Na pomysł aby napisać tę opowieść wpadłam po zjedzeniu dobrego obiadu i kilku czekoladkach później. A czekoladę kocham. Wracając ta opowieść dopiero kreuje się w mojej głowie. Będzie ona inspirowana ,,Wiedzminem" oraz ,, Szklanym tronem". Może przejdę do konkretów. Ivin Davllaris to dość specyficzna dziewczynka. TEOTETYCZNIR jedenastolatka ,, powinna" bawić się lalkami, pleść wianki z polnych kwiatów i warkoczyki swoim towarzyszkom. Żadna z tych rzeczy nie tyczy się naszej Ivin. Ona od małego miała jak to ładnie i zgrabnie jej mama określała ,, zapędy do ostrych przedmiotów" . I pewnie jak się domyślacie nie była z tego zbytnio zadowolona lecz to tolerowała. Za to ojciec był dumny ze swojej córeczki. Może dzieliło ich zdanie na temat zamiłowania małej Ivin do broni ale zdecydowanie łączyło jedno pytanie. No może więcej niż jedno. Nie wiedzieli po kim odziedziczyła takie upodobania ani umiejętności. Dość osobliwe zdolności. Dziewczynka władała ogniem wodą ziemią powietrzem i lodem. Niesamowite prawda? Ale równie niebezpieczne. Ivinia pewnegi wieczora straciła nad sobą panowanie i poszedł siwy dym. Dosłownie. Podpaliła przypadkiem stodołę. Ogień zauważyłu Nardale- zniekształcone monstra podporządkowane złu wszelkiemu. Osada zostaje napadnięta i doszczętnie zniszczona. Tylko Ivin udaje się przetrwać. W panice ucieka do lasu najdalej jak się da od całej rzezi. I w tym lesie wszystko się zaczyna. Spotyka tam pewnego tajemniczegi chłopaka który jej pomaga. Zaprowadza ją później do kamiennej twierdzy ukrytej w dalekich zakątkach Mglistej Puszczy . Twierdzy Łowców Dusz zwanej Kharmen. Alby uprości wyobrażenie sobie Nardali to wyobraźcie sobie orków z Hobbita. W tej historii występować będzie narracja z punktu widzenia bohatera jak i narratora. Pojawią się też przeskoki w czasie. Mam nadzieje że spodoba się wam moja historia.