Rozdział 7

319 31 14
                                    

Obudziłam się przed budzikiem. Przez chwilę przypatrywałam się śpiącemu obok mnie mężczyźnie. Miło było po kilku latach poczuć na nowo bliskość drugiej osoby, obudzić się wiedząc, że miejsce obok ciebie nie jest puste. Tylko czy nie pospieszyłam się? Trevor mi się podobał. Czułam przy nim spokój, a mimo to miałam wątpliwości oraz mnóstwo pytań, na które nie znałam odpowiedzi.

Wstałam po cichu, wyciągnęłam rzeczy z walizki i poszłam do łazienki.

Weszłam pod prysznic i już po chwili czułam ciepłą wodę spływającą z deszczownicy po moim ciele. Przymknęłam oczy i po chwili czułam jak moje ciało się rozluźnia i uchodzi z niego całe napięcie.

Po kilku minutach wyszłam z kabiny prysznicowej i osuszyłam ciało ręcznikiem. Zostawiłam przygotowane rzeczy na szafce, założyłam na siebie szlafrok i wyszłam z łazienki. Trevor nadal spał, więc poszłam do salonu, gdzie znajdował się mały ekspres. Zrobiłam sobie kawę i udałam się na balkon.

Powietrze o szóstej rano było rześkie i przyjemne. Popijałam kawę rozmyślając o tym co mi powiedział Trevor. W głowie roiło mi się od pytań, na które nie znałam odpowiedzi.

Wypiłam swój trunek, odstawiłam go na mały stolik i chwytając się rękoma poręczy wpatrywałam się w krajobraz daleko stąd.

- Dzień dobry. Zawsze tak wcześnie wstajesz? – zapytał mężczyzna stając za mną i obejmując mnie w pasie.

- Dzień dobry. Jestem rannym ptaszkiem, więc tak, zawsze wstaje wcześnie. – odpowiedziałam lekko się uśmiechając.

Trevor odgarnął z szyi na bok moje włosy i ustami musnął moją szyję co było przyjemne. Oparłam głowę o jego tors przymykając oczy na tę pieszczotę. Mężczyzna nie poprzestając na tym odnalazł pasek od szlafroka po czym go rozwiązał.

- Mmm jak miło – zamruczał mi do ucha sunąc ręką po moim nagim ciele.

- Trevor, ktoś nas może zobaczyć. Nie chcę, by ludzie widzieli mnie nagą – powiedziałam cicho poddając się przyjemnemu dotykowi.

- Masz rację – odparł po czym pociągnął mnie za rękę do środka pomieszczenia i zamknął za nami drzwi balkonowe.

- Trevor, chciałam...

Mężczyzna nie dał mi dokończyć mocno mnie całując. Zsunął ze mnie szlafrok, który opadł po chwili na podłogę. Wsunął zachłannie język do środka badając moje podniebienie. Był w samych bokserkach przez co czułam jego narastające wybrzuszenie ocierające się o moje ciało. Przycisnął mnie jeszcze bardziej do siebie nie przestając całować i błądząc rękoma po moim ciele.

- Nawet nie wiesz jak bardzo cię pragnę. – odpowiedział po czym skierował nas w stronę kanapy. Po chwili usiadł na niej ciągnąc mnie za sobą tak, że wylądowałam na nim okrakiem. Zaczął dłońmi pieścić moje nabrzmiałe z podniecenia sutki całując mnie po szyi. Po chwili zjechał dłonią do wewnętrznej strony moich ud przejeżdżając palcami po mojej cipce.

- Jesteś taka wilgotna, że nie muszę zanurzać w twojej szparce palców – mruknął ssąc moją lewą pierś. Gdy się nią nasycił zaczął pieścić drugą z piersi poświęcając jej tyle samo uwagi co pierwszej.  Mój oddech stawał się coraz płytszy. Odchyliłam się lekko do tyłu opierając swoje dłonie na jego nogach. Czułam jak moje soki spływają coraz bardziej na niego. Trevor oderwał swoje nabrzmiałe usta od mojego ciała, nakierował swojego kutasa na moja szparkę, po czym mocno, do samego końca wbił się we mnie wydostając z moich ust krzyk podniecenia. Czułam jak jego penis gwałtownie rozciąga ścianki mojego wnętrza, a po moim kręgosłupie przebiegł elektryczny wstrząs.

Burning Spark #3Where stories live. Discover now