Rozdział pierwszy

27.9K 823 2.2K
                                    


!OSTRZEŻENIE!

W TYM ROZDZIALE POJAWIAJĄ SIĘ GIGANTYCZNE SPOJLERY DO ZAKOŃCZENIA TRYLOGII!!! CZYTACIE NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!

Możecie komentować rozdział na Twitterze pod hasztageiem: 

#DAhelli

!UWAŻAJCIE NA SPOJLERY!

A teraz. 

Zgaście światło...

Zapraszam Was do świata Aidena Scotta.


Aiden

Brama oddzielająca Akademię od lasu powoli się otworzyła. Wjechałem samochodem na dziedziniec, a kiedy tylko się zatrzymałem, rozejrzałem się wokół. Nic się nie zmieniło, budynek był taki sam. A ja nadal nie przywykłem do swojej roli w Six. Pieprzony dyrektor. Ja pierdolę, ale to chujowo brzmiało.

Wysiadając z auta, wsunąłem skręta między wargi. Oparłem się o maskę mojego niebieskiego mercedesa i zacząłem się przyglądać uczniom, którzy uciekali przed moim spojrzeniem. Moja kariera jako dyrektor tej szkoły nie zaczęła się rewelacyjnie i na ten moment nie zmierzała w dobrym kierunku. Każdy dyrektor powinien dbać o uczniów. A ja na koncie miałem już trzy trupy. Samobójstwa. Mój ojciec nie byłby zadowolony. Możliwe, że jeśli powiedziałbym to na głos, to zabrzmiałoby to chujowo, ale cieszyłem się, że nie żył, bo nie musiałem wysłuchiwać jego wywodów.

Spojrzałem w niebo... Tam go nie znajdę. Każdy Scott będzie się smażył w piekle. Musiałem skupić się na czymś innym, na moje szczęście dostrzegłem uczennicę, którą znałem. Miała dwadzieścia lat i próbowała mnie zaciągnąć do swojego łóżka. Rosalie Ballowr. Gdyby nie jej ojciec już dawno bym ją zerżnął. Jednak mój starszy braciszek, współpracował z jej starym. Zapierdoliłby mnie, gdybym przeleciał najdroższą córkę Basteina Ballowr'a. A każdego dnia miałem w sobie coraz mniej kontroli by tego, kurwa, nie zrobić.

Rzuciłem na ziemię niedopałek i przygniotłem go butem. Wsunąłem dłonie w kieszenie spodni i wszedłem do środka szkoły. Mój ojciec, kiedy żył i był dyrektorem Six, zawsze był ubrany w idealnie dopasowany garnitur. Godnie reprezentował tę ,,instytucję'', nie to, co ja. Miałem na sobie dresowe spodnie, koszulkę na krótki rękaw, która odsłaniała moje tatuaże, a przez ramię zarzuconą kurtkę. Była zima, a ja zapierdalałem w krótkim rękawie.

Akademia w środku też się nic nie zmieniła. Wnętrze w stylu gotyckim, sufity nadal zdobiły sklepienia kolebkowe, oparte na białych filarach. Na korytarzach górował marmur, a ogromne żyrandole w odcieniu czerni, zwisały z sufitów. Szarość, czerń, biel i zieleń.

Dlaczego, kurwa, dałem się wpakować w takie gówno jak zajmowanie się tą zjebaną szkołą... Możliwe, że urok Silver i Aurory na mnie zadziałał. Bo to one mnie przekonały do tego, bym się nią zajął. Szkoda, że żadna z nich mi tego nie zrekompensowała. Nie obraziłbym się, gdyby...

– Albo myślisz o seksie, albo o skręcaniu czyjegoś karku. – Przede mną wyrósł blondyn, z przylepionym na ustach uśmiechem. – A może...

– Zamknij mordę Isaac – mruknąłem i go minąłem.

Jeśli nie znałbym tego zjeba, to pomyślałbym, że pójdzie swoją drogą. No cóż... Warren zrównał się ze mną i jak gdyby nic, odparł:

– Możesz mi ją zamknąć butelką wódki.

Dark AgonyWhere stories live. Discover now