Waleczne Serce | Bakugou Kats...

By LokiTokiLoki

613 128 330

Katsuki znajduje rannego smoka i postanawia się nim zająć. "Ja i mój smok" - historia o pewnym chłopcu co zap... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11

Rozdział 4

51 8 35
By LokiTokiLoki

Powoli dochodziła do niej świadomość. Było jej ciepło, czuła się wypoczęta. Poruszyła lekko łapą wyczuwając że leży na jakimś miękkim legowisku. Czyżby trawa?

Rozmyślała co się z nią stało...

Z przerażenia otworzyła nagle oczy, przypominając sobie niedawne wydarzenia. Desperacja ucieczka przed dwunogimi istotami oraz jej spoczynek pod drzewem. Znalazł ją dwunóg i zabrał ją.

Pamiętała go, podniósł ją o dziwo delikatnie. Sprzeczne było to z jej doświadczeniami z innymi osobnikami gatunku tego samca.

Może ten był inny od reszty? Jakoś nie mogła w to uwierzyć.

Podniosła lekko głowę, zważając na ból całego ciała i rozglądnęła się po nieznanym terytorium. Jej prawa łapa była owinięta jakimś miękkim, białym materiałem. Przyłożyła do niego nozdrza i wciągnęła zapach.

Bleh.

Skrzywiła się na ostry, metaliczny zapach. Wyczuwała odrobinę swojej krwi, to zrozumiałe, ale całość miała zapach jak...

...jak przegnite owoce co strzelają ogniem z siebie.

Tak, to było idealne porównanie.

Poruszyła ledwo grzbietem i odwróciła głowę, żeby zerknąć na stan jej skrzydła. Nie zdziwił ją widok białego materiału. Skoro dwunóg co ją zabrał owinął jej ranną łapę, to spodziewała się również ujrzeć to na jej skrzydle.

Jedyną równicą było to że materiał był twardy jak skała i zresztą pachniał jak skała.

Rozglądnęła się po norze, leżała na jej najniższym poziomie, widziała jak duże to miejsce jest. Jasne, pełne kolorów i różnych... dziwnych rzeczy których nie potrafiła nazwać.

Rozpoznała, a raczej wyczuła zapach drewna. Dużo rzeczy było zrobionych właśnie z drzew, mimo iż nie znała do czego służą.

Wzięła oddech i spróbowała wstać, jednak ból ją przeszył i padła na posłanie.

Nie za dobry był to pomysł. Minie chwile czasu zanim odzyskam sprawność.

Nie ruszając się poobserwowała norę, nie widząc żadnych jawnych dróg ucieczki czy wyjścia. Musiało jakieś być, zapewne tajemne którym dwunóg musiał wejść.

Co do dwunoga, samca który ją tu przyniósł... nie znała jego zamiarów. Jeżeli zechce ją zabić to ona nie ma wystarczająco dużo siły żeby się nawet obronić. Podejrzewała że zmiana postaci będzie tak samo trudna.

A co jak mnie zje?

Zatrząsała się na myśl o zostaniu czyimś posiłkiem.

Z sapnięciem położyła się na boku i wtedy zahaczyła uszami o coś twardego. Spojrzała za siebie i przechyliła niepewnie łeb, zastanawiając się co to może być.

Nadal leżąc szturchnęła to zdrową łapą, a w środku coś zachlupotało. Uniosła uszy na znajomy dźwięk.

Woda!

Jak na zawołanie zrobiło jej się strasznie sucho w gardzieli. Uniosła łeb i natychmiast zanurzyła nozdrza w ciepłej wodzie. Nie przeszkadzało jednak jej to, dla niej smakowała znakomicie i orzeźwiająco.

Nie minęła chwila a jej szorstki język czyścił dno z ostatnich kropelek życiodajnej wody. Z westchnieniem ułożyła łeb na posłaniu. Wtedy zaburczało jej w brzuchu i ciekawa rozglądnęła się, czy aby nikt nie zostawił jedzenia tak jak wody.

Rozczarowana brakiem pożywienia ponownie ułożyła się. Zamknęła oczy, postanawiając pójść spać, skoro i tak nie może się ruszyć oraz nie ma tu nikogo co by stanowiło dla niej zagrożenie.

Westchnęła jeszcze raz i ułożyła się wygodniej. Kiedy już zasypiała usłyszała nagły hałas.

Otworzyła natychmiast oczy, wiedziała że dźwięk nie dobył się z nory w której odpoczywała, a raczej z zewnątrz.

Następnie usłyszała podniesione głosy i głośne stąpanie. Dochodziło coraz wyżej i wyżej, aż znalazło się obok nory. Z szeroko otwartymi oczami patrzyła jak jedna ze ścian otwiera się, po czym do środka wszedł ten sam dwunóg co ją zabrał.

Jedynym jej pomysłem było natychmiastowe zamknięcie oczu i udawanie że śpi. No bo skoro ona go nie widzi, to i on nie widzi jej, nie?

W razie niebezpieczeństwa nigdy by sobie nie pozwoliła na pozbawienie siebie zmysłu wzroku i pozostaniu na węchu oraz słuchu. Ta sytuacja była jednak inna, działało to na jej akt zaskoczenia jeżeli się zbliży.

Zdawała sobie sprawę, że mniej więcej dwunogi są nieuzbrojone w żadne kły czy szpony, więc nagłego ataku się nie spodziewała. Dawało jej przewagę to, że samiec obecny w norze nie zdawał sobie sprawy, że jest w pełni przytomna i go cały czas słucha.

Jeżeli znajdzie się zbyt blisko, natychmiast, nie patrząc nawet ból, zaatakuje go. Marny plan, ale zawsze jakiś.

~~~

Warknął pod nosem idąc forsowanym marszem do domu. Deku znowu go zdenerwował w szkole, jak codziennie tym swoim „Kachcan!". Kopnął nic nie winny kamień na swojej drodze.

Kiedy podszedł do drzwi wejściowych do domu, zły na cały świat trzasnął nimi całej siły.

- Katsuki! - krzyknęła jego matka - Nie trzaskaj drzwiami gówniarzu!

- Wypchaj się, stara krowo!

- Ja ci zaraz dam szczylu! - słyszał jej głośne kroki w jego stronę.

Kiedy tylko wyszła z salonu, on pokazał jej podwójnie środkowego palca i zniknął na schodach.

- Wracaj tu! - z uśmiechem słuchał jak jej głos cichnie, kiedy szedł na górę. Ostatnie schodki przeskoczył i sekundę później wchodził już do swojego pokoju.

Podszedł do biurka i rzucił tam plecak. Z westchnieniem zdjął marynarkę mundurka szkolnego i rzucił niedbale go o krzesło.

W mgnieniu oka odwrócił się za siebie, spoglądając na kupkę złożonych kocyków na których leżało granatowe zawiniątko.

Kompletnie zapomniałem o niej! Pomyślał i skupił się na nowym gościu. Wygląda na to że jeszcze się nie obudziła.

Następnie jego wzrok padł na miskę z wodą i ze zdziwieniem zauważył że jest pusta. Czyli smok jednak się obudził.

Leżał brzuchem do niego, sprytnie chowając zranione skrzydło i łapę przed jego widokiem. Wiedział dobrze, że to odruch obronny zwierząt.

Właśnie... zwierząt.

Był prawie pewny, że to żaden człowiek z darem smoka, a najzwyklejszy smok. Albo raczej najbardziej niezwykły, bo zwyczajny to to on nie był.

Katsuki od lat jeździł do dziadków na farmę gdzie mieli stadninę koni. Uciekający koń zachowywał się identycznie jak ten smok na nagraniu w telewizji. Człowiek nie zachowywałby się, aż ta zwierzęco.

Nie miał pojęcia skąd jednak smok się wziął. Czy jest on jak najbardziej prawdziwy czy może wytwór jakieś laboratorium? Albo czyiś dar?

Wykluczył już tą opcje trzy dni temu, nikt nic nie zgłosił o żadnym zaginięciu wytworu czyjegoś daru. Zostały więc dwie pierwsze możliwości.

Skoro smok już się obudził i wypił wodę to był pewny że teraz tylko czuwa. Żadne zwierzę nie zasnęło by na nieznanym terenie tak po prostu. Musiał uważać, patrząc na to jak bardzo niebezpieczny był.

Samowolnie na twarz Katsukiego wkradł się podekscytowany uśmiech, serce zabiło mu ze zdenerwowania. Podszedł ostrożnie trzy kroki, próbując wypatrzeć czy opatrunki są na miejscu, nie było łatwo załatwić gips na skrzydło.

Wrócił pamięcią sprzed trzech dni.

Kiedy podniósł smoka, ten jedynie zawarczał i jego ciało stało się bezwładne. Stracił przytomność. Przycisnął ją do piersi, starając się utrzymać go na jednej ręce.

Korzystając z okazji delikatnie usunął wystające strzykawki z jego ciała i schował je do kieszeni. Nie chciał przecież zostawiać żadnych dowodów. Następnie ostrożnie ułożył widocznie złamane skrzydło wzdłuż jego ciała. Rozmyślając, ściągnął bluzę i owiną nią smoka, nie chciał zwracać na siebie uwagi.

Jak się sekundę później okazało, źle określał płeć smoka, była to samica.

- Hah, kobiety to są waleczne - zaśmiał się na własny żart przypominając sobie jak zrobiła w konia policjantów.

Ułożył drugą rękę pod smoka, nie było to ciężkie bo była mniej więcej wielkości kota. Problem byłby gdyby była w swojej większej formie, Katsuki nawet nie chciał wiedzieć ile ton musi ważyć.

Ruszył szybkim krokiem w stronę najbliższego weterynarza, musiał jednak to dobrze rozegrać. Nie może się tam pojawić ze smokiem w rękach i zażądać pomocy. Z jednej strony może zażądać, trochę postraszy swoim darem i lekarze będą na jego usługi. Z drugiej strony jednak zapewne taki wybryk wpadnie do jego kartoteki i będzie problem z dostaniem się do U.A.

Stwierdził że wymyśli na poczekaniu. Potrzebował jednak weterynarza, sam nie nastawi jej kości. Zna się jedynie trochę na koniach, nie mitycznych smokach.

Dzwonek przy drzwiach zadzwonił kiedy wchodził do środka.

- Dzień dobry - zawołała kobieta za ladą, a kiedy podniosła głowę znad komputera wciągnęła zszokowana szybko powietrze na widok chłopaka z zakrwawionym kłębkiem w jego ramionach - O jeny!

Podszedł szybko do niej.

- Potrzebuje pomocy dla niej - rzucił szybko w jej stronę.

- Oczywiście, proszę przejść do pokoju obok - wskazała ruchem ręki na drzwi po jego lewej. Skinął głową w jej stronę i czym prędzej wszedł do środka.

Ułożył zawiniętego smoka na wysokiej klozetce.

„Wygląda jak burrito" zauważył w myślach i zaśmiał się.

Zza drzwi wyszła pani weterynarz jednocześnie zakładając lateksowe rękawice, a za nią asystentka co niedawno stała za ladą.

Podeszła do niego i stanęła po drugiej stornie kozetki. Delikatnie odsłoniła zakrwawioną bluzę i uniosła brwi ze zdziwienia.

- Czy to... - zapytała niepewnie i spojrzała na młodego chłopaka - ...smok?

Katsuki zmieszany chwilę stał nie odpowiadając, zastanawiał się co będzie bezpieczne do powiedzenia.

- Tak? - zabrzmiało to bardziej jak pytanie niż potwierdzenie.

Lekarka spojrzała na niego nagle nieufnie, nie wiedząc co o nim sądzić.

- Skąd ją masz?

Pytanie przecięło powietrze niczym ostrzem i chłopak zamarł. Jednak wtedy podjął ważną decyzję, decyzję która zmieni wiele w jego życiu.

- Ona jest moim darem - wyrzucił z siebie pewnie.

Możliwie iż decyzja postanowiona pochopnie, nieprzemyślana lecz według niego to mogło jej uratować życie. Jeżeli uda mu się wmówić ludziom, że po prostu objawił się u niego spóźniony drugi dar, to powinna zostać bezpieczna.

Nikt nie będzie jej ścigał, polował na nią albo próbował przywłaszczyć ją dla siebie. Mimo iż sam właśnie to zrobił.

Jeżeli smoczyca będzie chciała wrócić do natury to on, oczywiście ją puści.

- Twój dar, powiadasz? - zapytała lekarka dla pewności i zapatrzyła się w niego uważnie.

- Tak - rzekł twardo patrząc jej prosto w oczy - Czy możesz jej pomóc? Ma złamane skrzydło i poharataną łapę.

- Oczywiście - rzekła kobieta i wróciła do oglądania smoka, pacjent to pacjent - Jak to się stało?

Rozłożyła jej zdrowe skrzydło na całą długość, po czym ułożyła je wzdłuż jej ciała. Spojrzała na zdrowe łapy, rozchylając jej palce sprawdzając stan pazurów. Zajrzała również do paszczy, ukazując ostre niczym noże zębów.

- Piękne uzębienie - podziwiała rząd równych zębów, a z boku blondyn również się wychylał żeby zobaczyć.

Myślał nad jej pytaniem, niby niewinne zapytanie, a Katsuki musiał natychmiast wymyśleć jakąś historię. Na jego szczęście nie połączyli tego tu smoka z przypadkiem z policją.

- Ćwiczyliśmy w lesie do egzaminów wstępnych i wleciała w drzewo - rzucił pośpiesznie wymyśloną wymówkę.

- Masz zamiar dostać do liceum dla bohaterów? - zapytała nie przerywając swojej pracy.

- Tak - mruknął niechętnie, nie chciał już kontynuować rozmowy co wyczuła lekarka, więc nie napierała.

-To wspaniale - rzekła entuzjastycznie. Oczyściła łapę zwierzęciu i dokładnie zabandażowała - Jak ma na imię?

Chłopak jej nie opowiedział na to.

Następnie została wysłana na prześwietlenie na potwierdzenie złamania skrzydła i założyła gips. Katsuki stał i uważnie się przyglądał. Kiedy już wszystko skończyła, włożyła smoka do klatki i podała ją chłopakowi.

Zapłacił sporo pieniędzy za leczenie i dodatkowo za klatkę. Lekarka wręczyła mu jeszcze maść.

- Musisz zmieniać jej opatrunek na łapie, przemywać ranę i smarować tą maścią - wskazała na pudełko w dłoni chłopaka - tak przynajmniej 2 razy dziennie. Wystarczy rano i wieczorem.

Katsuki skinął głową, chciał już iść.

- Dopilnuj żeby cały czas piła wodę, nie pozwól żeby się odwodniła i nie przekarm ją - pogroziła palcem - Jej ciało doznało traumy, może wymiotować jak się obudzi, jeżeli zraniła się w głowę.

Chłopak skinął jeszcze raz głową, złapał za uchwyt klatki i wyszedł z kliniki...

Teraz patrząc się na maść w swojej dłoni, zastanawiał się jak ma zmienić jej opatrunek skoro już jest świadoma. Było łatwo pierwsze trzy dni, kiedy sobie głęboko spała, ale teraz?

Przełknął nerwowo ślinę, próbując nie myśleć o tym ostrych zębach i pazurach. Prawdę mówiąc, kiedy była nieprzytomna próbował spiłować jej szpony. Wyszło na to że pilnik się stępił i złamał w pół.

Katsuki patrzył z przerażeniem na pilnik i zastanawiał się czy jej paznokcie nie są przypadkiem z metalu.

Westchnął wracając do rzeczywistości i podszedł parę kroków do smoczycy. I jeszcze parę, aż był przy niej.

Pochylił się, niepewny co powinien zrobić, czy najpierw ją zbudzić jakoś i dać o sobie znać?

Nie musiał długo się zastanawiać. Dlaczego?

Smoczyca otworzyła oczy.

***

Tak dla ciekawskich wygląda smok ლ(^o^ლ)

Continue Reading

You'll Also Like

268K 11.2K 40
ဤ Fic သည် အရမ်းရိုင်းစိုင်းသော အသုံးအနှုန်းတွေကိုသာသုံးထားသော Big Warning 🚨18+ Fic တပုဒ်ဖြစ်သည် ။
130K 4.8K 87
Ahsoka Velaryon. Unlike her brothers Jacaerys, Lucaerys, and Joffery. Ahsoka was born with stark white hair that was incredibly thick and coarse, eye...
179K 4.6K 20
Your daughter runs off while you were in the middle of grocery shopping because she spotted Max, her favourite driver. Meeting you, Max wants to know...
303K 6.7K 35
"That better not be a sticky fingers poster." "And if it is ." "I think I'm the luckiest bloke at Hartley." Heartbreak High season 1-2 Spider x oc