~♡ rozdział piętnasty ♡~

71 7 1
                                    

Luis

Rozdział nie sprawdzony

Obserwowałem jej twarz pozwalając aby zrzuciła z siebie wszystkie emocje, jakie trzymała w sobie. Nie pytałem Devila dlaczego to akurat ja, miałem do niej przyjść. Ale z jednej strony dobrze że tak się stało, bo on z pewnością zajebałby ich wszystkich. Addison skrywała wiele. Nauczyła się żyć ze świadomością, że każdy będzie zadawał jej ból. Stała się mocna psychicznie i fizycznie.

- Dziękuję Luis. - wyszeptała przysuwając się do mnie.

Objąłem ją swoimi wytatuowanymi ramionami a ona wtuliła się w mój tors zasypiając. Oddychała powoli i spokojnie. A ja miałem wrażenie że poczuła się w końcu bezpiecznie. Sięgnąłem po koc który został złożony na krawędzi łóżka, i okryłem nim śpiącą dziewczynę. 

Nie chciałem jej zostawiać dlatego oparłem się i kilka poduszek i sam zasnąłem. Obudziłem się w chwili gdzie brunetka jeszcze spała dlatego wziąłem jej rękę z mojej talii i bezpiecznie wyszedłem z jej łóżka. Przykryłem ją i upewniony wyszedłem z jej pokoju. Zszedłem na dół wyszukując wzrokiem bruneta. Siedział na kanapie rozmawiając z kilkoro mężczyznami. Skinięciem głowy się przywitałem zajmując miejsce koło Devila. Wiedziałem kim oni są i w duchu modliłem się  aby Addison teraz nie zeszła.

- Czyli oczekujesz od nas małej współpracy tak? 

Skinął głową na co facet się uśmiechnął. Posłałem mu pytające spojrzenie, na co mnie zignorował. Nie rozumiałem o co chodzi. Odwróciłem głowę gdy usłyszałem skrzypnięcie podłogi. Addison powolnym krokiem przecierając oczy schodziła na dół. Gdy  tylko dostrzegła tych wszystkich ludzi, cofnęła się. Podszedłem do niej okrywając ją swoją bluzą. 

- Jest i moja zapłata. - usłyszałem ten jeden obrzydliwy głos.

- Co się dzieje Luis? - wyszeptała.

Ale ja sam nie wiedziałem. Jaka zapłata?

- Puść ją Luis a ty idź się spakować. - rozkazał, a ten typ zaczął ją oglądać. Na jego usta wpłynął uśmieszek a w oczach widziałem wszystko, co miał z nią zrobić.

Spojrzałem się na nią dając znak aby poszła do swojej sypialni, i się zakluczyła. Lily nie było. Była razem z dziewczynami na babskim dniu. I bardzo się z tego powodu cieszyłem.

- Co ty odpierdalasz Devil? Chcesz ją sprzedać czy jaki chuj? - warknąłem sam siebie nie poznając.

Nigdy bym się tego po nim nie spodziewał. Jego szare oczy były czarne jak smoła, a wyraz twarzy oznaczał nic. Założył swoją kolejną maskę, która dzisiaj oznaczała może obojętność? Zdenerwowanie? A może jebane współczucie. Facet zagwizdał oblizując swoją dolną wargę. 

- Nie pogarszaj sytuacji. Wszystko ci wyjaśnię ale nie teraz. - powiedział a Marcus razem z Addison szli właśnie na dół.

Nie wiedziałem o co chodzi ale jeżeli Marcus z nią będzie to wiem że nic się nie stanie. Będę musiał być jedynie dobrej myśli i przypadkiem nie zajebać swojego kumpla. Goryle chwile potem wyszli, a ja zostałem sam z brunetem. Wściekły spojrzałem się na niego próbując coś wytyczać.

- Kim oni byli. - warknąłem podchodząc bliżej.

- Mężczyzna który zabrał Addison to Collins. Zajmuję się on szkoleniem młodych kobiet typu: samoobrona, strzelanie z pistoletu a nawet jak poprawnie używać noży. To jej się przyda. - powiedział nawet na mnie nie patrząc.

Co się z nim działo? Zachowuje się jak nie on. Nagłe kursy bronienia się i chronienie jej. Sam mam ochotę zabić wszystkich którzy w jakikolwiek ją skrzywdzili ale to go nie usprawiedliwia. Zaniedbał obowiązki które są ważne. Wziąłem głęboki wdech i zamknąłem oczy. Złapałem jego dłoń i zaprowadziłem prosto do swojej sypialni która mieściła się na totalnym końcu korytarza. Popchnąłem go na łóżko a sam usiadłem na przeciwko ale na krześle. 

PuppetOnde as histórias ganham vida. Descobre agora