Good lil boy ° Woosan

By hydrochloridum

46.7K 4K 6.1K

San jako sierota zostaje przygarnięty z ulicy przez organizację przestępczą, która robi z niego chłopca na po... More

prolog
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
12
13
14
15*
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
Epilog

11

1.2K 110 69
By hydrochloridum

Długo jechali w absolutnej ciszy. San zdawał się być zamyślony, może planował co robić dalej, w kwestii tego Wooyoung nie miał wiele do powiedzenia, nie on planował drogę.
Czasem San faktycznie zachowywał się jakby robili to obaj opowiadając mu o tym gdzie będą się kierować bądź pytając co chciałaby zwiedzić. Można powiedzieć, że czasem nawet brzmiało to jak zwyczajna wycieczka. Oczywiście tak nie było. W rzeczywistości Wooyoung był tylko chłopcem, którego zdanie się nie liczy i to czasem bardzo go bolało. Nawet jeśli przywykł do sytuacji dalej czuł, że coś nie gra. San wiele przed nim ukrywał, to co powiedział Hongjoong dalej dźwięczało mu w głowie. To nie tak, że Jung się nie bał. Tęsknił za rodzicami, nie odzywał się do nich tylko ze względu na ich bezpieczeństwo o czym mówił San. Bał się o Jongho, starał się o tym nie myśleć, ale czasem w kompletnej ciszy nie mógł skupić się na niczym innym.

Chciał być taki jak San. Widząc jego odwagę, życie lekkoducha i brawurę zazdrościł mu wszystkiego. Zawsze był tym spokojnym, strachliwym chłopcem, który odmawia imprez i ogląda samotnie filmy, ewentualnie się uczy. Jego życie zmieniło się nie do poznania i on też chciał coś w sobie zmienić. Być bardziej jak San.

Patrzył jak mijają kolejne drzewa obrastające wzniesienia gór i myślał gdzie dojadą tym razem. Nie sądził, że blisko znajduje się jakieś duże miasto, raczej trochę do niego brakowało.

- O czym myślisz?

San zbudził go z transu i sprawił jednym zdaniem, że od razu podniósł wzrok.

- O niczym konkretnym.

Nie kłamał, w jego głowie szalało tyle myśli na raz, że nie potrafił określić o czym właśnie myśli. Gdzieś między tym wszystkim był też sam San. Całujący go poprzedniej nocy demon, którego oczy lśniły w świetle latarni. Jego delikatne, lekko wilgotne usta i napierający na jego ciało ciężar, to wszystko choć bardzo niepoprawne w jakimś sensie tworzyło całość. Jego silna dłoń na szyi, smak alkoholu i ciężki oddech.

Zrobiło mu się bardzo gorąco, musiał otworzyć nieco okno by wpuścić do środka nieco chłodnego powietrza. Gdy tylko poczuł na policzku wiatr odetchnął z ulgą.

- Woo, robaki powpadają do środka.

- Bez przesady- zawiedziony zasunął szybę i westchnął ociężale.

- Nie przesadzam, to nowe auto.

Wooyoung nie chciał odpowiadać. Nie miał nawet ochoty się z nim kłócić ani w ogóle rozmawiać. Wszystko kojarzyło mu się z tym co miało miejsce w nocy i sam nie wiedział czy to, że San nic nie pamięta to coś na jego korzyść czy nie. Z jednej strony tak, nie czuł że strony Sana skrępowania, dalej był tym samym Sanem. Z drugiej zaś wszystko było dla niego przepaścią. Nie wiedział czy to co zrobił miało jakiekolwiek powody. Inne niż alkohol.

Nie chciał nawet myśleć o tym czy znaczy cokolwiek dla Choia. To bez sensu, dawno i nieprawda.
Przeciwnie mówiło jego serce, roztrzęsione i zagubione w tym wszystkim i to jedynie przez jeden głupi pocałunek. W dodatku kompletnie bezuczuciowy, San był tylko pijany, pijany i nic więcej.  Zapamiętaj Wooyoung.

Ale mimo powtarzania w głowie tych słów nie umiał wyzbyć z siebie myślenia, że San jest prawdziwym demonem, który owija go sobie wokół palca z każdym dniem.

San po jakimś czasie wziął telefon i wykręcił jakiś numer. Jung nie chciał być niegrzeczny pytając o szczegóły, mógł jedynie domyślać się do kogo dzwoni.

- Yeosang- powiedział gdy tylko usłyszał dźwięk podnoszonej słuchawki.- Jeszcze mnie pamiętasz? Choi San? Świetnie.

Wooyoung zbliżał się nieco do Sana by usłyszeć głos drugiego rozmówcy, ale ten jak na złość przełożył telefon do drugiego ucha.

- Potrzebuję twojej pomocy Kang. Mieszkasz tam gdzie kiedyś, prawda? Będziesz miał coś przeciwko jeśli cię odwiedzę? To bardzo nagła sytuacja, ale bez ciebie nie dam sobie rady. Tak? To super- coraz szerzej się uśmiechał.- Będziemy do godziny.

Rozłączył się chowając telefon do kieszeni kurtki i uśmiechnął się patrząc w pustą jezdnię.

