Kamienne ściany szybko wysysały ciepło z pomieszczenia, a w jego postępującym wyziębianiu niemały udział miał też hulający za oknem lodowaty, późnojesienny wiatr. Wciskał się przez nieszczelności okiennych ram, z których zdarto aksamitne, miękkie kotary, by uczynić z nich okrycia choć trochę chroniące przed chłodem. - Co będzie z nami? Tylko my zostałyśmy. Co z nami uczynią? - Drżącym głosem pytała młodziutka, jasnowłosa Imeni. Stara Nakari objęła ją i przytuliła jej głowę do swej piersi. - Nic się nie martw się, moje dziecko. Skoro żyjemy do tej pory, to raczej nie grozi nam już śmierć. Pewnie wkrótce wypuszczą nas stąd i pozwolą wrócić do domów.