubek. Zapewne należący do niego, bo tylko on z całej siódemki uwielbia różowy.

-Obawiam się, że dziś do domu nie wrócisz - pomachał przecząco głową z uśmiechem.

-Hmm, a to dlaczego? - zabrałam łyk gorącej herbaty oparzając sobie przy tym język o mały włos cała zawartość mojej buzi nie wylądował na Jinie.

-Bo jesteś chora nigdzie cię nie wypuszczę w takim stanie moja droga.

-Jin, ale muszę iść do pracy - odłożyłam kubek ponownie układając głowę na wygodnej poduszce.

-Spokojnie masz już wszystko załatwione - uśmiechnął się szeroko podciągając mi kołdrę pod samą szyję.

-Jak to? - zapytałam zdezorientowana.

-Twój szef już wie, że cię jutro nie będzie w pracy a teraz musisz się wygrzać.

-A nie mogę zrobić tego w swoim domu? Nie chce wam robić kłopotu.

-A kto powiedział, że go robisz, jeśli jutro poczujesz się lepiej pomożesz mi z obiadem do tej zgrai wygłodniałych dzieciaków - zaśmiał się wychodząc z pokoju.

-Jin! - krzyknęłam a ten zatrzymał się w drzwiach. - Możesz mi powiedzieć kto i po co mnie rozbierał? - ten tylko poruszał znacząco brwiami i z bananem na twarzy wyszedł z pokoju.

Znowu leżała sama z kubkiem ciepłej herbaty, która rzeczywiście mnie rozgorzała leżąc pod kołdrą odsłoniłam pół swojego ciała aby chociaż trochę poczuć chłodne powietrze. Leżałam i leżałam sama nie wiem ile bo w pokoju nie było zegarka bądź przez pół mrok po prostu go nie widziałam. Do pokoju znowu weszła jakaś osoba, ale tym razem udawała, że śpię, kiedy poczułam jak materac pode mną się ugina i ktoś wchodzi pod kołdrę.

-Śpisz? - szepnął.

-Nie.

-Chciałem sprawdzić jak się czujesz - podparł się łokciem, aby spojrzeć na moją twarz.

-I dlatego wlazłeś mi do łóżka? Zapewne to ty wpadłeś na ten genialny pomysł, żeby mnie rozebrać, kiedy jestem chora co? - zapytałam odwracając się do chłopaka żeby spojrzeć na niego.

-Co? Jak to rozebrać - odpowiedział zakłopotany.

-No nie widzisz? - odkryłam kawałek kołdry i szybka się zakryłam.

-Hmm to pewnie Jimin tylko on ma takie głupie pomysły - zachichotał.

-A to zboczeniec - zrobiłam złą minę przez co chłopak jeszcze bardziej się zaśmiał. -No, z czego się śmiejesz przecież to nie jest śmieszne on mnie rozebrał do pół naga przecież to jest prawie gwałt nie byłam niczego świadoma - oburzyłam się jednocześnie cicho się śmiejąc.

-Pogadam z nim i dowiem się, czy to on a potem możemy zobaczyć kogo będziesz oskarżać o gwałt - zaśmiał się wygrzebując z łóżka.

-Gdzie idziesz?

-Wpadłem tylko zapytać jak się czujesz i powiedzieć, że będę spał w salonie. Nie chcę Ci przeszkadzać.

-Przecież to jest twój pokoju twoje łóżko więc to ja powinnam iść spać na kanapę a nie ty - chłopak się tylko uśmiechną, a kiedy miał wychodzić powiedziałam cicho aby został myślałam, że tego nie usłyszy ale po chwili znowu znalazł się obok mnie. Kiedy chłopak znalazł się w poprzedniej pozycji mogłam spojrzeć w jego błyszczące oczy. Przez chwilę poczułam się jak za dawnych lat i trochę mnie poniosło, a nawet nie trochę tylko bardzo. Złączyłam nasze usta w delikatnym pocałunku na początku chłopak był zdezorientowany taką reakcją z mojej strony ale po chwili oddał pocałunek a ja chciałam spalić się ze wstydu. Czułam jak moje policzki robię się czerwone jak buraki. Nie wiem, dlaczego to zrobiłam coś z tyłu głowy mówiło ciche " zrób to" a ja głupia się posłuchałam teraz jedyne co chodziło mi po głowie to dlaczego to zrobił, jak to odkręcić i dlaczego on ma tak miękkie usta. Kiedy odkleiliśmy się usłyszała piskliwy głosik Jimina.

-CHŁOPAKI ON SIĘ CAŁUJĄ! - krzyczał podekscytowany zbiegając na dół a na twarzy Yoongiego pojawiła się mina w stylu " zginiesz marnie" po chwili chłopaka nie było już w pokoju znowu byłam sama tylko tym razem nie do końca a z moimi myślami który ciągle krążyły wokół sytuacji która miała miejsce kilka sekund temu.









First love 2 Where stories live. Discover now