- Masz wielu przyjaciół w kraju- zaczął Wooyoung by przerwać ciszę.

- Trochę. Tak to jest jak robi się wiele interesów.

- Szemranych interesów.

- Wszystko jedno- przewrócił oczami.- Zresztą sam zobaczysz. Niedługo będziemy na miejscu.

- To znaczy gdzie? W górach nie ma wielu dużych miast.

- Tym razem nie jedziemy do miasta. Przestań się dąsać Woo-Woo. Nie robię tego dla zabawy.

Nie odpowiedział, ale nie zgodził się z tym. Miał wrażenie, że wszystko co w życiu robi Choi jest dla zabawy.

Ale z jednym miał rację, przybyli na miejsce niewiele później.
Była to dość wąska droga pośrodku lasów, zupełnie jakby ktoś o niej zapomniał. Przejechali ją niemal całą by zatrzymać się przy ostatniej posesji. Drewniany dom otoczony był żeliwnym ogrodzeniem, schowany za drzewami wydawał się wręcz niewidoczny. San czuł się jednak bardzo pewnie w tym co robi, zgasił samochód i zostawił w nim Wooyounga, który nie wiedząc co ma robić po prostu się nie ruszał. Obserwował ze środka jak Choi puka do drzwi i po chwili z domu wychodzi niższy od niego chłopak. Miał jasne blond włosy i wyraźnie zaśmiał się na widok Sana z tym samym kolorem na głowie.

San odwrócił się do auta i zawołał dłonią do siebie Junga. Ten wyszedł mozolnie z samochodu słysząc jak San zmyka je naciskając na klucz.

- Yeosang- wystawił do niego dłoń, którą ten przyjął i potrząsnął delikatnie. Chłopak wyglądał na zdecydowanie młodszego niż był, uśmiechał się do niego szczerze i nie wydawał się ani trochę groźny.

Był inny niż Seonghwa czy Hongjoong. Sprawiał wrażenie normalnego, szarego człowieka.

- Wooyoung.

- Miło mi cię poznać Wooyoung. To ponoć ty sprawiłeś na głowie tego dzieciaka ten kolor, tak?

- Dokładnie. To moja robota.

- Jak uroczo, co teraz San-ah? Nie wywiniesz się już, zawsze namawiałem cię na coś odważnego.

- Zabawne. Możemy wejść?- Zmienił szybko temat chcąc odwrócić ich uwagę od swoich włosów.

Yeosang przytaknął i przepuścił ich w progu. Dom wydawał się od środka znacznie większy niż w rzeczywistości. Urządzony w myśliwskim stylu sprawiał wrażenie niesamowicie przytulnego.

- Nie przejmujcie się butami, Wooyoung- zaczepił chłopca łapiąc go za ramię.- San to bardzo porywczy człowiek, jesteś pewny, że nic ci nie zrobił?

Jung spojrzał na niego zdziwiony i lekko zniesmaczony tą uwagą. San przecież nic by mu nie zrobił.

- Wszystko w porządku, dziękuję za troskę.

- Dobrze- uśmiechnął się pogodnie i wskazał dłonią obszerny salon. Jung usiadł obok Sana czując się pewnie w jego towarzystwie od kiedy był jedną osobą jaką znał. San oparł się o zagłówek i spojrzał na swojego towarzysza.

- Woo-Woo, coś się stało?

- Nic- odwrócił wzrok, ale chwilę potem poczuł szturchnięcie w bok.

- Przecież widzę.

- Nic mi nie jest. Zresztą przestańcie na zmianę się nade mną litować.

- Na zmianę?

- Dopiero co ten drugi pytał czy wszystko okej.

- Bo może nie wyglądasz jakby było okej.

Wooyoung nie odpowiedział.

Chwilę potem zjawił się Yeosang niosąc dwie herbaty. Postawił je przed chłopcami wbijając nieśmiały wzrok w niższego.

- Mogę wiedzieć co was sprowadza?

- Lepiej nie wiedzieć Yeo, sam rozumiesz jak to jest.

- Aż za bardzo rozumiem.

Czas mijał im na mozolniej rozmowie o niczym. San wiedział, że będą musieli wyjechać najszybciej jak się da, ale nie pojawił się u Kanga bez powodu. Czekał jedynie na odpowiedni moment.

*

Nie wiem czy to co chcę opisać w następnym rozdziale będzie dobrym pomysłem XD

Continue Reading

You'll Also Like

43.8K 2.4K 86
PART I |Lina, córka Tony'ego Starka, wprowadza się do Avengers Tower, gdzie jej sąsiadem staje się Bucky Barnes. Ich relacja szybko staje się skompli...
36K 1.1K 45
Czy jedna wiadomość może zmienić relacje którą mieli dotychczas?
920K 101K 124
Wiele było pięknych kobiet. Miał je wszystkie. Miał, władał, posiadał. Złoto, jedwab, diament, stal. Śpiew słowika. Wiele oczu go widziało. Wszystk...
39.5K 2.4K 66
"Nie jestem już dzieckiem do cholery zrozum to wreszcie jestem prawie pełnoletni i mam prawo umawiać się z kim chce, to jest moje życie więc się odpi...