12. Wszystko

457 17 1
                                    

- Witaj Hailie Monet .
Zamarłam , a serce podeszło mi do gardła . Podniosłam wzrok , by zobaczyć kto się do mnie zwraca . Modliłam się w myślach by był to Adrien Santan lub ktokolwiek inny .
Ale nade mną stał Charles Geras .
- Dobry Wieczór , proszę pana - powiedziałam miło i chciałam go wyminąć .
Nic  nie może zrobić.
Nic , a nic.
Nie powinien nawet już z tobą rozmawiać .
Przywitanie , ewentualnie banalny komplement i nara . Koniec rozmów z członkami Organizacji . Pamiętasz Hailie ?

- Gdzie się śpieszysz , Hailie Monet ? - spytał znowu zastawiając mi drogę swoją potężną posturą.
Nie , nie , nie . Kurwa , błagam tylko nie to .
- Nigdzie , proszę pana . Tak naprawdę chciałam iść się napić szampana , więc jak by pan pozwolił .....
- Jak ci się podoba bankiet ? - gdy kontynuował rozmowę , zamiast mnie przepuścić .Musiałam się powstrzymać od jęku z rozpaczy. Rozejrzałam się po sali w poszukiwaniu jakiegokolwiek z 5 Monetów , którzy dziś zjawili się na balu. Oczywiście , nigdzie ich nie było i nawet nie widziałam ich postur.
Gdzie moi bracia i ta ich cholerna nadopiekuńczość , wtedy gdy akurat ten jeden raz jest potrzebna ?
- Bardzo tu miło , panie Geras - powiedziałam oficjalnie.
- Wiesz dlaczego , świeżo upieczona para , postanowiła się pobrać ? - miałam ochotę rzucić się biegiem w dowolnie obranym kierunku . Musiałam się powstrzymywać , by nie wybuchnąć płaczem . Mężczyzna nade mną górował , to on prowadził rozmowę i doprowadzał mnie do szaleństwa . Wywoływał we mnie strach i coś mi szeptało , że było to celowe działanie . Teraz jednak nie skupiałam się na tym , tylko na złowieszczych oczach i chytrym uśmieszku mężczyzny , który lśnił , bo osiągnął ten efekt , który zamierzał .
- Sądzę , że z miłości , proszę pana . Zwykle z tego powodu , ludzie się pobierają - oddech niebezpiecznie mi przyśpieszył . Czułam się jak zwierze w klatce , a kolejne słowa , które Charles wypowiadał były jak bicz , którym te zwierze było bite .
- Błąd . - zaśmiał się , ukazując rząd idealnie białych zębów . - Zaręczyli się , nie z miłości , jak naiwnie twierdzisz . Zaręczyli się , bo im kazałem to zrobić . A ty , Hailie Monet niedługo zrobisz  to samo . Dokładnie to samo .
Nie powiedział tego prawda ?
Nie , nie , nie .
Nie zrobiłby tego .
To tylko wytwór mojej wyobraźni , prawda ?
Prawda ?

Tymczasem Geras zniknął gdzieś w tłumie zostawiając mnie samą . Popędziłam do łazienki i zamknęłam się w jednej z nich . Nawet nie doceniłam pięknych zdobień , czy zjawiskowych płytek . Padłam na podłogę i pozwoliłam , by łzy poleciały po moich policzkach , rozmazując makijaż . Nie dbałam o to , że będę wyglądać jak klaun , w rozmazanym tuszu do rzęs . Łkałam , krzyczałam , jednak przez grube ściany nic nie przechodziło na zewnątrz . Dusiłam się łzami , nie będąc w stanie  wydusić z siebie ani słowa .
I w takim stanie znalazł mnie Will.

Nie wiem , ile konkretnie czasu minęło od mojej rozmowy z Charlesem. Wiem , że gdy ponownie zanosiłam się łzami do drzwi zapukał mój ulubiony brat .
- Hailie , jesteś tam ? - Nie odpowiedziałam , bo nie byłam w stanie niczego z siebie wydusić .
- Hailie otwórz , proszę - chciałam wstać , ale upadłam . Przeczołgałam się do drzwi i z trudem przekręciłam zamek . Odsunęłam się , tak by mógł , wejść i dosłownie od razu w drzwiach stanął Will .
- Hej , malutka , co się stało ? Hailie , kochanie spokojnie . Wszystko jest dobrze , tak ? Oddychaj.-ukucnął przy mnie kładąc mi ręce na ramiona . Widziałam niepokój w jego oczach , gdy mimo usilnych starań , nie byłam w stanie się uspokoić . Nie zniechęcał się jednak , tylko powoli i spokojnie mnie instruował i po kilku lub kilkunastu minutach - sama nie czułam upływu czasu - byłam w stanie oddychać .
- Co się stało , malutka ?- spytał troskliwie , zakładając mi włosy za ucho .
Nie odpowiedziałam .
- Kto ci to zrobił ? - powtarzał dobitniej .
-  Charles - udało mi się wydyszeć . Zauważyłam jak jego twarz tężeje .
- Bo , bo , ja , on ..... - dukałam , bez najmniejszego sensu .
- Ciii , spokojnie . Powiesz nam o wszystkim , dobrze ? Tylko jeszcze nie teraz . W domu , dobrze ? - pokiwałam głową i dałam mu się podnieść , a potem poprowadzić do samochodu . Zdałam sobie sprawę , że sala opustoszała , jedynie gdzieniegdzie kszątały się jakieś sprzątaczki . Zignorowałam uważne spojrzenia , braci i nie opuściłam boku Willa , aż nie dotarliśmy do domu . Jak tylko weszliśmy do salonu , zobaczyłam , że drzwi prowadzące na taras były otwarte . Na samym tarasie stał tata , paląc cygaro . Odwrócił się do nas i zmierzył nas wszystkich uważnym spojrzeniem . Na mnie zatrzymał się trochę dłużej . Zmarszczył brwi , a ja wtedy mogłam dobitnie się przekonać o tym , że w jego oczach błyszczała wściekłość . Widziałam po nim  , że będzie chciał rozmowy .
A ja już wiedziałam , że powiem mu wszystko .
Wszystko.

Najważniejsza ( Rodzina Monet )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz