Rozdział 20

36 1 0
                                    

Wparowaliśmy do Caffecake. ledwo łapałam oddech. Podeszła do nas szefowa, przy czym, spojrzała na ręczny zegarek.

- Dwie minuty spóźnienia. - wymamrotała.

- Przepraszamy. - powiedział ledwo łapiąc oddech Jason.

Kobieta puściła nam oczko z uśmiechem, co miało znaczyć, że to był jej żart.

- Kazałam wam przyjść wcześniej, ponieważ mamy nowego pracownika. Jest tylko sprzątaczem, ale najlepiej by było gdyby jeden z was go oprowadził po kawiarni i pokazał mu miotłę i tak dalej. Za bardzo się śpieszę. - powiedziała, wyjmując z torebki telefon.

- On lub ona sama nie będzie wiedzieć, gdzie się znajduje miotła? - spytałam.

Nie miało to oczywiście zabrzmieć wścibsko.

- Może nie wiedzieć.  - schowała komórkę z powrotem i przejrzała przez nasze ramiona, gdy drzwi się otworzyły - I o to i on. Poznajcie Ester'a.

Odwróciliśmy się i w tym momencie poczułam, że moja dusza zamarza. O ja pieprzę... Nagle, opadłam na Jason'a, który bohatersko mnie chwycił.

- Dzień dobry. Nie spóźniłem się? - spytał.

- Nie, jesteś w sam raz. - powiedziała szefowa, po czym zniknęła.

Przez moment spojrzeliśmy się na siebie.

- Muszę zająć się klientami, Ty oprowadź nowego. - powiedział chłopak, całując mnie w policzek.

No pięknie. Nieśmiało uśmiechnęłam się do Ester'a i udaliśmy się do szatni. Pokazałam mu jego szafkę, z której będzie korzystał. Weszliśmy też do schowka, gdzie znajdowały się wszystkie przedmioty z których będzie korzystał.

- Co za miłe spotkanie, nieprawdaż? - odezwał się.

- Nie sądzę. - miałam ochotę udać się do Jason'a.

- Powiedziałaś komuś o naszym przebojowym seksie w parku?

Wiedziałam, że o to zapyta.

- Nie wszyscy muszą o tym wiedzieć. - powiedziałam, starając się nie przełykać śliny, aby się nie zorientował, że skłamałam.

- Dobrze. Inaczej bym cię musiał zabić. - nie zabrzmiało to jak żart.

Polazłam mu jeszcze, gdzie znajduje się ubikacja i poszłam się przebrać. Weszłam do samej kawiarni, gdzie widziałam już klientów, którzy czekali, na przyjęcie zamówienia. Podeszłam do jednego z nich. I tak cały czas. Nagle, do środka wszedł Mike z Nikoliną. Jeszcze ich tutaj brakowało.

- Dzień dobry. Co podać? - spytałam z udawanym uśmiechem.

Spojrzeli na Menu.

- Dwa jabłeczniki i do tego koktajl bananowy. - powiedział chłopak.

Zapisałam w notatniku i podeszłam do kucharza, podać zamówienie. Wyjęłam na chwilę komórkę i napisałam SMS'a do Grace z informacją, żeby przyszła tutaj jak najszybciej, po czym wróciłam z daniami do stolika Ex. Po pięciu minutach, telefon za wibrował. Odczytałam wiadomość: "Przepraszam Aria. Jestem teraz u lekarza i jest straszna kolejka. Przyjdź do mnie po pracy. Grace,". Pięknie.

- Cześć Aria. - powiedziała Karen, która weszła do środka.

Z uśmiechem przywitałam się z nią i przyjęłam od razu zamówienie. Chwyciła kartę i zażyczyła sobie gorącą czekoladę. Dałam znać kucharzowi.

- Mogę tobie coś powiedzieć? Chciałam żeby Grace przyszła, ale nie może, a jak widzisz, Nikolinie jakoś nie mogę za bardzo ufać. - powiedziałam, podając jej czekoladę.

RozdartaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz