Rozdział 3

1.4K 56 2
                                    

Następne dni ku mojemu zaskoczeniu mijały szybko i spokojnie. W szkole zbyt wiele się nie działo oprócz tego, że na lekcjach historii nie było Jaspera. Zaczęłam już snuć teorie spiskowe, ale jak na złość reszta jego rodzeństwa normalnie przychodziła na lekcje.
Popadałam powoli w melancholię codziennego życia co bardzo mi się nie podobało. Jedyną odskocznią od codzienności było rysowanie, ale jak na złość nie umiałam narysować niczego innego jak tylko złote oczy należące do jednego z Cullenów. Zaczynało mnie to trochę irytować. Prawie nie znałam tego chłopaka, a myślałam o nim i jego rodzeństwie całymi dniami.

-Bella widziała gdzieś moje trampki?- zapytałam siostrę usilnie starając się znaleść buty do szkoły
-Bella widziałaś ją!?- krzyknęłam do siostry, która ciagle błądziła myślami
-Ach, tak przepraszam. Chyba były w moim pokoju, ostatnio je pożyczyłam.- powiedziała w końcu
-Dzięki, Bell nie możesz ciągle myśleć o tym chłopku. Kazałam ci się trzymać od niego z daleka, pamiętasz?
-Tak wiem, ale chciałam zapytać się go o co mu chodziło.
-Daj sobie spokój, on i jego całe rodzeństwo jest dziwne. Nie wiem o co z nimi chodzi, ale wiem, że nie jest to nic dobrego.- usilnie starałam się wybić Edwarda z głowy Belli sama zapominając, że ja również ciagle myśle o jednym Cullenie. Bardziej starałam siebie przekonać niż siostrę, ale to pominę
-Dobra chodź zbieramy się.- powiedziałam i obie ruszyłyśmy do szkoły
Pod szkołą odrazu poszłam przywitać się z naszą paczką znajomych, Bella natomiast postanowiła poczytać książkę, a raczej znowu myśleć o Edwardzie Cullenie.
I tak mijały nam kolejne tygodnie. Lecz w Forks i okolicach zaczęły się dziać dziwne rzeczy, ja miałam już pewność kto mógł za tym stać.
-Bella chodź tata już przyjechał!- zawołałam sama wychodząc na dwór
-Idę.
-Uważaj!- zawołałam, ale na marne, ponieważ Bella już leżała na oblodzonej ziemi
-Wszystko dobrze?- zapytałam kiedy tata pomagał siostrze stanąć na nogi
-Tak, ale lód nie pomaga przy zerowej koordynacji
-Dlatego zmieniłem wam opony.- powiedział tata, a ja podziękowałam
-Chyba spóźnię się na kolacje, muszę jechać do Meison, ochroniarz został zabity przez jakieś zwierzę.
-Zwierzę!?
-Tia muszę jechać to sprawdzić.
-Tato uważaj na siebie.- powiedziałam
-Spokojnie będę uważał Madison.- powiedział, a następnie wsiadł w samochód i pojechał. My z Bella również pojechałyśmy do szkoły. Zaczynałem powoli się bać, co jeśli rodzina Cullenów zabiła tego biednego ochroniarza, ale przecież tata mówił, że zabiło go zwierzę. Znowu zaczynałam mieć kolejne podejrzenia i wcale nie były one dobre.
Kiedy dojechaliśmy do szkoły ja udałam się na lekcje historii, ponieważ nauczycielka Angielskie niestety zachorowała, a my mieliśmy zastępstwo.
Wchodząc do klasy liczyłam, że i tym razem nie zastanę Jaspera i będę siedzieć sama w ławce. Niestety moje modlitwy nie zostały wysłuchane i po raz pierwszy od tygodnia Jasper pojawił się na lekcjach. Spojrzałam ukradkiem po sali licząc na wolne miejsce, ale wszystkie były zajęte. Skłamałabym jeśli powiedziałabym, że nie boje się usiąść koło chłopaka, ale niestety musiałam tam usiąść. Liczyłam, że może nie zacznie żadnej rozmowy, ale znowu się zawiodłam.
-Hej, przepraszam, że ostatnio nie byłem zbyt rozmowny.- powiedział kiedy siadłam jak najdalej od niego
-Cześć, nie było cię przez tydzień chcesz może notatki z historii?- zapytałam starając się być uprzejma
-Byłem chory, dlatego mnie nie było. Dzięki, ale mam wszystkie notatki.
-Luz, rozumiem przy takiej pogodzie dziwie się, że ja nie jestem chora.- powiedziałam nie wiedząc czemu
-Nie lubisz Forks?
-Ja po prostu nie przepadam za tym klimatem.- powiedziałam
-To co robisz w najbardziej deszczowym miejscu w Stanach Zjednoczonych?- zapytał śmiejąc się ze mnie
-To dość skomplikowane.- powiedziałam, aby ominąć ten temat. Nie chciałam, aby coś o mnie wiedział
