~𝚂𝚣𝚘́𝚜𝚝𝚊 𝚣 𝙰𝚏𝚝𝚘𝚗�...

By _Deviqn_

9.3K 450 251

Ksiązka jest zakończona, zabieran sie za jej poprawe<33 Książka jest pisana wolno, wszystko tu jest popieprzo... More

Wstęp
Opis
1. Burza
2. "Nie masz się czego bać..."
3. "Ale masz miękkie włosy"
4. "To co? Do jutra?"
5. Choroba?
6. Usterka czy...
7. "Dlaczego, do cholery, zostawiliście go samego?"
8. Wytłumaczenie i dobro-zły humor.
9.
11. Co tu sie kurna dzieje?
Świąteczny specjał
12. Wybierasz śmierć, czy życie?
13. Czas leczy rany, a może to remnant?
Uwaga uwaga
DZIĘKUJE!
Specjał.
DZIĘKUJE V2
14. Podświadomość
15. "Żartujesz, tak?"
16. Powrót do domu
Świąteczny specjał v2
17. Prezent na święta dla William'a
18. Koniec?

10. Oszust

323 23 6
By _Deviqn_

Pov. Sky Afton

Weszłam do domu. Wszystko mnie bolało, w dodatku moje ubrania były przemoczone do suchej nitki. Byłam cała poobijana, miałam praktycznje wszędzie jakieś rany.

Gdy tylko zamknęłam drzwi wejściowe, od razu przybiegłga mama. W jej oczach widziałam strach. Strach, którego dawno nie widziałam. Ten, który towarzyszył jej, podczas wkładania jej do animatronika.

Za nią był tata. Z jego oczu nie mogłam nic wyczutać. Ale z jego twarzy tak. Strach, ale i współczucie.

Moja rodzicielka podeszła do mnie i chwyliła mnie za ręce. W jej oczach pojawiłi się łzy.

- S-sky...- wytarła lekko stróżkę krwi płynącą z moich ust. Nagle złapał mnie ostry kaszel. Zaczęłam kaszleć krwią.

A to wszystko zaczęło sie od wyjścia na zakupy z Adrianem...

~~~~~(Godzine wcześniej)~~~~~

- Ale zobacz, mogłas kupić tamte dwie bluzki i jeszcze starczyłoby ci na jedzenie!- powiedział Adrian.

- Co ja poradze że moja szafa to w połowie bluzy- potargałam jego włosy.

- Sky!- zabrał moją ręke, a ja zaczęłam się śmiać- Wiesz ile ja je ukladałem?!- krzyknął, a w naszą strone odwrociło się chyba 5 osób. Adrian zaczął układać te włosy.

- Oj tam nie przesadzaj- poklepałam go po ramieniu i poczęłam iść przed siebie.

- No ale zaczekaj!- podbiegł do mnie.

Szliśmy i rozmawialiśmy chyba na wszystkie możliwe tematy. Zaczęłam dobrze sie dogadywać z Adrianem. W końcu byliśmy niedaleko mieskzania Adriana. Spojrzałam na zegarek w telefonie. 17.35. Jeszcze mnie rodzice nie zabiją, miałam być w domu o 18.

- To tutaj!- wskazał na klatke schodową. Wyłaczyłam telefon i schkwałam go do torby. Adek podszedł do drzwi by wpisać kod.

Gdy go wpisywał, usłyszałam kroki za sobą. Odwróciłam się. Widać było że dresy przyszły coś odwalić. Zignorowałam ich i odwróciłam się w stronę Adriana.

I to był błąd.

Przedemną był nóż. Trzymany przez Adriana.

- Umm Adek? Co ty robisz?- spytałam z lekkim rozbawieniem zmieszanym ze strache.

- Ponoć Aftonowie nie mogą umrzeć drugi raz- poczułam jak dwie silne ręce trzymają mnie za obydwa ramiona. Wypuściłam rzeczy z rąk. Moim ciałem zawładnął strach.

Przed moimi oczami ukazały sie najgorsze scenariusze. Zabiją czy tylko pobiją? Okradna, czy zgwałcą? Nie wiem.

Zaciśnęłam mocno oczy. Bałam się.

Poczułam mocne uderzenie w brzuch. Skuliłam się na tyle, na ile pozwoliły mi trzymające mnie ręce. Otworzyłam oczy, do ktorych napłynęły łzy.

- A taka odważna byłaś gdy przyszłaś do mnie w tamtą noc- Adrian chwycił mój podbródek i dość gwałtownie podniósł. Spojrzałam w jego oczy. Wyrażały czystą żądze i satysfakcje.

- Czego chcesz...- zapytałam się szeptem. Odpowiedzi nie dostałam, lecz w zamian zarobiłam mocne uderzenie w szczęke.

- Twój ojciec zabił kiedyś moją siostrę...- powiedział. Nagle upadłam na ziemię.- Kojażysz może Amelię Fisher?- to imię i nazwisko... Wszystko zaczeło powoli sie układać.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- A jak sie nazywałaś w poprzednim życiu?- spytałam lekko dziewczynę, która wlaśnie poprawiała kokardę w sukience. Dziś są jej urodziny, jest po jej małej imprezie.

- Amelka Fisher- powiedziała niezbyt radośnie.

- Przepraszam że spytałam...- popatrzyłam na podłogę czując lekki wstyd. Poczułam ręce na swoich  ramionach.

- Nic sie nie stało!- powiedziała zółto-włosa ze sztucznym uśmiechem.

- Dla mnie sie stało...- powiedziałam smutna. Dalej sie zastanawiam czemu ojciec zabił aż piątke dzieci.

- Szczerze? Tu czuje sie bezpieczniej niż w moim domu, mówiłam ci czemu- stwierdziła dziewczyna. Teraz widziałm na jej twarzy szczery uśmiech, no i może troche smutku.

- Chcesz sie przytulić?- spytałam i rozłożyłam ręce. Ta od razu mnie przytuliła.

- Dziękuje...- powiedziała szeptem i wtuliła się we mnie jak w pluszowego misia.

- Hah, za co?- zólto-włosa pachniała słodko, jakby cukiekami... no i troche pizzą.

- Za to że moje życia stało sie lepsze dzięki twojemu ojcu i tobie- jej głos brzmiał, jakby miała sie zaraz rozpłakać.

- Nie płacz bo ja też będe płakaaaaać- przytuliłam ją mocniej.

- Spróbujeeee- no i nie udało sie. Obie zaczęłyśmy płakać. Jak dobrze, że animatrony skończyły na dziś występy. Gdy się uspokoiłyśmy popatrzyłam jej w oczy.

- To dzięki tobie mam jakąś znajomą- wyszeptała druga.

- Chciałaś powiedzieć przyjaciółke- znów ją przytuliłam.- Wszystkiego najlepszego, Chica.

- Dziękuje Sky- szepnęła. Ciesze się, że ona jako pierwsza mi zaufała.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- C-chica...- szpnęłam.

- Dokładnie!- wykrzyczał Adrian, po czym kopnął mnie w brzuch. Chyba mi coś złamał, bo poczułam cholerny ból i usłyszałam pęknięcie. Zaczęłam kaszleć, a z moich ust zaczęła cieknąć krew. Wykaszlałam całą krew znajdującą się w moich ustach.

- Ty idioto! To nie ja ją zabiłam!- wykszyczałam dławiąc sie własną krwią.- Zaufałam ci!- próbowałam się podnieść, lecz ten silniejszy od Adriana kopnął mnie. Spowrotem upadłam, tym razem bez siły by nawet jęknąć z bólu.

- I co?- pochylił się nademną Adrian.- Nie masz już siły?- jego głos wsprost ociekał rozbawieniem. Nie wiem skąd wzięłam siłę, ale szybko podniosłam ręke i rozwaliłam mu nos.- Kurwa!- natychmiast z jego nosa zaczęła cieknąć krew. Jego ochroniarz czy jakoś tak kopnął mnie dość mocno w klatkę piersiową. Przez chwile nie mogłam złapać oddechu.

- Chodź, niech sie sobie troche poleży- poklepał większego po ramieniu. Po chwili odeszli.

A ja? Ja leżałam cała poobijana, we własnej krwi na ziemi. Gdyby nie to, że zaczął padać deszcz, nigdy bym sie nie podniosła.

Szczerze to nawet nie wiem ile tak leżałam, ale wiem że długo. Wyciągnęłam telefon z torebki lezącej niedalego mnie. Wskazywał godzinę 18.09. Nic mu sie chyba nie stało, nie było widać na nim żadnego pękniecia czy coś. Chciałam zadzwonić po mame albo tate, ale los chciał aby mój telefon sie rozładował.

Losie, jeb sie.

Pomimo mocnego bólu r rekach pzeczesałam swoje już mokre włosy. Jakoś zawsze mnie to uspokajało.

Każdy ruch jaki wykonałam bolał mnie niesamowicie. Szczególnie w okolicach żeber. Chyba serio złamali mi ktorej z nich.

Zaczęłam kaszleć. Kaszleć krwią. Adrian, jeśli jeszcze kiedyś sie spotkamy, przyrzekam że osobiście włoże cie żywego do sprężynowego stroju.

Powoli wstałam z ziemi. Syknęłam gdy tylko byłam na prostych nogach.

Czułam ból w każdej części mojego ciała. Nawet w palcach. Jakoś podniosłam torebkę. Pociagnęłam nosem i popatrzylam przed siebie. Nikogo nie było.

Tylko ja i deszcz.

Poczęłam iść w kierunku swojego domu.

~~~~~(Czas teraźniejszy)~~~~~

- S-sky...- w oczach rodzicielki widziałam tyle pytań dotyczących mijego stanu zdrowia.

Chwile przed tym jak zemdlałam z bólu, spostrzegłam, iż oczy taty zaświeciły się lekko.

Zaświeciły się chęciął mordu tego, który mi to zrobił.

Ale on już wie, kto mnie pobił.

Skąd?

Glitchtrap siedział mi w głowie przez praktycznie cały czas.

Od mojego wyjścia z domu, do mojego wejścia spowrotem do domu.

Tata już wie, że Adrian poniesie za to konsekwęcje. I już chyba wiem jakie.

Co było dalej?

Nie wiem. Zemdlałam.

~~~~~
Wow, ale mnie zebrało na pisanie rozdziałów xD.

Rozdział jak coś nie sprawdzany, wiem, błedy są.


Continue Reading

You'll Also Like

3.4K 224 10
Szósty rok dla Felicii może być bardzo szokujący. Może to z powodu Turnieju Trójmagicznego lub kłótni pomiędzy jej domem a domem jej przyjaciół. A mo...
103K 1.5K 20
co gdyby Camowi udało się porwać Hailie? To opowieść o Hailie gdyby wychowywała się razem z braćmi
3.2K 268 10
Martina Stoessel jest młodą gwiazdą rozpoznawalną na całym świecie. Jej kariera nabrała zawrotnego tempa. Może się wydawać, że życie dziewczyny je...
297K 16.3K 65
ON nie wierzył w miłość... ONA kochała go od zawsze. Zander Kane to diabeł skrywający się pod maską gentelmana w drogim, dobrze skrojonym garniturze...