Drogi Crowley'u, wiem, że tego listu już nie przeczytasz. Nie masz takiej możliwości. Niestety dopiero teraz gdy Cię nie ma zdałem sobie sprawę jak pusto jest tutaj bez Ciebie, przyjacielu. Nie potrafię pisać listów, łatwiej rozmawia mi się z Aberaldem (na czym przyłapala mnie już Pauline), ale Will twierdzi, że przelanie uczuć na papier pomaga, więc chyba spróbuję. Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie? Gdybym Cię wtedy nie uratował nie miałbyś już swojego nosa, masz u mnie dług. A potem walczyliśmy z Morgarathem i zebraliśmy drużynę zwiadowców. Kiedy wybraliśmy Ciebie na naszego dowódcę byłeś mocno zaskoczony, pewnie chciałeś wziąść mnie, ale byłeś lepszym kandydatem. Stoczyliśmy razem bitwę na Wrzosowiskach i zwyciężyliśmy. Muszę przyznać, że tęsknię za czasami u boku tego wesołego rudzielca, choć byłeś niezywkle irytujący. Brakuję mi nawet Twoich pisków, które nazywałeś gwizdaniem i Twoich docinków względem mojego słodzenia kawy miodem. Jestem pewny, że Gilan godnie Cię zastąpi, jednak mimo wszystko to już nie będzie takie samo. Martwię się również o Willa, odkąd stracił Alyss zmienił się. Pragnie jedynie zemsty i chy zapomniał już o Korpusie. Boję się, że Gilan będzie musiał go wyrzucić. Jak mam mu pomóc? No dobra, nie zwracam Ci głowy. Mam nadzieję, że jesteś już w lepszym miejscu i możesz wreszcie spokojnie odpocząć. Żegnaj mój przyjacielu.
Halt