Rozdział 5

1.4K 53 3
                                    

-Hej Mad, Bell chcecie z nami jechać do La Push?- zapytał pewnego razu Eric kiedy jedliśmy nasze śniadanie na stołówce
-Ja bardzo chętnie, kiedy?- powiedziałam
-Co to La Push?- zapytała siostra
-To plaża w rezerwacje.
-Szykują się dobre fale szkoda, że nie będę mogła serfować.- powiedziałam
-Serfuje nie tylko po internecie.- zaśmiał się Eric i zaczął udawać, że serfuje
-Pojadę jak się zamkniesz.- powiedziała Bella i poszła wybrać jedzenia
Zauważyłam, że jak tylko ruszyła z miejsca za nią pobiegł Edward. Coś czuje, że kręcą ze sobą. Spojrzałam na stolik przy, którym siedział Jasper, który wyglądał ma zdenerwowanego. Na chwilę złapaliśmy kontakt wzrokowy, który chciałam jak najdłużej utrzymać, lecz tym razem to Jasper postanowił go przerwać. Zrobiło mi się głupio z tego powodu, ale szybo wróciłam do rozmowy z przyjaciółmi. Zaczęłam mieć pomysły co do tego kim może być rodzina Cullen, ale wolałam je zachować dla siebie niż męczyć nimi Belle.
Będąc już na plaży poczułam się znowu szczęśliwa mimo iż słońce nie grzało, a temperatura nie była zbyt wysoka. Kochałam morze i piaski czułam się wtedy taka spokojna i szczęśliwa. Niestety nie dane mi było serfowanie, dlatego postanowiłam przejść się brzegiem plaży wraz z Bellą. Po powrocie usiadłyśmy w aucie pod ciepłymi kocami i rozmawiałyśmy z dziewczynami.
-Myślałam, że Eric mnie zaprosi, ale nic zupełna cisza.- powiedziała Angelica
-Na pewno jeszcze cię zaprosi nie martw się.
-Ty go zaproś, przejmij inicjatywę.- poradziła Bella
-Madi, Bella!- zawołał Jacob, który do mas podszedł wraz ze swoimi przyjaciółmi
-Dziewczyny to jest nasz przyjaciel Jacob.- przedstawiłam naszego starego znajomego
-Hej miło mi.- powiedział
-Cześć.- odpowiedziały mu dziewczyn
-Śledzisz nas?- zapytała pół żartem Bella
-Jesteście w moim rezerwacie.- powiedział siadając obok nas, a ja przywitałam się z moimi starymi znajomymi
-Hej Madi!- zawołał Embry
-Cześć, dawno się niw widzieliśmy!- zażartowałem
-Ostatnio chyba w piaskownicy.- zaśmiałam się z jego wypowiedzi
Embry Call był moim dawnym przyjacielem z piaskownicy. Zawsze razem się bawiliśmy ja, Jacob, Bella i Embry chodź to ja, Embry i Jacob byliśmy  najlepszymi przyjaciółmi. Wszystko się skończyło po rozwodzie rodziców, po tym moją najlepszą przyjaciółka stała się Emma.
Embry jest szczupłym i wysokim chłopakiem o opalonej skórze, brązowych oczach oraz długich włosach, które sięgają mu do klatki piersiowej.
-Serfujecie?- zapytał Black
-Ja nie, ale Madi bardzo lubi.
-A tu Madi czemu teraz nie serfujesz?- zapytał mnie Embry, a ja jedynie wskazałam na rękę, która nadal była w gipsie. Już chciał się zapytać co się stało lecz ja go wyprzedziłam
-Długa historia.
-Tak w zasadzie Bella i Madi potrzebują towarzystwa.- powiedziała Jesica
-Chłopak ją wystawił.
-Kto?
-Zaprosiła Edwarda Cullena.- dalej ciągnęła Jesica, a ja oparłam głowę o ramię Embrego, a on obił mnie ramieniem następnie zamknęłam oczy i wsłuchując się w szum fal. Potrzebowałem takiej odskoczni od codzienności, chociaż najbardzej chciałam odwiedzić mamę i Phila, wiedziałem jednak, że było to niemożliwe.
