Rozdział 31

32.9K 3.1K 2K
                                    

Starałam się zrozumieć, o co chodzi w całej sprawie, jednak żaden pomysł nie przychodził mi do głowy. Każdemu z nas nasunął się pomysł, iż to właśnie Sean stoi za tymi wysyłkami kart, a tymczasem sam Ashton odrzucił tę myśl, nie mówiąc niczego na głos. Zastanawiałam się, dlaczego zdaniem Irwina starszy Fletcher nie miał z tym nic wspólnego.

- Moja droga, byłbym wdzięczny, gdybyś teraz grzecznie powędrowała do czarnego sportowego Audi, znajdującego się tuż za nami - powiedział Sean i odsunął broń od mojej głowy na kilka centymetrów.

Powolnym krokiem ruszyłam do samochodu, ale zatrzymałam się i odwróciłam, kiedy Ashton zaprotestował.

- Nie pozwolę ci jej zabrać - warknął Irwin, a jego dłonie zacisnęły się w pięści.

Zapadła cisza. Obserwowałam reakcję Seana, ale on pozostał niewzruszony. Bunt blondyna nie zrobił na nim wielkiego wrażenia. Wydawał się taki spokojny i opanowany, aż próbowałam zgadywać, czy w jego żyłach gotuje się krew i jest to zwykły pokaz, a może faktycznie postawa Ashtona nie była dla niego czymś wyjątkowym.

Mruknął pod nosem coś niezrozumiałego, a później uniósł głowę i zmierzył wzrokiem swojego starego znajomego. Dłoń oplótł na moim nadgarstku powstrzymując mnie przed pójściem do auta, albo ucieczką.

- Sądzę, że będziesz zbyt zajęty, aby głosić jakikolwiek sprzeciw.

- Zajęty? - spytałam - Czym?

Wtem zza rogu wyłonił się młody chłopak. Szedł w naszym kierunku, słuchając muzyki na słuchawkach i patrząc w telefon. Wyglądał na siedemnaście lat. Sean wyprostował rękę, a broń ustawił w stronę młodzieńca. Zanim zdążyłam powstrzymać go i opuścić pistolet, było po wszystkim. Bez wahania oddał strzał. Wrzasnęłam widząc, jak nastolatek upada na ziemię. Zwyczajny i niewinny chłopak znalazł się w złym miejscu, o złym czasie.. zupełnie, jak ja kiedyś.

- Ratowaniem lub chowaniem tego dzieciaka.

Sean uśmiechnął się triumfalnie. Ashton stał w bezruchu walcząc ze sobą. Chciał mi pomóc, ale jednocześnie wiedział, jakie mogą być skutki, jeżeli nie pobiegnie do tego nastolatka. Żadne z nas nie widziało, w jaką część ciała trafił pocisk. Mógł umrzeć, a wtedy nie wybaczyłabym sobie czy Ashtonowi tego, że nie spróbowaliśmy mu pomóc. Skinęłam więc, czekając aż blondyn ruszy chłopakowi na ratunek. Wtedy pobiegł do niego, a ja zaś posłusznie wsiadłam do samochodu Seana, odjeżdżając w jego towarzystwie.

Zabrał mnie do dzielnicy na obrzeżach Sydney. Stare kamienice przypominały o epoce średniowiecza. Właściwie, były to ruiny, zamieszkiwane przez bezdomnych lub gangi. Budynki nie różniły się od siebie znacząco. Na każdym murze widniały jedynie inne rodzaje malowideł, które stworzyli mieszkańcy miejscowości. Nie widziałam zbyt wielu osób na ulicach, kiedy przejeżdżaliśmy między osiedlami. Tylko kilku mężczyzn stało przy sklepach bądź wejściach do kamienic. Domyślałam się, że za plecami skrywali różnego rodzaju narzędzia tortur. Taka ponura dzielnica na pewno nie należała do bezpiecznych. 

Skręciliśmy w małą uliczkę, a później zatrzymaliśmy się na tyłach dwóch budynków stojących naprzeciwko siebie. Po prawej stronie spostrzegłam schody pożarowe i przez moment myślałam, czy nie powinnam pokusić się o ucieczkę, ale pewność i opanowanie Seana budziła we mnie pewien niepokój. Wydawało mi się, że miał coś w zanadrzu, a ten "As" był na tyle silny, że nie śmiałabym próbować z nim walczyć. 

- Tu nasza podróż się kończy - oznajmił - Wysiądź, proszę.

Robiłam, co kazał, chociaż zawsze prosił, dzięki czemu nie przypominał brutalnego mordercy, którym tak naprawdę był. Podawał mi dłoń, prowadził za rękę do różnych miejsc, nie ograniczał mi ruchu. Sprawiał wrażenie dobrze wychowanego i kulturalnego, co mijało się z jego profesją. Tworzył zupełnie inny obraz siebie, różniący się znacznie od rzeczywistego.

Cień 2 - PułapkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz