rozdział 1

143 10 7
                                    

(Musiałam go po prawić bo według mnie jest okropny)

- Perspektywa Noell -
Obudziłam się razem ze wschodem słońca. Pogoda równocześnie chłodna i słoneczna tak jak to bywa we Francji. Nie chciałam schodzić do kuchni na śniadanie, ponieważ wiedziałam co mnie tam czeka - wiecznie niezadowolona matka.

Mimo, że według niektórych miałam wszystko, uważam że nie miałam niczego. Żadnej miłości ani szczęścia, a czułam tylko ból i codzienna złość powiązaną z niską samooceną. Wstałam po cichu z łóżka i poszłam wziąść prysznic starając się jak najmniej patrzeć w lustro. Kilka minut później, ubrana i przygotowana do wyjścia, schodziłam po szerokich marmurowych schodach. Moja matka siedziała na jednym z krzeseł przy wyspie kuchennej. Przez chwilę zastanawiałam się czy nie przywitać się z nią, ale stwierdziłam, że nie ma to najmniejszego sensu i szanse na jakąkolwiek odpowiedź są marne. Jadłam prędko śniadanie, a raczej udawałam, że jem lecz ku mojemu niezadowoleniu odezwała się:

-Noell, Ojciec dostał nową pracę w Londynie, za 2 dni się wyprowadzamy. - powiedziała jak zwykle oschle.

Chwilę przetwarzałam, co matka mi powiedziała i doszłam do wniosku, że to wcale nie tak źle... tutaj nic nie mam co mogło by mnie zatrzymać przed przeprowadzką.

- w porządku, w takim razie pójdę zacząć się pakować.

- świetnie.

Wstałam od stołu i udałam się do swojego pokoju, weszłam do garderoby i sięgnęłam po wszystkie walizki i torby jakie miałam

***

Pakowanie zajęło mi koło 4 godziny, Zostawiłam jedną pustą torbę na rzeczy które Zostawiłam na tę 2 dni które jeszcze tu spędzamy.

Ustawiłam bagaż pod ścianą przy drzwiach, spojrzałam na zegarek który pokazywał godzinę 11.

Pomyślałam, że przyda się pobiegać więc jak pomyślałam tak zrobiłam i poszłam przygotować się na bieżnie.

***
2 dni później

Dzis już wyjeżdżamy... pomyślałam kiedy się Obudziłam. Rozejrzałam się po pokoju j zauważyłam, że walizki I torby nie stoją już pod ścianą - najprawdopodobniej ktoś musiał je wziąść.

Wstałam z łóżka I poszłam się przygotować do lotu. Założyłam moje ulubione dresy I bluzę Andrew. Zeszłam powoli po schodach na dół gdzie słyszałam już całą moją rodzinkę

- dzień dobry - przywitałam się

- Hej Nelly! - przywitał się mój brat

No i przywitał się jako jedyny, rodzice mnie zignorowali, tak jak to mieli w zwyczaju.

***

Lecieliśmy dość krótko bo 2 godziny, większość lotu przespałam bądź czytałam książki.

Wsiedliśmy do samochodów i jechaliśmy jeszcze 40 min

***

Kiedy Wysiadłam z pojazdu ujrzałam przepiękny budynek, który jak się okazało był moim nowym domem

Dom był pokryty białą cegłą, miał przepiękne wielkie okna i był trochę obrośnięty bluszczem, trawnik był niezwykle zielony oraz przyozdobiony kwiatami oraz krzakami.

Weszliśmy do środka i znów zachwycił mnie widok, przestrzeń była zamknięta, na przeciwko były marmurowe schody, po lewej stronie była łazienka i jak dało się zauważyć przez otwarte drzwi garaż, za to po prawej stronie był wielki salon łączony przez wielkie szklane drzwi z kuchnią i jadalnią.

Udaliśmy się na piętro gdzie były nasze pokoje, średnio interesowały mnie pokoje reszty domowników dlatego udałam się od razu do sypialni przypisanej do mnie.

Pokoj był duży, nawet bardzo. Ściany miały kolor bieli, na przeciwko od drzwi stało ogromne dwuosobowe łóżko, a ściana za nim była pokryta wielkimi oknami po sam sufit. Po prawej stronie było biurko i półki na których już były moje książki. Po lewej stronie dało się zobaczyć dwoje drzwi, jedne prowadziły do łazienki a drugie do garderoby w której były już moje ubrania. Przy ścianie na których były drzwi wejściowe stała też toalateka.

Ogółem mówiąc - śliczny pokój, aż jestem zaskoczona, że rodzice nie wsadzili mnie do komórki pod schodami tak jak Wujostwo harrego pottera.

Spojrzałam na zegarek który pokazywał godzinę 16, dzisiejszy dzień mnie wykończył więc poszłam się umyć i Zatopiłam się pod kołdrą.







gdyby nie ty...Where stories live. Discover now