-Z grzeczności.- odpowiedziała Bella na wypowiedź Jesicy
-To miłe No nikt go nie zaprasza.
-Jego i jego rodzeństwa.-dopowiedziałam myśląc o Jasperze
-Bo Cullenowie to czubki.- powiedział Mike
-Dokładnie.- dopowiedział kolega Jacoba
-Znacie go?- zapytała Bella
-Cullenowie tu nie przychodzą.- wtrącił Embry
Po wymianie zdań na temat rodzinny Cullenów Bella, Jacob wybrali się na mały spacer, a ja zostałam sama z Embrym
-Co oznacza ,,Cullenowie tu nie przychodzą"?- zapytałam chcąc dowiedzieć się więcej
-Usłyszałaś, Jacob nie powinien nic wam mówić
-Hej, zachowam to dla sobie.-
-To taka straszna historyjka.
-Opowiedz.- zachęciłam
-Wiesz, że plemię Quillaytów(przepraszam nie wiem czy dobrze napisałam) podobno pochodzi od wilków.
-Łał nie wiedziałam.
-To legenda naszego plemienia
-Okej, a co z Cullenami?- zapytałam
-Oni podobno pochodzą od wrogiego klanu. Pradziadek Jacoba wódz zobaczył jak polują na naszej ziemi, twierdzili, że różnią się od nas i zawarliśmy z nimi układ. Jeśli nie będą wchodzić na ziemie Quillaytów to my nie wydamy ich białym twarzą.
-Myślałam, że niedawno się tu przeprowadzili.- powiedziałam gdy skończył opowiadać
-Wrócili.
-Kim naprawdę są?- zaciekawiłam się, ponieważ miałam teorię na temat ich rodziny i myślałam, że moje podejrzenia mogą się sprawdzić
-To tylko taka bajeczka.- postanowił zmienić temat widząc zbliżającą się Belle
Wróciwszy z La Push postanowiłam narysować okolicę, w której byliśmy. Wyszło mi to naprawdę dobrze, lecz zajeło mi to dobre 2 godziny. Po tym czasie postanowiłam coś zjeść, a następnie przygotować się do spania. Jednak coś nie dawało mi spokoju. Postanowiłam wziąć komputer i wpisać w Google ,,Quileute Legends" wyskoczyła mi masa różnych stron, lecz ja szukałam gdzie można kupić o nich książkę najbliższa książka o tej treści była w Port Angeles. Napisałam sobie wszystkie informacje gdzie znajduje się ta księgarni i następnego dnia postanowiłam wybrać się tam z Bella.
Następny dzień w szkole był inny, ponieważ od bardzo dawna nie padał deszcz, a świeciło słońce. Jedyną różnicą było to, że tego dnia zabrakło całego rodzeństwa Cullen co nie umknęło uwadze Belli.
-Nie ma ich, jak tylko robi się ładna pogoda Cullenowie znikają.- odpowiedziała Jesicka widząc, że usilnie staramy się kogoś odszukać
-Zrywają się ze szkoły?
-Nie, rodzice zabierają ich na wędrówki i biwaki.
-Dziewczyny! Idę na bal z Erickiem zaprosiłam go!- powiedziała podekscytowana Angela
-Musicie wyjeżdżać?- zapytał się mnie i Belli
-Och, tak sprawy rodzinne.- powiedziałam
-Powinnyśmy kupić sukienki na bal w Port Angeles zanim inni wszystko wykupią.- powiedziała Jesica
-Właściwe wybieraliśmy się tam dzisiaj z Bella, ja mam tam sprawę do załatwienia, a Bella chciała sobie coś kupić.- powiedziałam
-To możemy pojechać razem, Bella będzie nam doradzać, a tu pójdziesz załatwić swoją sprawę, potem się jakoś zgadamy.
-Jasne, czyli jedziemy po szkole.
Tak jak się umówiłyśmy tak zrobiłyśmy. Zraz po szkole ruszyłyśmy do miasta, dziewczyny, aby kupić sukienki, a ja żeby kupić książkę.
-Dobra jakoś się zgadamy, jak coś dzwońcie.- pozegnalam się z dziewczynami i ruszyłam zakupić książkę. Kiedy wszystko kupiłam postanowiłam, że pójdę coś zjeść. Idąc jedną boczną ulicą zauważyłam skręcające w moją stronę auto. Odrazu je rozpoznałam. Nie musiałam długo czekać, aby samochód zatrzymał się tuż obok mnie, a przyciemniana szyba odsłoniła osobę siedząca za kierownicą.
-Śledzisz mnie?- zapytałam stając przed otwartym oknem samochodu
-Nie powinnaś chodzić sama o takiej porze na tej ulicy.- zignorował moje pytanie
-Co cię to obchodzi?- znowu zapytałam, a auto zgasło
-Dużo obchodzi mnie twoje bezpieczeństwo.- powiedział Jasper obchodząc auto i stając na przeciw mnie
-Przepraszam bardzo, ale najpierw się ze mną zaprzyjaźniają potem mówisz, że jednak nie możemy się przyjaźnić, a teraz chcesz mi wmówić, że obchodzi cię moje bezpieczeństwo. Myślałam, że to kobiety mają zmienne nastroje, ale jednak się myliłam.- podniosłam lekko głos, ponieważ byłam już wkurzona jego zachowaniem. Co prawda mówiłam, że powinnam się trzymać od niego z daleka jednak jest coś w nim co przyciąga mnie jak magnes. Najbardzej wkurza mnie jednak to, że ma on jakąś tajemnice, którą muszę poznać.
-To bardo skomplikowane, chciałbym ci o tym powiedzieć, ale wtedy byś mnie znienawidziła i straciłbym z tobą kontakt.
-Takim zachowaniem również możesz stracić ze mną kontakt.- powiedziałam ostro
Nagle z ulicy wyszło 5 dobrze zbudowanych facetów, którzy wyglądali jakby byli pod wpływem różnych środków.
-Madi idź do auta!- powiedział bardzo surowo Jasper, a ja zamiast się go słuchać czekałem na rozwój akcji
-Uuuu, wiedzę, że jest tu pani w tarapatach. Czy możemy jakoś pomóc?- zapytał podchodząc bardzo blisko mnie wysoki mężczyzna. Wtedy zaczęłam się bać chciałem odejść od obleśnego typa lecz ten w porę złapał mnie za ramię i przyciągnął do siebie. Zanim się obejrzałam facet leżał już na ziemi, a Jasper walną go mocno w brzuch reszta typów obruszyła się i już szła na Jaspera.
-Madison do auta już!- krzyknął Jasper również wsiadając i szybko jadąc przez ulicę. Przez chwilę nie byłam w stanie nic z siebie wydusić.
Jaka ja byłam głupia, że za pierwszym razem nie posłucham się Jaspera tylko odgrywałam tą odważną. Gdyby nie Jasper wolałabym nie wiedzieć co by się ze mną stało. Przez chwile moje serce zaczęło strasznie mocno bić i nie mogłam się uspokoić, ręce mi się trzęsły, a z oczy poleciały łzy. Samochód nagle się zatrzymał.
-Madi spójrz na mnie.- poprosił Jasper lecz ja trwałam w bezruchu
-Madison spójrz na mnie!- teraz Jasper krzykną, a ja posłusznie spojrzałam na niego zapłakanych oczami
-Spokojnie już jesteś bezpieczna.- powtarzał cicho, abym się uspokoiła lecz to nic nie dawało. Wziął moje ręce i przytulił mnie, a natychmiast wszystko zniknęło wtedy poczułam, że to on kontroluje moje emocje, ale jak to było możliwe. Nie mówiąc nic po prostu przytuliłam się do niego i wdychałem jego zapach, który również mnie uspokajał. Nagle stałam się strasznie śpiąca i po prostu odpłynełam.
-Madi obudź się.- powiedział Jasper miłym głosem, a odrazu wszystkie wspomnienia do mnie wróciły
-Gdzie jesteśmy?- zapytam rozglądając się
-Stwierdziłem, że jesteś głodna, dlatego przyjechaliśmy pod restauracje.
-Dziękuje Jasper za wszystko i przepraszam, że wtedy się ciebie nie posłuchałam.
-Spokojnie jest dobrze teraz chodź coś zjeść.
-Ale ja byłam umawiana z Bella i resztą!- przypominam sobie o siostrze i nagle zalała mnie fala wyrzutów sumienia
-Spokojnie Jesica i Angelica są już w domu, a Bellę miał odwieść Edward, ponieważ spotkała go jak szła do jakiejś księgarni. Wszystko jest dobrze.
-Dziękuję.
Razem weszliśmy do małej aczkolwiek przytulnej restauracji. Ja zmówiłam wodę oraz sałatkę natomiast Jaspr nic.
-Ta kelnerska ciagle cię obserwuje, chyba się jej spodobałeś.- powiedziałam jedząc
-Mam na oku kogoś innego.- mówiąc to wymownie spojrzał na mnie, a moje policzki się zaczerwieniły
-Nie rozumiem, czy teraz znowu się przyjaźnimy?- zapytałam
-Można tak powiedzieć.
-Mogę mieć pytanie?
-Już je zadałaś, ale tak możesz.- powiedział śmiejąc się ze mnie
-Jak wpływem na moje emocje?- zapytałam, a Jasper odrazu spoważniał
-Co?
-Proszę cię w samochodzie miałam atak paniki, a ty złagodziłeś to bezproblemowo.
-Można powiedzieć, że mam takie zdolności, że umiem wpływać na ludzie emocje oraz je kontrolować czy to ci wystarczy?
-Nie, ciągle zastanawiam się kim tak naprawdę jesteś.
-I jakie masz propozycje?
-Myślałam, że może zostałeś ugryziony przez pająka.
-Hahah najgłupsza teoria jaką kiedykolwiek słyszałem na swój temat.- zaśmiał się ze mnie
-Nie wiem jak coś wymyślę dam ci znać.- powiedziałam kończąc jeść.
-Przepraszam czy można prosić rachunek.- powiedziałam do kelnerki
-Ja zapłacę.- powiedział Jasper, a mi nie chciało mi się z nim kłócić
Wracając do domu było mi strasznie zimno.
-Bluza leży z tyłu weź ją sobie.- powiedział Jasper
-Ostatnio nie oddałam ci kurtki bardo przepraszam.- nagle przypomniała mi się kurtka Jaspera leżąca na moim biurku, której jeszcze nie oddałam
-Spokojnie możesz ją sobie zatrzymać, a   teraz weź bluzę, ponieważ nie mogę patrzeć jak się trzęsiesz.- mówiąc to podwyższył temperaturę w aucie
-Dzięki.
-Tą też możesz sobie wziąć jak chcesz.
-Jak tak dalek pójdzie okradnę cię ze wszystkich ubrań.- zaśmialiśmy się
-Jesteśmy.
-Belli jeszcze nie ma.
-Spokojnie z Edwardem nic jej nie grozi.
-To dziękuje jeszcze raz za wszystko.
-Nie mogą już dłużej od ciebie uciekać.- powiedział Jasper kiedy chciałam wyjść
-Co?
-Miałem trzymać się od ciebie z daleka, ale nie potrafię.
-To nie uciekaj.- powiedziawszy to pocałowałem Jaspera w policzek i wyszłam z samochodu. Jasper nie odjechał odrazu kiedy wyszłam z samochodu, odjechał dopiero kiedy weszłam do domu. Odrazu udałam się do góry, aby sprawdzić książkę. To co w niej zobaczyłam bardzo mnie zainteresowało. W Google wpisałam nazwę która często pokazywała się w książce była to ,,zimna istota". Przeszukałam różne źródło i to co tam zobaczyłam upewniło mnie w tym czego tak usilnie szukałam. Rodzina Callenów byka wampirami, a Jasper posiadał do tego zdolności, które były rzadkie. Nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi przez, które weszła moja siostra.
-Madi muszę ci coś powiedzieć.
-Bella muszę ci coś powiedzieć.- powiedziałyśmy jednocześnie, a po jej minie sądziłam, że również odkryła sekret Edwarda.
-Oni są wampirami.- powiedziała szybko
-Wiem również się domyśliłam.- odpowiedziałam

GOLDEN EYES - Zmierzch/ Jasper Hale Where stories live. Discover now