-Zatem spróbuje zrozumieć.- gdy to powiedział poczułam nagły przypływ powiedzenia mu wszystkiego, nawet nie wiem skąd wzięło się u mnie to uczucie
-Mama wyszła za mąż po raz drugi, a jej partner jest sportowcem, więc często się przenosił. Siedząc ze mną i moja siostra mama nie była zbyt szczęśliwa, dlatego postanowiłyśmy się przeprowadzić.- powiedziałam bardo skrócona wersje całej historii.
-I teraz ty jesteś nieszczęśliwa?- zapytał, a ja spojrzałam mu w oczy i wtedy dostrzegłam znaczną różnice, jego oczy były bardziej czarne niż złote, ale nic na to nie powiedziałam tylko szybko przeniosłam wzrok na tablicę.
-Czasem warto się poświęcić dla dobra bliskich.- skończyłam temat, ponieważ wolałam nie mówić mu o wszystkich moich uczuciach, chociaż miałam wrażenie, że i tak wszystkie już zna.
-Dzisiaj będziemy omawiać Wojnę Secesyjną w grupach. Każda para dostanie kartę pracy, która macie razem uzupełnić. Najszybsza para dostanie najwyższą ocenę.- powiedziała nauczyciela rozdając karty na ławkach
-Gdzie odbyła się pierwsza bitwa?- przeczytałam pierwsze pytanie
- I bitwa odbyła się nad Bull Run.- powiedzieliśmy jednocześnie
-Interesujesz się historią?- zapytał Jasper wypełniając kartę
-Tak, wszystkie książki jakie dostawałam jako jedenastolatka były historyczne.- powiedziałam
-Ciekawe mało osób się tym interesuje.
-Z historii można wynieść wiele cennych lekcji, jednak ludzie o nich zapominają i nie uczą się z nich.
-Mądre, następne to jaka była przyczyna wojny.
-Różnice społeczne i gospodarcze pomiędzy południowymi i północnymi stanami USA. 
-Dobrze, ale jeszcze była próba scentralizowania władzy przez USA.- wspomniał Jasper uśmiechając się lekko do mnie
-Racja.- i tak zleciały nam następne pytania
Po skończonej lekcji wychodząc Jasper mnie złapał i znowu zaczął rozmowę
-Miło się z tobą pracowało.
-Dziękuje i również muszę przyznać, że miło było dostać najlepsza ocenę.- powiedziałam zgodnie z prawdą. Mimo iż miałam co do niego zastrzeżenia polubiłam go przez tą pracę w grupie. Wydawał się być spokojny i opanowany, mało się uśmiechał, a mówi jakby nie jedno w życiu przeżył chodź miał dopiero 17 lat.
-Mogę zadać ci pytanie?
-Oczywiście.- odpowiedział
-Zakładasz szkła kontaktowe?- zpytałam, ponieważ kolor jego oczu strasznie mnie interesował. Przy pierwszym spotkaniu wydawało mi się, że jego kolor był naturalny, lecz teraz mam wątpliwości
-Nie.
-Ostatnio miałeś złote oczy, a teraz masz lekko czarne.
-A to przez świetlówki.- zaczął się mieszać, a następnie odszedł bez pożegnania
Starałam się zignorować ten fakt, ale nie mogłam wybić go sobie z głowy.Ciekawiło mnie, dlaczego tak dziwnie zareagował na wzmiankę o oczach.
Lekcje mijały szybko i zanim się obejrzałam już czekałem na parkingu na Belle. W między czasie obserwowałam z ukrycia cała rodzine Cullenów. Myśląc tylko o dzisiejszej rozmowie z Jasperem.
-Bella słuchaj może wybierzemy się na zakupy?- zapytałam siostrę, która stanęła koło auta
-Tak jasne.- odpowiedziała zerkając na Cullena
-Rozmawiałaś z nim?
-Tak, wydawał się miły, ale chyba nosi soczewki jak pierwszy raz go zobaczyłam miał czarne oczy, natomiast dzisiaj miał piwne.- powiedziała, a mi w głowie zapaliła się lampka. To samo miał Jasper, lecz zanim zdążyłam odpowiedzieć zobaczyłam jak rozpędzone auto jedzie prosto na nas. Byłam tak sparaliżowana, że nie wiedziałem co zrobić. W ułamku sekundy auto uderzyło w nas lecz coś je zatrzymało. Był to Edward, który trzymał Belle, a ręką trzymał samochód.
-Bella nic ci nie jest!- krzyknęłam woląc się upewnić, że wszystko jest dobrze
-Tak.- odpowiedziała, a Edward zniknął. Dopiero po chwili zaczęło strasznie kręcić mi się w głowie. Słyszałam jak ktoś wzywał pogotowie, a chłopak przepraszał mnie i Belle. Nagle przed oczami zrobiło mi się czarno i ostatnie co pamietam to przerażony krzyk Belli i jej miękki dotyk na mojej głowie. Potem odpłynęłam zapominając o bożym świecie.

GOLDEN EYES - Zmierzch/ Jasper Hale Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz