Rozdział dwudziesty szósty

5.9K 395 474
                                    

Nora wciąż trzymała Arleen za nadgarstek ciągnąc ją w kierunku swojego samochodu.

- Myślałam, że chcesz się przejść? - zapytała niepewnie, kiedy wsiadła do środka.

- Zmieniłam zdanie - odparła Nora uruchamiając silnik. Nie czekając, aż Arleen zapnie pasy wyjechała na ulicę patrząc przed siebie i włączyła radio nucąc pod nosem piosenkę, którą właśnie nadawała miejscowa stacja. Arleen z trudem przełknęła ślinę widząc z jaką szybkością mijają wszystkie budynki. Czuła się niepewnie ze śpiewającą Norą, która mimo swoich deklaracji z pewnością darzyła ją jakąś nienawiścią. Arleen spojrzała na nią pytająco, kiedy z wnętrza auta dobiegła zupełnie inna piosenka.

- To mój telefon - mruknęła czarnowłosa. - Możesz go wyciągnąć? Jest w schowku - poprosiła, a Arleen z wymuszoną obojętnością wykonała jej polecenie. Zerknęła na wyświetlacz i zagryzła dolną wargę widząc duże zdjęcie Justina dającego buziaka w policzek Nory oraz jego imię z serduszkiem, a także napis "dzwoni".

- Uh, to... Justin - powiedziała.

- Możesz odebrać i dać na głośno mówiący?

Arleen zatrzepotała rzęsami i przesunęła palcem po ekranie, a następnie kliknęła w ikonkę z głośnikiem.

- Cześć Justin! - zawołała wesoło Nora.

- Gdzie ty jesteś?

- Jak to gdzie głuptasie? - zapytała. - Jestem z Arleen.

- Nie wydurniaj się - warknął i szatynka była gotowa założyć się o dychę, że właśnie przewrócił oczami. Nora nachyliła się nad telefonem, a następnie wzięła go w swoją dłoń.

- Ale kiedy ja naprawdę z nią jestem! - dodała. - Przywitaj się! - dodała zerkając na dziewczynę.

- Um - bąknęła. - Cześć?

Przez moment po drugiej stronie zapadła zupełna cisza jakby Justin analizował czy głos, który słyszy z pewnością należy do Arleen.

- Jadę z nią na miejsce. Będziesz tam, prawda? - zapytała.

- NORO! - zawołał nagle. - CO TY ROB...

- Czemu on zawsze się tak wydziera? - mruknęła czarnowłosa po przerwaniu połączenia. Trzymając jedną ręką kierownicę, a drugą swój telefon. Kręcąc głową wystukała jakąś wiadomość, a następnie wyciszyła wszystkie dzwonki i odrzuciła przedmiot na tylne siedzenie.

- Więc Arleen - zaczęła ponownie skupiając się na drodze. - Nie wiesz nawet ile to wszystko kosztowało mnie odwagi.

Arleen czuła, że drętwieją jej nogi, a palce zaciskane na brzegach siedzenia cierpną. Coś było nie tak. Jeśli Nora powiedziała, że Justin będzie na nie czekał, to czemu był taki zaskoczony, kiedy usłyszał jej głos i czemu pytał o to gdzie jest? Dziewczyna niepewnie zerknęła na Norę, która wpatrywała się w drogę przed sobą ze skupieniem wymalowanym na twarzy. Czy byłaby zdolna zrobić jej krzywdę? Czy byłaby gotowa zrobić coś idiotycznego w imię swojego przekonania, że Justin jest miłością jej życia? Arleen wiedziała, że to uczucie wpędza ludzi w obłęd i niemal błagała niebiosa w myślach, by Nora się ocknęła.

- Co masz na myśli?

- Przez ciebie Justin mnie, jak to on twierdzi... nie kocha i przyjście do ciebie było czymś co naprawdę mnie... jak to ująć? Zmęczyło?

- Mówiłaś, że byłaś w okolicy.

- Bo to prawda! - odparła rzucając jej spojrzenie. - Oj, denerwujesz się? Daj spokój Arleen. Spodoba ci się to co dla ciebie przygotowałam.

DIABELSKA DUSZAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz