Waleczne Serce | Bakugou Kats...

Por LokiTokiLoki

613 128 330

Katsuki znajduje rannego smoka i postanawia się nim zająć. "Ja i mój smok" - historia o pewnym chłopcu co zap... Mais

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 10
Rozdział 11

Rozdział 9

44 10 31
Por LokiTokiLoki

– Czego kurwa chcesz? – warknął Katsuki, a jego dłoni wydobył się ostrzegawczy wybuch. Świadomość podpowiadała że ten człowiek jest zły i może mu zrobić krzywdę.

Zerknął kątem oka na smoczycę, która aktualnie zawisła w powietrzu nad jego głową. Jak tylko ta zielona maź się pojawiła, ta w jego obronie zaatakowała go, jednak tamten zgrabnie uniknął ataku.

– Ahhh! – krzyknął złoczyńca w ekstazie. – Takie młode i zdrowe ciało na pewno się nada.

– Co? – prychnął w jego stronę Bakugou. – Nie dostaniesz mojego ciała pedofilu!

– Nie masz do gadania chłopce! – krzyknął i natychmiast ruszył w jego stronę.

Katsuki szybko odskoczył na bok z pomocą swojej mocy. W panice użył jej zbyt dużo i jego ramię boleśnie uderzyło w ścianę.

– W dodatku taki wspaniały dar – westchnął złowieszczo, po czym spojrzał na smoka w powietrzu, który tylko czekał na sygnał chłopaka. – W dodatku masz dwa dary. Niezwykła rzadkość.

Katsuki zmarszczył brwi gniewnie, nie mógł pozwolić żeby położył swoje brudne łapska na jego smoku.

– Uciekłem temu bufonowi numer jeden – pochwalił się zarechotał obleśnie. – Nic teraz już mnie nie powstrzyma.

Uciekł All Might'owi?" pomyślał przerażony. Jak to możliwe?

Złoczyńca rzucił się na niego ponownie, a Bakugou sprawnie wykorzystując swój dar, odbił się od ziemi i przeleciał nad jego głową. Zanim wylądował udało mu się wypalić potężny wybuch w plecy przeciwnika.

Nim zielona maź zdążyła się połapać co się stało, Katsuki wycofał się na bezpieczną odległość i cierpliwie czekając na rozwój akcji. Nie może pozwolić na pośpiech.

Może kiedyś, kiedy był młodszy zaraz ruszyłby na czołowe uderzenie i poniosły by go nerwy. Jednak teraz był starszy i bardziej dojrzały, wiedział co się liczy. Musiał zachować się jak prawdziwy bohater i poczekać na wsparcie. Musiał wytrzymać i zabrać czas złoczyńcy, żeby przypadkiem nie porzucił go i zaczął szukać nowej ofiary.

Kolejna osoba prawdopodobnie będzie mieć mniej szans niż on sam.

Spojrzał na smoka latającego kółka nad budynkami i rozszerzył oczy w zrozumieniu.

Mądra dziewczyna" pochwalił ją w myślach i skupił się na złoczyńcy.

Każdy kto ją zobaczy zataczającą kręgi nad jednym miejscem, zaraz powiadomi policję. A przynajmniej tak liczył Katsuki.

Dym po wybuchu opadł i chłopak ze złością zauważył, że jego atak nie zrobił żadnego wrażenia na przeciwniku. Przyglądnął się mu, próbując znaleźć jakieś słabsze punkty nad którymi będzie mógł się skupić.

Gdyby był tu ten durny Deku, to zaraz by coś znalazł" zauważył chłopak i szyderczo się uśmiechnął. Akurat wtedy kiedy nie postanowił za nim chodzić, to teraz by mu się przydał.

Prychnął pod nosem i wyładował złość w jeszcze jednym wybuchu. Tym razem również nie zrobiło to żadnej krzywdy.

Złoczyńca skoczył w jego stronę, a on zgrabnie uniknął w powietrzu. Kierował się gibkością swojego ciała i możliwości krótkiego latania dzięki swojej mocy. Nauczył się tego obserwując swoją towarzyszkę podczas polowań w lesie.

Zakręcił się nisko na nogach i wypuścił wybuch z lewej dłoni od dołu. Złoczyńcę fala uderzeniowa odrzuciła do tyłu i wpadł na mur obok. Kawałek betonu skruszył się od siły uderzenia i spadła na głowę zielonego gluta. Kiedy jęknął przy uderzeniu, Katsuki'emu zaświtał pomysł w głowie.

Kiedy tylko mężczyzna podniósł się spod muru, chłopak zagwizdał przeraźliwie znany smoczycy sygnał. Krótki i długi ton, jasny rozkaz do pikowania z nieba oraz zwiększenia rozmiarów, co od razu wykonała. Nim zdążył ją zauważyć, ciężkie ciało smoka spadło na niego całą swoją masą. Gdyby wróg by z krwi i kości to zostałby w tej chwili rozszarpany ostrymi szponami na kilka kawałków, co chyba właśnie wpadło do jego głowi i szybko odskoczył od gada.

Jego galaretowate ciało szybko wysunęło się spomiędzy jej łap.

Długim gwizdem przywołał ją do siebie i rozkazał:

– Obrona – a smoczy posłusznie ustawił się między nim a zagrożeniem. Była w swojej większej postaci, więc całkowicie zasłania go. Słysząc komendę „głos" zawarczała przerażająco z głębi swojej klatki piersiowej, brzmiała prawie jak silnik.

Złoczyńca przeraził się widoku ogromnego smoka, szczerzącego kły w jego stronę. Ogarnął go strach i nagła niepewność czy dobrą ofiarę wybrał. Jedyną jego opcją było uwięzienie chłopaka, smok jest tylko dodatkiem jego mocy. Jak go złapie to nie będzie go kontrolował i nie będzie zagrożenie.

Nie zdawał sobie sprawy jak bardzo się mylił.

– Atak, strzała – rozkaz, a ona jednym uderzeniem skrzydeł znalazła się w powietrzu i leciała prostą strzałą na niego. Katsuki był zaraz za nią, jako element zaskoczenia, skoro gadzina całkowicie zasłania jego widok.

Złoczyńca rozglądnął się wokół za bronią i złapał wolno leżącą belkę drewna i rzucił ją z całej siły w nią. Z prędkością jaką leciała na niego, była w stanie przebić się przez jego maziowate ciało, więc musiał uniknąć tego.

Belka znalazła się metr przed nią, jednak ona sprytnie zmieniła postać i zgrabnie ominęła lecący pocisk. Katsuki za nią natychmiast zniszczyć broń, nie przerywając ataku. Zwiększyła swoją postać, aby znowu zasłonić widok na chłopaka i znalazła się pyskiem w twarz z przeciwnikiem.

Odruchowo zasłonił swoje oczy, a ona rozłożyła skrzydła i wykonała beczkę obok niego. Nim zdążył otworzyć oczy, prosto w nie uderzyła potężna i gorąca fala wybuchu. Krzyknął z bólu jaki poczuł i na oślep próbował uderzyć chłopca. Nim jego ręka dosięgła Bakugou, który był zbyt blisko żeby uniknął pojmania, zza jego pleców pojawiła się smoczyca.

Katsuki wyciągnął rękę w górę, a ona złapała ją mocno w swoje tylnie łapy i odciągnęła go od zagrożenia. Byli znakomitym duetem, a to wszystko trwało zaledwie 5 sekund.

– Niech cię szlag gówniarzu! – krzyknął rozpaczliwie złoczyńca, czując pulsujący ból oczu. Nie widział na jedno, a drugie paliło niemiłosiernie. – Dopadnę cię i tego paskudnego smoka!

– Chciałbym to zobaczyć! – krzyknął nadal w powietrzu i uśmiechnął się szyderczo żeby rozjuszyć go bardziej. Wróg ogarnięty nienawiścią i złością jest łatwiejszym i bardziej przewidywalnym celem.

I zgodnie z jego przewidywaniami, przeciwnik od razu na nich ruszył ogarnięty furią, siekając swoją mazią na wszystkie strony.

Błędem Bakugou było to, że był zbyt pewny swojej wygranej i właśnie to doprowadził do jego porażki.

Lecąca kupka mazi uderzyła smoczycę prosto między skrzydła, co spowodowało zablokowanie ich, a to pociągnęło za sobą obrzydliwy szereg nieszczęść. Upadli ciężko na ziemię, a Katsukiego zrzucił z nóg przez ciężkie uderzenie. Poczuł jak jego kostka, boleśnie wykrzywia się nienaturalnie w bok.

Sapnął z bólu i natychmiast przeturlał się kawałek w bok, mając na uwadze w jakim niebezpieczeństwie się znalazł. Pędząca na oślep postać minęła go zaledwie centymetry od niego.

Złoczyńca natychmiast odwrócił się i cisnął mazią prosto na chłopa, który właśnie chwiejnie wstał. Widząc lecącą na niego masę, chciał usunąć się na bok. Niestety położył ciężar ciała na zranioną nogę i kolano ugięło się pod nim.

Gotowy na uderzenie, odwrócił twarz w drugą stronę. Jednak nigdy go nie poczuł, za to usłyszał cichy pisk i uderzające ciało za nim. Szybko otworzył oczy i jakby przez czerwoną mgłę widział przyszpilone za pysk, ciało jego przyjaciółki.

Maź zakleiła jej pysk i przytrzymywała ją do ściany. Jak w zwolnionym tempie widział wyraźnie jej pełne przerażenia oczy, zwrócone w jego stronę w błagalnym geście. Przepełniony wściekłością odwrócił się w stronę wroga i wypuścił potężny wybuch ze swoich dłoni. Następnie kolejny.

I jeszcze jeden. Za jego przyjaciółkę.

I kolejny. Za jego towarzysza w codzienności. Wszystko wokół stanęło w ogniu od jego ataków.

I następny, za istotę która wnosi spokój do jego życia i stanowi dla niego psychiczną podporę.

Jeszcze jeden i jeszcze. Jeszcze, jeszcze, jeszcze...

Poczuł jak krew spływa mu z dłoni, kuły go boleśnie ogromnym bólem, ale nie przestawał ataku. Wybuch za wybuchem wypełniał alejkę, widział na czerwono pchany niewyobrażalną złością na złoczyńcę. Na świat. Na bohaterów, którzy nie przybędą i mu nie pomogą.

Do jego nosa docierał duszący zapach dymu. Był wszędzie, ogień i gęsty, czarny dym.

Stracił czucie w dłoniach, krew spływała mu po nadgarstkach i skapywała na brudny beton poniżej. Nagle stracił oddech i dostęp do tlenu, przez chwilę nie kojarzył faktów, nie wiedział co się dzieję.

Obrzydliwa maź owinęła się wokół, mocno zaciskając się wokół niego niczym wąż. Słyszał jego rechoczący śmiech, słyszał swoje głośne bicie serca. Desperackie, próbujące uciec z jego piersi. Nie mógł oddychać, złapał za maź wokół jego nosa oraz ust i aktywował wybuch, próbując uwolnić się.

Nie mógł oddychać, kręciło mu się w głowie. Gdzieś tam z tyłu słyszał wściekłe warczenie jego smoka, jednak i ona była uwięziona przez maź. Nie zarejestrował nawet jak złoczyńca krzyczał coś do jakiejś osoby przed nim. Jego wzrok się wyostrzył i zobaczył tłum ludzi i paru bohaterów.

Stali tak i nic nie robili.

Nie mógł oddychać.

Widział ich spanikowane twarze, przerażenie na świadkach sceny. Zielona substancja owinęła się szczelniej wokół niego, wyciskając całe powietrze z jego płuc, próbując dostać się przez jego usta do środka. Nie dał się, ale nie widział ile to utrzyma. Nie mógł oddychać.

Robiło mu się słabo, kręciło mu się w głowie a przed oczami pojawiały się czarne plamki. Serce biło coraz szybciej, adrenalina krążyła wśród jego żyłami, sprawiając że jego źrenice rozszerzyły się do granic możliwości. Panika przejęła jego zazwyczaj ogarnięty umysł i jedyne o czym myślał to śmierć.

Umrze w jakiejś obskurnej alejce, na oczach tylu ludzi, którzy mu nie pomogą. Jego przyjaciółka będzie zmuszona oglądać jego śmierć.

Nie dawał już rady. Bolała go klatka piersiowa, bolały go dłonie, głowa, brzuch. Cały płonął. Topił się sam w sobie. Instynktownie na zbliżającą się śmierć, wytworzył potężniejszy wybuch, ale zielona substancja przysłoniła również jego dłonie.

Łzy zebrały się w jego oczach, kiedy przed nim ukazał się widok jego rodziców. Uśmiechniętych do niego, machali w jego stronę. Nie chciał ich zostawiać samych, nie chciał żeby jego mama płakała. Nie chciał żeby była smutna z jego powodu, kochał ją. Chciał dla niej najlepiej, ale nie zawsze okazywał to dobrze.

Wyzywał ją, kłócił się, czego nigdy nie miał zamiaru robić. Kochał ją, a ona kochała jego. A teraz miała go stracić.

Pojedyncza łza bólu spłynęła po jego policzku i zaraz wsiąkła w zieloną maź.

Nie mógł... oddychać.

Bohaterowie z przerażeniem zauważyli, jak dłoń dziecka traci chwyt na złoczyńcy i powoli opada. Jak z jego oczu ucieka życie, przecieka jak przez palce. Patrzyli bezczynnie na jego śmierć, nie mogli nic zrobić. Uliczka była za wąska i każdy ich atak skrzywdziłby dziecko.

Katsuki zerknął kątem oka, jak smoczyca próbowała się z całych sił wyrwać z mazi, żeby mogła pomóc swojemu człowiekowi. Wszystko na marne. Mrugnął wolno, czując się słaby. Nie miał siły nawet walczyć z substancją.

Więc tak miał umrzeć, jak nikt. Słyszał w swojej głowie głos, piękny i przyjemny.

KAT! KAT! NIE!". Nie wiedział czyj był, może to jego przyjaciółka. Był to głos cudowny, dawał mu odprężenie i chwilowe ciepło. Czuł się owinięty jak w kokonie przez ten głos. „NIE! BŁAGAM!".

– Stój! – krzyknął ktoś. – Zatrzymaj się głupcze!

Katsuki otworzył jeszcze raz oczy spoglądając na ludzi przed nim. Nagle pojawiła się przed nim zielona plama, z bliska przyjrzał się.

Deku" pomyślał spokojnie w myślał, nie miał już siły. „Izuku przyszedł".

Ciężki plecak uderzył złoczyńcę w oko, którym jeszcze widział. Krzyknął z bólu, a międzyczasie młodzieniec próbował wydobyć przyjaciela ze śmiertelnej pułapki.

– Kacchan! – krzyknął desperacko Izuku. – Trzymaj się! Proszę! Wyciągnę cię!

– Deku – wymamrotał słabo, kiedy jego usta na chwilę zostały uwolnione. Wziął słabo oddech, tak desperacko, że aż rozbolała go klatka piersiowa. – Dlaczego?

– Nie wiem, Kacchan – powiedział nerwowo. – Nogi mnie same poniosły.

Złoczyńca coś krzyknął i maź znowu odebrała mu oddech, a on temu pozwolił. Miał nikłą nadzieję na pomoc ze strony chłopaka, jednak szybko zgadła niczym świeczka. Ogromna zielona łapa miała właśnie uderzyć Izuku, kiedy ogromna dłoń złapała go za nadgarstek i odsunęła go na bok.

Następnie Katsuki poczuł uścisk na swojej dłoni i coś mocno wyszarpnęło go na zewnątrz z daleka od wroga.

– DETROIT SMASH!!!

All Might przybył im na pomoc. Ciśnienie powietrza uderzyło w złoczyńcę i rozrzuciło go na małe cząstki. Ludzie zaczęli mu wiwatować na jego wejście.

Katsuki słabo próbował ustać na własnych nogach, nadal trzymany przez bohatera. Zaczął kaszleć przez śluz który dostał się do jego płuc. Miał wrażanie że zaraz zwymiotuje, z całego strachu. Nogi ugięły się pod nim, a All Might złapał go i usadził go na ziemi z daleka od ognia, który powoli przygasał. Na miejscu znalazł się bohater władający wodą, gasił właśnie ten pożar.

