Luis
Rozdział nie sprawdzony
Obserwowałem jej twarz pozwalając aby zrzuciła z siebie wszystkie emocje, jakie trzymała w sobie. Nie pytałem Devila dlaczego to akurat ja, miałem do niej przyjść. Ale z jednej strony dobrze że tak się stało, bo on z pewnością zajebałby ich wszystkich. Addison skrywała wiele. Nauczyła się żyć ze świadomością, że każdy będzie zadawał jej ból. Stała się mocna psychicznie i fizycznie.
- Dziękuję Luis. - wyszeptała przysuwając się do mnie.
Objąłem ją swoimi wytatuowanymi ramionami a ona wtuliła się w mój tors zasypiając. Oddychała powoli i spokojnie. A ja miałem wrażenie że poczuła się w końcu bezpiecznie. Sięgnąłem po koc który został złożony na krawędzi łóżka, i okryłem nim śpiącą dziewczynę.
Nie chciałem jej zostawiać dlatego oparłem się i kilka poduszek i sam zasnąłem. Obudziłem się w chwili gdzie brunetka jeszcze spała dlatego wziąłem jej rękę z mojej talii i bezpiecznie wyszedłem z jej łóżka. Przykryłem ją i upewniony wyszedłem z jej pokoju. Zszedłem na dół wyszukując wzrokiem bruneta. Siedział na kanapie rozmawiając z kilkoro mężczyznami. Skinięciem głowy się przywitałem zajmując miejsce koło Devila. Wiedziałem kim oni są i w duchu modliłem się aby Addison teraz nie zeszła.
- Czyli oczekujesz od nas małej współpracy tak?
Skinął głową na co facet się uśmiechnął. Posłałem mu pytające spojrzenie, na co mnie zignorował. Nie rozumiałem o co chodzi. Odwróciłem głowę gdy usłyszałem skrzypnięcie podłogi. Addison powolnym krokiem przecierając oczy schodziła na dół. Gdy tylko dostrzegła tych wszystkich ludzi, cofnęła się. Podszedłem do niej okrywając ją swoją bluzą.
- Jest i moja zapłata. - usłyszałem ten jeden obrzydliwy głos.
- Co się dzieje Luis? - wyszeptała.
Ale ja sam nie wiedziałem. Jaka zapłata?
- Puść ją Luis a ty idź się spakować. - rozkazał, a ten typ zaczął ją oglądać. Na jego usta wpłynął uśmieszek a w oczach widziałem wszystko, co miał z nią zrobić.
Spojrzałem się na nią dając znak aby poszła do swojej sypialni, i się zakluczyła. Lily nie było. Była razem z dziewczynami na babskim dniu. I bardzo się z tego powodu cieszyłem.
- Co ty odpierdalasz Devil? Chcesz ją sprzedać czy jaki chuj? - warknąłem sam siebie nie poznając.
Nigdy bym się tego po nim nie spodziewał. Jego szare oczy były czarne jak smoła, a wyraz twarzy oznaczał nic. Założył swoją kolejną maskę, która dzisiaj oznaczała może obojętność? Zdenerwowanie? A może jebane współczucie. Facet zagwizdał oblizując swoją dolną wargę.
- Nie pogarszaj sytuacji. Wszystko ci wyjaśnię ale nie teraz. - powiedział a Marcus razem z Addison szli właśnie na dół.
Nie wiedziałem o co chodzi ale jeżeli Marcus z nią będzie to wiem że nic się nie stanie. Będę musiał być jedynie dobrej myśli i przypadkiem nie zajebać swojego kumpla. Goryle chwile potem wyszli, a ja zostałem sam z brunetem. Wściekły spojrzałem się na niego próbując coś wytyczać.
- Kim oni byli. - warknąłem podchodząc bliżej.
- Mężczyzna który zabrał Addison to Collins. Zajmuję się on szkoleniem młodych kobiet typu: samoobrona, strzelanie z pistoletu a nawet jak poprawnie używać noży. To jej się przyda. - powiedział nawet na mnie nie patrząc.
Co się z nim działo? Zachowuje się jak nie on. Nagłe kursy bronienia się i chronienie jej. Sam mam ochotę zabić wszystkich którzy w jakikolwiek ją skrzywdzili ale to go nie usprawiedliwia. Zaniedbał obowiązki które są ważne. Wziąłem głęboki wdech i zamknąłem oczy. Złapałem jego dłoń i zaprowadziłem prosto do swojej sypialni która mieściła się na totalnym końcu korytarza. Popchnąłem go na łóżko a sam usiadłem na przeciwko ale na krześle.
ESTÁ A LER
Puppet
Mistério / SuspenseKażdy twój najmniejszy ruch może sprawić niewyobrażalnie wielkie szkody. Powoli zaczynasz gnić, ale nie pozwalasz sobie, aby inni to zobaczyli. Stajesz się mordercą, który zabija tych, którzy postanowili uciec od problemów, które sami sobie zrobili...