5. Przybycie do wioski Syrup!

40 3 0
                                    


Dla Nami Luffy od początku wydawał się jakiś... dziwny. Nagle wpadł, uratował ją i ustanowił swoją nawigatorką, ani razu nie pytając ją o zdanie.

Był po prostu małym, samolubnym dzieciakiem. To jedynie kolejny pirat na jej drodze. Ale jakoś... przyciągnął ją do siebie i nie chciał puścić.

Który pirat by zostawił swój skarb wieśniakom, ponieważ rozwalił im kilka budynków? Arlong raz za razem niszczy całe wioski, wyzyskując wcześniej ich wszystkie pieniądze. Więc dlaczego ten chłopak w słomianym kapeluszu był tak inny?

Nami fuknęła zirytowana, kończąc wszywanie nitki do kapelusza. Odegnała od siebie głupie myśli i wyszła na pokład swojej łódki. Na tej należącej do chłopaków leżał Zoro, chrapiąc w najlepsze i przytulając swój biały miecz.

Nie, ale serio, o co mu chodziło z tym mieczem? Nami naprawdę miała wiele pytań.

Spojrzała jeszcze, czy ich łódki były do siebie odpowiednio przymocowane i kiwnęła do siebie głową z zadowoleniem, gdy zobaczyła, że tak właśnie jest. Chłopcy by się pewnie od razu zgubili, gdyby ich nie przywiązała.

Oni nawet w pierwszej chwili nie zamierzali brać ze sobą więcej jedzenia niż na dzień lub dwa! Ta dwójka idiotów zginęłaby bez niej!

Właśnie. Gdzie tak właściwie był drugi idiota, Luffy?

Rozejrzała się zdziwiona. W łódce chłopaków było trochę jedzenia, do tego jakieś ich osobiste rzeczy (czyli w sumie dwa koce i poduszka, które zwinęli po nocnej imprezie), ale kapitana nigdzie widać nie było.

Zmarszczyła na to brwi. Chciała oddać mu kapelusz i zająć się swoimi sprawami, nie spędzając z resztą ich małej załogi więcej czasu niż to absolutnie konieczne.

Chyba nie wypadł za burtę...? Powinien umieć pływać, skoro to pirat, więc w porządku. Ale to i tak dziwne.

Nami wzięła jabłko i rzuciła je w stronę głowy Zoro, chcąc go obudzić. Później tylko trochę się wzdrygnęła, gdy ten złapał je tuż przed swoją twarzą.

(Jakoś gdy Luffy tak zrobił, Zoro nawet się nie obudził, więc co tak właściwie właśnie się stało?)

– Widziałeś Luffy'ego? – zapytała, przechylając się przez burtę w jego stronę.

– Pewnie gdzieś śpi. W jakiejś szafce lub czymś – odparł tamten, wzruszając znudzony ramionami.

– Przecież nie zmieściłby się do szafki! Zresztą, zauważyłabym go!

Nami nawet nie wiedziała, dlaczego tak właściwie była zła. Po prostu... wydawało jej się niestosowne, by Zoro ̶p̶i̶e̶r̶w̶s̶z̶y̶ ̶o̶f̶i̶c̶e̶r̶ pierwszy towarzysz Luffy'ego w ogóle nie zwracał uwagi na ich kapitana. Przecież wcześniej nie chciał go odstąpić nawet na krok! A podczas imprezy jego oczy wciąż podążały za młodszym chłopakiem.

– Gdyby wypadł za burtę, wiedziałbym o tym – powiedział w końcu, gdy cisza się przedłużała, jednak to tak właściwie nie odpowiadało na jej pytanie.

Ta dwójka była po prostu dziwna.

– A róbcie co chcecie! – Zirytowana wyrzuciła ręce w górę. Nie powinna martwić się o tych idiotów. – Powiedz mu, żeby mnie zawołał, jak już go znajdziesz. Muszę mu oddać kapelusz. Lepiej, żeby miał czym za to zapłacić, bo zaczynam nadliczać za to odsetki.

Z tymi słowami odwróciła się i weszła do przybudówki.

– Wiedźma!

Zajęła się mapami. Sprawdziła, czy płyną w dobrą stronę, by dotrzeć do najbliższej zamieszkanej wyspy. Powinni dopłynąć do niej w przeciągu dnia lub dwóch, co było całkiem dobrym czasem.

cat hybrid adventure  /one piece ffTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang