Ginny stała wściekła w gabinecie nowej nauczycielki eliksirów. Patrzyła na Tianę z odrazą i zniechęceniem. Jakby chciała wbić w skórę brunetki świeżo opiłowane paznokcie.
– Nie patrz tak na mnie, Weasley-powiedziała Black. Jej ton zatrważająco przypominał ton Snape'a.
Brunetka założyła ręce na piersi, krzyżując je. Oparła się o biurko i patrzyła na rudowłosą, zmuszając ją by gryfonka gapiła się prosto w oczy nauczycielki. Ginny była o wiele lepsza w tę grę od Snape'a...
– Bo co?-spytała ruda.-Przeklniesz mnie?
– Co najwyżej odbiorę kolejne punkty-oznajmiła lakonicznie Tiana.
– Nie wystarczy ci, że odjęłaś już 30? Że przy okazji zniszczyłaś mi życie przez to nagłe pojawienie się w Norze!?-wykrzyczała, a różdżka Tiany momentalnie znalazła się przy gardle szóstorocznej.
– To co zrobiła twoja matka w ogóle nie dotyczy mnie-syknęła.-Ja tylko powiedziałam prawdę. I wszyscy o tym wiemy, Weasley. Niech Ronuś cieszy się, że nie było go w Norze, że gdzieś sobie wyruszył z Granger i Harry'm, bo o nim też mogłabym trochę poopowiadać.
– Zostałam sama!-rudowłosa krzyknęła wściekle.-Wszystko przez ciebie!
– Przeze mnie?-na ustach Tiana rozciągnął się cyniczny uśmieszek.-A może twoi bracia odeszli, bo dostrzegli jak zepsuta jest wasza rodzina? Może dostrzegli, że z roku na rok coraz bardziej przypominasz Molly, latając za pierwszymi lepszymi chłopakami? Kolejna kurtyzana domu Godryka spokrewniona z Prewett'ami? Wszystko dlatego, że Harry nie patrzył na ciebie tylko na mojego brata, co?-powiedziała.Wiedziała, że to była prawda. Prawda, która ubodła dziewczynę. W końcu nic tak bardzo nie boli jak twój „wróg” wspominający ci twoje własne błędy.
– A może twoi bracia w końcu dorośli do tych samych wniosków, do których Percy dotarł już dawno, hmm? Myślisz, że dlaczego Charlie wyjechał pracować do Rumunii, kiedy tutaj proponowano mu posadę w Ministerstwie odnoszącą się do dbania o smoki i propagowania ich istnienia? Myślisz, że dlaczego Bill wylądował w Egipcie zamiast łamać klątwy w Stonehenge, Dover lub Galway? Albo w samym Londynie? Widzieli jak byli traktowani przez całe swoje życie. Tak samo zrobił George i jego bliźniak.
– Jesteś żałosna-fuknęła gryfonka, wyrywając się spod różdżki nauczycielki.-Nawet nie potrafisz powiedzieć jego imienia.
– Stał się tym, czym tak bardzo gardził przez większość swojego życia.
– Tak? To popatrz na siebie-odparła Ginny, wychodząc z klasy.
– I co z tym zrobimy?-spytała Black, patrząc na Leo.Malediktus o postaci kota leżał na blacie jej biurka, wpatrując się wściekle w drzwi, które zaledwie chwilę wcześniej trzasnęły z głośnym hukiem. Zasyczał kilka razy, rozjuszył się i warknął. Tiana skinęła głową.
– Też tak myślę-stwierdziła, drapiąc go za uchem.-To będzie kolejne minus 30 dla Gryffindoru. I szlaban z Filchem za nieposzanowanie nauczyciela.
*'*
Męska dłoń przejechała między blond puklami, rozplątując je z grubego warkocza. Pocałunki stawały się coraz bardziej intymne i zapewne wydarzyłoby się coś więcej, gdyby nie pukanie do drzwi.
– Ignorujemy, prawda?-spytała blondynka, jednak pukanie zdawało się coraz mocniejsze.-No, żesz kurwa mać! Nogi z dupy powyrywam-fuknęła, ruszając w kierunku drzwi.
Czarownica machnęła dłonią, a w korytarzu prowadzącym do frontowych drzwi mieszkania pojawiła się bariera zbudowana z różnego rodzaju kamieni szlachetnych. Machnęła ręką jeszcze raz, a drzwi stanęły otworem, ukazując jednego z bliźniaków.
– Ja do Percy'ego-powiedział, widząc Jagodę.-Proszę...
– Jesteś tym idiotą od Tiany czy tym drugim?-spytała Deszczowska, opuszczając nieco barierę.
– A co za różnica, skoro i tak idiota?-mruknął pod nosem.
– Wchodź-powiedziała blondynka.
CZYTASZ
PANNA BLACK I era Golden Trio
FanfictionTiana Adara Black. Córka mordercy, bratanica szajbuski, pupilka Snape'a... Nie, to ostatnie należy wykreślić z listy. Nauczyciel eliksirów zdecydowanie za nią nie przepadał. Tak samo jak dwójka rudzielców z jej roku. W każdym razie, z mugolskiego...