– Wszystko w porządku chłopce? – zapytał przejęty bohater, jednak chłopak nie miał siły odpowiedzieć. Odchyli głowę do tyłu, aż opierała się o ścianę, próbując uspokoić swój oddech. Ale nie umiał. – Spokojnie. Oddychaj ze mną, to atak paniki.

Próbował słuchać bohatera i razem z nim oddychać. Powoli zaczął wracać do siebie, nie kręciło mu się w głowie, widział wyraźnie. Za All Might'em stał przerażony stanem przyjaciela, Izuku.

– Spokojnie – powtórzył mężczyzna, klęcząc przed nim. W tle słyszał odgłosy karetki, spieszyła się na miejsce wypadku. Kiedy poczuł drobną i krwawiącą dłoń na swojej spojrzał pytająco na niego. – Co ci trzeba młodzieńcze?

– Mój smok – wymamrotał przerywanym oddechem. Potrzebował jej.

– Co takiego?

– Smok Kacchana – wtrącił się Izuku i rozglądnął się po okolicy. – Jest jego darem, ale jej nie widzę.

– Spokojnie – powiedział po raz kolejny i położył swoją dłoń na jego. – Znajdę ją.

Wstał i wrócił się na miejsce przestępstwa. Chwilę się rozglądał, ale faktycznie znalazł smoka. Był przyszpilony do ściany i nienaturalnie ułożony przez zieloną maź. Kiedy podszedł bliżej usłyszał ostrzegawcze warczenie, a on podniósł ręce do góry w geście, że nic jej nie zrobi.

Zauważył, że smok był równie słaby co jego właściciel. Ze zdziwieniem zauważył, że widział już go kiedyś. Ciężko było przeoczyć ogromnego, granatowego gada. Spotkał już tego smoka, na moście kilka miesięcy temu, kiedy policja go ściągała. Czyli był to dar tego chłopca.

Uklęknął przed nią i wyciągnął powoli ręce. Był zdecydowanie mniejszy od gada.

– Nie zrobię ci krzywdy. Zaniosę cię do twojego właściciela – powiedział spokojnie, ale smok nie przerywał głośnego warczenia. – Do Katsukiego.

Warczenie jak za pomocą magicznej różdżki zniknęło, a smok uspokoił się. Spojrzała inteligentnymi oczami na bohatera i na jego oczach zmieniła postać na mniejszą. All Might nie kwestionował tego, tylko delikatnie zabrał ją za uwalnianie jej z zielonej substancji. Następnie zabrał ją w swoje ramiona i wrócił w stronę chłopca.

Na miejscu była już karetka, a chłopak leżał na noszach wieziony do samochodu. Pośpieszył więc i stanął przy jego boku. Katsuki przywołał uśmiech na twarz, kiedy bohater ułożył smoczycę uważnie na jego klatce piersiowej. Pogłaskał delikatnie swoją przyjaciółkę po grzbiecie, ściągając z niej resztki mazi. Był wdzięczny za gest mężczyzny, że ją przyniósł.

– Dziękuję – mruknął wdzięcznie w stronę mężczyzny i drzwi do karetki zamknęły się za nim.

Continuar a ler

Também vai Gostar

146K 2.8K 31
In the whirlwind world of basketball and broken promises, Nailea finds herself at a crossroads as she prepares to transfer to the same college as Pai...
177K 4.6K 20
Your daughter runs off while you were in the middle of grocery shopping because she spotted Max, her favourite driver. Meeting you, Max wants to know...
226K 9.2K 60
𝗜𝗡 𝗪𝗛𝗜𝗖𝗛 noura denoire is the first female f1 driver in 𝗗𝗘𝗖𝗔𝗗𝗘𝗦 OR 𝗜𝗡 𝗪𝗛𝗜𝗖𝗛 noura denoire and charle...
1M 54K 35
It's the 2nd season of " My Heaven's Flower " The most thrilling love triangle story in which Mohammad Abdullah ( Jeon Jungkook's ) daughter Mishel...