15. Dom Malików i więcej kłamstw

153 22 8
                                    

Perspektywa Loren

Siedzimy teraz w małym, przytulnym, zielonym salonie. Od czasu gdy podjechaliśmy pod dom rodziców Zayn'a nie wykrztusiłam z siebie ani jednego słowa. Czuję się jak głaz. Nie mogę mówić. Nie jestem w stanie się poruszyć. Siedzę tylko na kanapie i przysłuchuję się rozmowie. Czuję jednak, że nie powinnam przeszkadzać w tak ważnym momencie w życiu tej rodziny. Zobaczyli się po bardzo długiej rozłące więc należy się im jak najwięcej prywatności. Kiedy przychodzi mi do głowy ta myśl, jak oparzona zrywam się z sofy. Wszystkie pary oczu lądują na mnie. Postanawiam się jak najszybciej wytłumaczyć. Czerwień, która bez wątpienia wpełzła na moją twarz pali mnie niesamowicie.

- Coś nie tak, kruszynko ? - pytanie pada z ust mamy Zayn'a.

- Ja..emm.. nie chce przeszkadzać. Poczekam w samochodzie, a Wy porozmawiajcie w spokoju.

- Spokojnie, nie przeszkadzasz nam, choć muszę przyznać, że mogłaś się tak poczuć. Bardzo mało uwagi Ci poświęciliśmy. Usiądź i porozmawiam z nami.

- Ja w sumie nie mam nic do powiedzenia, Zayn na pewno wszystko państwu wytłumaczy. Poza tym pewnie chcecie się sobą nacieszyć. - posyłam nieśmiały uśmiech w stronę kobiety mając nadzieję, że da mi już spokój i uwoli od tej męczarni. Moje nadzieje okazują się jednak płonne, ponieważ Pani Malik układa ręce na moich ramionach i zmusza, abym usiadła.

Wzdycham ciężko, ale poddaje się czekając na rozwinięcie sytuacji.

- No to jak tu się znaleźliście ? - pyta ojciec chłopaka.

Spoglądam w stronę Zayn'a, ponieważ nie wiem jaką wersje chce sprzedać swoim rodzicom. Szybko rozwiewa wątpliwości, bo zaczyna opowiadać prawdziwą historię od początku do końca. Na początku rodzice chłopaka w ogóle nie chcieli wierzyć w słowa syna, ale po długim monologu jaki im zaserwował w końcu dali się przekonać, zresztą niedługo zobaczą to na własnej skórze. Musiał oczywiście pominąć swoje zachowanie w moich czasach, ale nie komentowałam tego, tylko cicho podśmiewałam z wypowiedzi typu " U Loren nie miałem żadnych problemów" czy " Poradziłem sobie z tamtym otoczeniem". Staram dusić w sobie słowa, które cisną mi się na usta, dlatego zaczynam panikować kiedy Pani Malik pyta mnie czy rzeczywiście tak było ja mówi Zayn. Spoglądam na jego twarz i widzę, że wolałby, żebym siedziała cicho. Ale w sumie czemu ? Akurat to mogę powiedzieć, nie będzie to kłamstwem, a będę miała trochę zabawy.

- Chyba trochę przesadził z tym " U Loren nie miałem żadnych problemów".

- Coś poważnego ? - mama mulata wygląda na lekko zdenerwowaną więc szybko się reflektuje.

- Nie, nie. Chodzi bardziej o to, że dzięki niemu miałam kilka problemów, ale też dużo śmiechu

Widząc dezorientacje na twarzach Państwa Malik postanawiam wszystko jak najszybciej wyjaśnić.

- Raz prawie zgarnęła go policja, bo nie zapłacił za zakupy. Nie umiał obsługiwać się czajnikiem ani mikserem. Zrobił mi niezłej siary w autobusie, bo myślał, że mamy podziały. Nie wspominając już o tym, że co chwilę pytał się co do czego jest lub służy.

Dźwięczny śmiech rodziców Zayna roznosi się po pomieszczeniu.

- No co ?! Sami byście nie wiedzieli ! - burzy się mulat.

- Tylko, że my zapewne pytalibyśmy się o wszystko Loren, albo zdali się na nią, a znając Ciebie wszystko chciałeś robić sam - wtrąca jego tata.

* * *

Rozmawiamy jakieś dwie godziny w świetnej atmosferze. Było dużo śmiechu i w końcu mogłam się rozluźnić. Ustaliliśmy, że jutro razem z Zayn'em będziemy samo w domu, bo jego rodzice muszą pracować, a było by bardzo podejrzane gdy tak sobie nie przyszli. W końcu muszę przyznać, że zaczynam im przeszkadzać. Nikt mi tego oczywiście nie powie, ale słyszę przecież, że nie poruszali stricte tematów rodzinnych. Wiem, iż takie rozmowy mnie nie dotyczą więc chciałabym się stąd usunąć, ale mama Malika na pewno mi na to nie pozwoli jeśli moim argumentem będzie, to, że nie chcę im przeszkadzać. Niezbyt elegancko ziewam i zwracam się do rodziców Zayn'a.

Odzyskać zaginiony czas |ff. z.m|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz