6. Spotkanie Kayi - dziewczyny-lisa!

34 3 14
                                    


Luffy patrzył z ciekawością na dziewczynę z okna. Przez podekscytowanie ledwo mógł stać w miejscu, czekając na jej odpowiedź. Pachniała jak Usopp, tylko silniej, więc był pewien, że to ona zostawiła na chłopaku swój zapach. Musiała być taka jak Luffy!

Nigdy nie sądził, że tak szybko podczas swojej podróży spotka kogoś takiego...

– Cześć. Jestem Kaya, właścicielka posiadłości, na którą wtargnąłeś, przyszły Królu Piratów – odparła z uśmieszkiem, na co on odpowiedział tym samym, unosząc kąciki ust.

– Przyszliśmy, ponieważ chodzą słuchy, że masz statek, który moglibyśmy pożyczyć?

– Oh, doprawdy? Prawdopodobnie mam jeden, jednak co możesz mi za niego dać?

Trójka, stojąca obok, patrzyła na nich w ciszy. Tak jak Zoro i Nami nie sądzili, by takie zachowanie pasowało Luffy'emu, tak samo Usopp jakoś nie mógł uwierzyć, że Kaya zachowywałaby się tak przy kimś obcym i potencjalnie niebezpiecznym.

To wyglądało jak spotkanie dwóch starych znajomych po latach, mówiących jakimś dziwnym kodem.

– Jesteś śmieszna, shishishi!

– To ty to zacząłeś, Królu Piratów Luffy, nihihihi!

– Nie, czekajcie, stop! Nie zachowujcie się, jakbyście znali się już wcześniej! – zawołała Nami, chcąc zakończyć tę dziwną rozmowę.

– Oh, właśnie. To Zoro, mój szermierz i pierwszy oficer. A to Nami, moja nawigatorka – Luffy pokazał na członków swojej załogi, a Kaya machnęła ręką w ich stronę w ramach powitania.

– Tamten to Usopp, mój przyjaciel, ale wy już się znacie.

– Tak. Co do tego statku-

Luffy nie zdążył dokończyć zdania, gdyż zza ściany domu wyszedł wysoki mężczyzna w stroju lokaja, od razu mu przerywając. Niegrzeczny.

– Co wy tutaj robicie?! – wykrzyknął, podchodząc do piratów i Usoppa.

– Eh? A ty co za jeden? Mamy sprawę do Kayi. – Luffy spojrzał na niego nieprzyjemnie. Ta osoba nie wydawała się ani trochę godna zaufania, zdawał się ukrywać swoje prawdziwe, niegodziwe uczucia w sobie. Tak, jakby chciał wypaść na lepszego niż jest w rzeczywistości.

Luffy nie lubił takich ludzi. Nie przynosili oni niczego dobrego.

– Kto wam pozwolił wejść na teren rezydencji?

Mężczyzna stanął tuż przed Luffy'm, na co ten spojrzał na niego twardo.

– Jesteśmy piratami. Nie potrzebujemy żadnego pozwolenia.

– Spokojnie, Klahadore, oni-

– Wybacz, panienko, ale wytłumaczy to panienka gdy już się z nimi rozprawię. – Mężczyzna przerwał Kayi, po czym przeniósł swoje spojrzenie na Usoppa. – Ten chłopak również się z nimi zadaje... niedaleko pada jabłko od jabłoni, czyż nie? Od początku mówiłem, że nic dobrego nie wyniknie z trzymania go tak blisko, jednak panienka i panienki rodzice wydawaliście się nie zwracać uwagi na niebezpieczeństwo. A teraz on sprowadził do nas tych nieokrzesanych ludzi. Jest takim samym brudnym, tchórzliwym piratem jak jego ojciec.

Usopp spojrzał na kamerdynera ze złością. Swoje trzęsące się ręce zacisnął w pięści. Klahadore zawsze próbował wyprowadzić go z równowagi, jednak Usopp z łatwością go zbywał. Nie obchodziło go to, co ktoś myśli na jego temat, jeśli nie jest jednym z jego przyjaciół. Teraz jednak ten obraził jego ojca. Jakby mógł przepuścić coś takiego!

cat hybrid adventure  /one piece ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz