Waleczne Serce | Bakugou Kats...

By LokiTokiLoki

613 128 330

Katsuki znajduje rannego smoka i postanawia się nim zająć. "Ja i mój smok" - historia o pewnym chłopcu co zap... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11

Rozdział 7

50 11 24
By LokiTokiLoki

3 miesiące później.

Leciała sprawnie między drzewami, przechyliła się grzbietem do ogromnej sosny i ją minęła. Porastały ziemię bardzo blisko siebie, więc musiała się dokładnie skupić, żeby w nic nie wpaść. W locie szybko przechyliła się na drugą stronę omijając przeszkody, do tego stopnia aż poczuła jak jej łuski lekko ocierają się o korę.

Obniżyła lat do samej ziemi, szurając brzuchem o mech, lecąc prosto na szeroki klon. W ostatniej chwili podniosła głowę, tym samym wzbiła się bez użycia skrzydeł wzdłuż drzewa. Odwinęła się do tyłu i lecąc parę sekund grzbietem do dołu, ponownie zmieniła kierunek. Zrobiła przewrót w powietrzu i złożyła skrzydła, zapikowała.

Rozłożyła skrzydła metr przed ziemią, żeby na czas zachować uderzenie i już dalej leciała normalnie, bez sztuczek.

Jej doskonały słuch wyłapał dźwięki małego zwierzęcia, 50 metrów na wchód. Wiatr wiał w jej stronę, więc i jego zapach szybko do niej dotarł. Zaburczało jej w brzuchu.

Zając.

Rozluźniła swoją postawę, sprawiając że niskie lotki wzdłuż jej grzbietu uniosły się sprawiając prawie bezgłośny lot. Uderzyła jeszcze raz mocno skrzydłami i poszybowała cicho wzdłuż drzew.

Miała nadzieję na tłustego zwierzaka.

Ujrzała go z daleka, więc zmieniła kierunek tak żeby zajść go od tyłu. Reszta poszła już z górki, nawet nie zdał sobie z zagrożenia. Zakwilił raz, kiedy jej pazury owinęły się wokół miękkiego futerka, a następnie padł martwy od zmiażdżonej krtani. Wszystko stało się zanim zdążyła w ogóle wylądować.

Osiadła z impetem na trawę i przyjrzała się zdobyczy, zając był niewiele mniejszy od niej. Będąc w swojej mniejszej postaci większość stworzeń była od niej większa bądź taka sama. Nie zwlekając zanurzyła ostre zęby w głowę, krew rozkosznie przepływała jej po języku. Szybko uwinęła się ze zjedzeniem ofiary, nic nie zostawiła, było to wbrew instynktowi marnować jedzenie.

W domu nigdy nie było wiadomo kiedy trafi się kolejny posiłek, więc trzeba było jeść wszystko.

Oblizała palce z krwi i podleciała do pobliskiego strumyka. Weszła do połowy i napiła jej się. Następnie przemyła łapy i pysk, nie chciała w końcu być brudna od cudzej posoki ani nosić jej zapachu. Przemyła jeszcze skrzydła, a następnie otrzepała się z kropelek wody.

Wyglądała trochę jak kąpiące się ptaki, nalewała na siebie łbem wodę i po chwili ją strzepywała. Tak kilka razy.

Na pełną kąpiel przyjdzie jeszcze czas. Był ciepły dzień, na niebie nie było żadnych chmur więc położyła się na większym kamieniu i rozłożyła szeroko skrzydła. Mogła się wygrzać do przyjemnego ciepła, a przy okazji zdrzemnąć.

Westchnęła przyjemnie.

Nie wiedziała ile czasu minęło, kiedy do jej uszu dotarł wysoki, świszczący gwizd. Podniosła natychmiast łeb i z radosnym gwizdem, wydobywającym się z jej gardła wzbiła się w powietrze. Nie leciała długo, dźwięk dochodził z bliskiej odległości.

Jej oczom ukazała się odkryta polana, a pośrodku niej stał młody chłopak. Przyśpieszyła, a kiedy on uniósł prawą rękę, grupo owiniętą w twardy materiał, wysunęła tylne łapy do przodu.

Wylądowała na niej, zanurzając mocno pazury w materiał aby się utrzymać w miejscu. Spojrzała wesoło na niego, robiąc dziwne ruchy skrzydłami zagwizdała w jego stronę różnymi tonami.

- Jak minął lot, panienko? - zapytał z uśmiechem, patrząc się na jej radosne zachowanie.

- Kat, Kat, Kat - prychała podekscytowana - Zjadłam zajączka!

Już dawno dowiedziała się jak ma na imię jej wybawca, Katsuki. Było to jednak imię za trudne dla niej, więc mówiła do niego „Kat", on nie miał nic przeciwko bo i tak nie rozumiał jej mowy.

Była naprawdę w wielkim szoku kiedy się dowiedziała, że jej człowiek ma imię. W jej krainie imiona otrzymywały smoki zasłużone w boku. Dlatego też długo zachodziła się w głowę, co takie niezwykłego zrobił.

Pewnego dnia okryła że chłopak posiada własną moc, tak jak smoki. Jego dłonie powodowały potężne wybuchy. Wtedy sobie pomyślała, że właśnie z tego powodu otrzymał imię, i ta myśl długo się utrzymywała.

- To dobrze, dobrze - pokiwał zadowolony chłopak, uwielbiał dopowiadać sobie jej wypowiedzi w głowie. Zawsze miał wrażenie, że mówi. Była bardzo inteligentna i szybko się uczyła, a z czasem nawet jeszcze szybciej. Widział to doskonale po ich treningu.

Wyciągnął jedną ręką, z kieszeni, z woreczka krewetkę. Ulubiony przysmak jego przyjaciółki. Wysunął go w palcach pod jej nos, a ona pogryzła go dwa razy i połknęła, zawsze dostawała przysmak jak zrobiła coś dobrze. Pogłaskał ją po łbie i uniósł rękę z nią na nie, w górę.

- W górę - wydał polecenia, a ona od razu wzbiła się w powietrze i zawisła czekając na kolejne polecenie. - Ochrona.

Jednym uderzeniem skrzydeł znalazła się obok niego i zaczęła krążyć wokół niego w ciasnych kołach.

- Głos.

Nie przerywając kręgu, z gardła wydobył się ostrzegawcze warczenie. Katsuki zagwizdał na krótkie tony, a ona natychmiast zamilkła i wzbiła się powyżej głowy. Dwa krótkie gwizdy oznaczały niebezpieczeństwo i jak najszybciej powinna znaleźć się bezpiecznej wysokości.

- Zostań - rozkazał i w biegu przekroczył całą polanę, aż jej sylwetka stała się niewyraźnym punktem. Zagwizdał przeciągle, na przywołanie i uniósł dłoń. Był to znak lądowania.

Chwilę później smoczyca wylądowała na niej. Katsuki wyciągnął kolejną krewetkę i podał jej.

- Grzeczna dziewczynka - pochwalił ją i ponownie pogłaskał. Uniósł rękę do góry. - W górę.

Posłusznie odleciała, a kiedy padła komenda „obrona", w locie zwiększyła swoją postać i z warczeniem stanęła bokiem do niego, osłaniając go przed potencjalnym zagrożeniem.

- Z tyłu.

Natychmiast się obrócił i stanęła za jego plecami, z uniesionymi skrzydłami na wypadek nagłej ucieczki. Katsuki poklepał ją po tylnym udzie, na znak że wszystko gra. Odwróciła do niego głowę, musiała obniżyć ją nieco żeby być na jego poziomie i czekała na pochwałę.

- Bardzo dobrze - poklepał ją po raz kolejny, po czym podrapał ją po brzuchu. - Znakomicie sobie radzisz.

Smoczyca wydała z siebie prychania i sapania próbując odtrącić jego łaskoczącą dłoń, miała tam łaski. Katsuki wykorzystywał to żeby rozluźnić ją trochę od treningów. Zaczęła się z nim siłować i udając że przegrywa, przewróciła się na grzbiet, pociągając za sobą chłopaka. Mimo że była znacznie od niego większa, nie przeszkadzało jej to w zabawie.

Katsuki wyrzucił ręce do góry w wesołym okrzyku:

- I tak właśnie Król Eksplozji wygrywa brutalny pojedynek z krwiożerczym smokiem.

Smoczyca szturchnęła go łapą w pierś i drugą lekko w głowę. Wydała z siebie warczące pomruki, dziwnie przypominające ludzką mowę. Przedrzeźniała go!

- O nie! Smok stawia opór! - zaśmiał się próbując osłonić się przed jej ciężkimi łapami. - Wiem za to jak go skutecznie powstrzymać.

Wyciągnął z kieszeni krewetkę i pokazał ją na wysokości jej oczy. Zamarła, wpatrzona w przepyszny przysmak. Katsuki zaśmiał się na widok jak złapał jej uwagę, przesunął rękę na prawo, a za nią przekręcił się jej łeb.

Przesunął na lewo i to samo, była wpatrzona w jedzenie jak nigdy dotąd.

- Chcesz? - potrząsnął krewetką, a smoczyca zaczęła mruczeć i gwizdać. - Będziesz już grzeczna?

Podniósł się z niej i wyrzucił jedzenie wysoko w górę.

- Aport!

Nie czekając, zmieniła postać i najszybciej jak potrafiła odbiła się od ziemi, po czym poszybowała w niebo. Jednym kłapnięciem złapała krewetkę i ją połknęła. Zamruczała zadowolona i wróciła do chłopaka. Okrążyła go i usiadła na jego ramieniu, uważając na pazury.

Katsuki wygiął rękę do tyłu i podrapał ją po szyi.

- Wracajmy do domu - ruszył od razu w kierunku wyjścia z lasu - Mama dzisiaj zrobiła curry, a dla ciebie będzie stek.

Pokiwała entuzjastycznie głową na słowo stek, bardzo dobrze je znała.

Rodzice Katsuki'ego dowiedzieli się o gościu w ich domu po trzech tygodniach, albo raczej w połowie. Pewnego wieczoru stwierdził, że jest to już najwyższy czas i będzie dłużej w stanie to ukrywać. Zszedł na dół do salonu i prosto z mostu, nie owijając w bawełnę wyznał, co miał wyznać.

- Jak to wiesz?! - krzyknął na matkę, zachodził się w głowie jak mogła odkryć smoka w jego pokoju. Jak tylko zapytał się myślach, to stwierdził że jest głupi, było to zbyt oczywiste - Czemu mi w takim razie nic nie powiedziałaś!

- Mój instynkt macierzyński mi powiedział - prychnęła dumna z siebie, że zdołała zaskoczyć syna.

- Twój co? - dogryzł się jej, uśmiechając się bezczelnie.

- Już ja ci dam... - zaczęła, ale przerwał jej Masaru.

- Może ty wiedziałeś ale ja nie - rzekł spokojnie i spojrzał urażony na żonę - Mogłaś mi powiedzieć.

- Wybacz skarbie.

Katsuki popatrzył na swoich rodziców skrzywiony, zawsze się zastanawiał jak mężczyzna taki, jak jego ojciec poślubił takiego potwora.

- Chcecie ją zobaczyć? - zapytał przerywając tok słodkich słówek.

- Ją? - zapytał jego tata. Katsuki zagwizdał długi ton i czekał, aż zbiegnie na dół. Nauczył ją przychodzić a ten dźwięk.

- To suka tak? - zapytała matka, spoglądnęła na zaskoczoną i bladą twarz syna - W sensie pies.

- Pies? - zanim zdążył się wytłumaczyć po schodach szybko zbiegło małe stworzonko, wielkości kota. I było granatowe.

I był to smok.

- Bakugou Katsuki! - krzyknęła szeptem na niego. - Dlaczego w naszym domu jest jaszczurka?

„Jaszczurka" podbiegła do jej syna i przysiadła na tylnych łapach obok jego nogi. Katsuki pochylił się i podrapał ją uchem, chciał pokazać że jest niegroźna.

- To smok, mamo - powiedział do niej, z totalnym wypruciem emocji - Smoczyca.

- Smok? - zapytała słabo i spojrzała na swojego męża, który równie dobrze nie mógł otrząsnąć się z nowych wieści. - Pod naszym dachem, przez ten cały czas żył smok?

- Smoczyca - poprawił ją automatycznie - I tak, owszem. Żyła i nadal będzie.

- A co jak spali dom? - tym razem odezwał się Masaru.

- Jak dotąd nie wykazuje umiejętności ziania ogniem.

- To bardzo pocieszające, synu - mruknął niepewnie mężczyzna. - Nie uważasz jednak, że powinieneś nas poinformować od razu jak ją przygarnąłeś. Zachowałeś się nieodpowiedzialnie.

Katsuki nie pokazała tego po sobie ale ukłuło go w sercu. Już wolał żeby ojciec na niego krzyczał i był zły, niż to jak mu powiedział spokojnie że się zawiódł na nim.

- Przepraszam - mruknął pod nosem, a Mitsuki spojrzała na męża ze zdziwieniem. Ich syn nigdy nie przepraszał, może jednak ten smok, smoczyca miała dobry wpływ na niego.

- No cóż... - Masaru podrapał się po brodzie zakłopotany - Jeżeli jesteś w stanie zapewnić nas że twoja smoczyca ni zrobi ci krzywdy, ani nam to może zostać.

- Super - mruknął szczęśliwy i spojrzał w dół na gadzinę, która wpatrywała się w niego jak szczeniak. - Cieszysz się panienko?

Zagwizdała wesoło w odpowiedzi i mógłby przyrzec że go zrozumiała.

- A co powiesz innym ludziom? - zapytała Mistuki już w pełni akceptując nowego członka rodziny, skoro jej syn jej szczęśliwy to i ona będzie. A nóż będzie spokojniej w tym domu. - Kiedyś, ktoś zauważy smoka, albo jaszczurkę ze skrzydłami.

- To już załatwione - odpowiedział. - Zdążyłem weterynarzowi powiedzieć, że jest moim darem.

- Twoim darem? - westchnęła ciężko jego matka - Wiesz ile będziemy mieć teraz papierkowej roboty? Jeżeli chcesz się dostać do U.A musimy zmodyfikować ci rejestrację i dopisać nową moc... Zaraz, jaki weterynarz?

Teraz spojrzała na granatową smoczyce i zauważyła gips na jednym ze skrzydeł i bandaż na przedniej łapie.

- Miała drobny wypadek, wtedy ją znalazłem - powiedział wymijająco. - Zabrałem ją do weterynarza i założył jej gips i tak dalej.

- No dobrze - mruknął jego ojciec - Jutro pojedziemy do urzędu i ją zarejestrujemy jako nowe QUIRK. Masz już jakiś pomysł jak nazwać moc? Musimy utrzymać wszystkie pozory skoro mamy udawać.

- Jeszcze nie - rzekł chłopak. - Pomyślę nad tym.

- To jak ma na imię nasz nowy lokator? - zapytała ciekawa matka chłopca. Katsuki przeniósł ciężar na jedną stronę.

- Nie ma imienia, zwracam się do niej po prostu Panienko, Dziewczyno czy Gadzino - wzruszył ramionami - Nie chcę się przywiązać na wypadek, gdybym musiał wypuścić ją na wolność.

- Mądrze z twojej strony, synu - pokiwał z uznaniem mężczyzna.

- Macie na coś ochotę? - zapytała wesoło i zerknęła na smoka - Czyżby dla Panienki sardynki z puszki?

- Kupiłem już jej mięso w drodze ze szkoły - powiedział i poszedł do kuchni - Najbardziej smakuje jej baranina z jajkami.

- Dobrze wiedzieć - mruknęła, po czym zerknęła z radością w oczach na męża - Chodź, spędzimy trochę czasu z nową córką.

- Co? - zapytał zdziwiony, ale kobieta już pobiegła do kuchni za synem - Hej! Jaka córka?!

Katsuki szedł żwawo przez las. Wyciągnął z kieszeni ostatnią krewetkę i rzucił ją do góry nad swoim ramieniem. Smoczyca złapała ją w locie i z zadowoleniem zaczęła chupać. Pochyliła się nisko nad jego ramieniem i powąchała jego dłonie, szukając kolejnej.

- To była ostatnia, moja droga - rozłożył niewinnie ręce - Trzeba była oszczędzać.

Prychnęła zirytowana i położyła się wzdłuż jego ramienia, a po lesie rozniósł się wesoły śmiech chłopaka.

Continue Reading

You'll Also Like

438K 15.5K 93
The story is about the little girl who has 7 older brothers, honestly, 7 overprotective brothers!! It's a series by the way!!! 😂💜 my first fanfic...
174K 6.7K 35
"That better not be a sticky fingers poster." "And if it is ." "I think I'm the luckiest bloke at Hartley." Heartbreak High season 1-2 Spider x oc
2.2M 114K 64
↳ ❝ [ INSANITY ] ❞ ━ yandere alastor x fem! reader ┕ 𝐈𝐧 𝐰𝐡𝐢𝐜𝐡, (y/n) dies and for some strange reason, reincarnates as a ...
226K 9.2K 60
𝗜𝗡 𝗪𝗛𝗜𝗖𝗛 noura denoire is the first female f1 driver in 𝗗𝗘𝗖𝗔𝗗𝗘𝗦 OR 𝗜𝗡 𝗪𝗛𝗜𝗖𝗛 noura denoire and charle...