Rozdział 23

44.6K 3.2K 3.5K
                                    

Tik tak, tik tak, tik i tak… kolejne sekundy uciekały, a ja traciłam cenny czas w pracy, gapiąc się na zegar. Nie mogłam dłużej siedzieć w domu i chodzić od ściany do ściany zastanawiając się, jak idzie Theresie i czy Cassie jeszcze żyje. Obowiązki mnie nie opuściły, dalej pracowałam w biurze, byłam zmuszona do robienia zakupów, jak normalny człowiek i po prostu bycia w społeczeństwie. Konfrontacja z Ashtonem również gdzieś przejawiała się w dalszych moich losach, skoro zdecydowałam się na szantaż oraz manipulację. Uodporniłam się, a przynajmniej wmawiałam sobie, że tak właśnie zrobiłam. W rzeczywistości moje kolana nadal się uginały, gdy tylko nasze spojrzenia się spotykały, a serce biło dwa razy szybciej, kiedy zbliżał się do mnie lub mnie dotknął. Pracowałam nad swoim spokojem, ćwiczyłam wytrzymałość i utrzymywanie nerwów. Przy każdym nowym spotkaniu szło mi coraz lepiej. Robiłam postępy, tak sądzę. Toczyłam bitwę ze swoim sercem i każdym organem, który w jakiś sposób oddziaływał na obecność Irwina. Kiedyś był dla mnie, jak lek. Uzależniłam się od niego, stał się moim przyzwyczajeniem. Gdy zniknął, nadszedł czas, gdzie przymusowo musiałam przejść na odwyk. Teraz wystarczyło jedynie ten odwyk kontynuować, trzymać się określonych zasad i nie ustępować w żadnym wypadku.

Pogoda nie zachwycała. Na stalowo szarym niebie co chwilę pojawiały się błyski piorunów. Dało się również usłyszeć silne grzmoty. Padało. Co ja gadam, była ulewa! Próżno by wypatrywać jakichkolwiek śladów życia w tym miejscu, o tej godzinie i przy takim oberwaniu chmury. Patrząc przez okno udało mi się w ciągu pięciu godzin naliczyć tylko dwóch błąkających się ludzi, prawdopodobnie pijanych, którzy przypadkowo zboczyli z kursu i starali się znaleźć drogę do domu kręcąc się wokoło po nieznanym osiedlu.

Głośny stukot kropel deszczu o parapet przywołał mnie do porządku kilka minut przed końcem zmiany. Przysnęłam, można by powiedzieć, że znalazłam się w stanie hibernacji. Czuwałam z zamkniętymi oczami. W ciągu całego tygodnia przespałam może dwadzieścia godzin, co nie pozwalało mi normalnie funkcjonować za dnia, zwłaszcza w pracy. Wczoraj również nie zmrużyłam oka, a dziś można było zauważyć tego efekty.

Za dużo pytań błądziło po mojej głowie. Jedno z nich co chwila dobijało się do mojej głowy, chociaż wyrzucałam je z myśli udając, że nic mnie ta sprawa nie obchodzi. Okłamywałam jednak samą siebie. Zastanawiał mnie fakt, gdzie podziewał się Calum. Dopiero po wyjściu z mieszkania Ashtona przypomniało mi się, że liczba jego przyjaciół zmniejszyła się do dwóch. Mimo sposobu bycia Caluma i burzy wokół nas nie potrafiłam ukryć, że interesował mnie jego los. Nie widziałam go przez blisko cztery dni. Nie kręcił się z paczką, ani nie śledził mnie, bo gdyby to robił – nie kryłby się, a wparowałby do mojego domu oznajmiając, że na dzień dzisiejszy jest moim gorylem i nie obchodzi go to, że wcale mi się ta informacja nie podoba. A więc Calum stał się kolejną nierozwiązaną zagadką…

Korzystając z okazji otworzyłam na włączonym komputerze przeglądarkę internetową. Musiałam zabić jakoś te ostatnie kilka minut. Tuż potem miałam zobaczyć się z Willem, aby wyjaśnić kilka spraw, a później jechać prosto do Theresy. Zamierzałam zapytać Willa wprost, dlaczego kłamie, co wyprawia i czy ma cokolwiek wspólnego z zaginięciem Cassie. Może zwariowałam i porywałam się na ogromną głupotę, ponieważ mój były chłopak mógł okazać się przestępcą, ale nie chciałam dłużej zwlekać. Ostatnią rzeczą, jaką powinnam była robić to czekanie. Zbyt wiele razy potrzebowałam pomocy. Postanowiłam działać na własną rękę. Sprawdziłam swoją pocztę, ale nie znalazłam na niej żadnej wiadomości od Theresy. Liczyłam, że napisze chociaż dwa słowa odnośnie porwania Cassie, da mi nadzieję na jej odnalezienie, ale najwyraźniej sama niczego nie miała. Wystukałam więc na klawiaturze adres portalu informacyjnego, żeby sprawdzić najnowsze wiadomości. Być może w ostatnich dniach miało miejsce coś dziwnego, co pomogłoby mi w szukaniu przyjaciółki. Zanim strona załadowała się, zdążyłam obejrzeć pomieszczenie. Wszyscy popadli tutaj w monotonię, do której ja nie potrafiłam się przyzwyczaić. Zajęte miejsce przy biurku i robota papierkowa równająca się z nudą.

Cień 2 - PułapkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz