NALEŻYSZ DO MNIE - Zmuszona #...

By EvvaS88

1.7M 3.8K 2.1K

Mafioso Asa Coletti od najmłodszych lat uważał, że Gianna Mangano jest jego.Przyszedł czas by i ona to zrozum... More

część 1
Część 2

Część 3

45.5K 1.2K 886
By EvvaS88

Asa

Mój ojciec nie żyje.
Mógłbym powiedzieć "niech spoczywa w pokoju" , ale doskonale wiem gdzie teraz jest.
W piekle.
Po mojej śmierci tam właśnie się spotkamy. Nie liczę na inny los.

Zerkam na godzinę na zegarku i uśmiecham się. Moja Gianna już jest w Nowym Jorku. Nie widziałem ją od Bożego Narodzenia. To już kilka miesięcy. To zbyt długo.

Kiedy wyjechała cztery lata temu na studia, wiedziałem, że będę przechodzić katusze. Z drugiej strony dobrze się stało. Była daleko i bezpieczna. To był nerwowy czas dla naszej rodziny. Mieliśmy kreta i moim zadaniem było dowiedzieć się kim on jest i jak go wyeliminować, zanim pieprzona policja zrobi z niego świadka koronnego.

Zdrajcą okazał się jeden z bliskich pracowników Rafaela Mangano. O mało co , wymknąłby mi się z rąk, ale kiedy już miałem go przywiązanego do krzesła w jednym z naszych opuszczonych magazynów...no cóż..chłopak na pewno żałował, że nas zdradził.
Nie ma nic przyjemnego w krojeniu ciała na kawałki, ale taka robota. Nie jestem zbyt wrażliwy na cierpienie innych. Tak mnie wychowano. Lojalny,groźny, gotowy do działania i brak współczucia dla wrogów i zdrajców. My nie wybaczamy.

W gabinecie, siadam na fotel przed ogromnym , drewnianym biurkiem . W kominku pali się ogień i panuje półmrok.
Do niedawna to wszystko należało do mojego ojca. Teraz właścicielem jestem ja.

Przede mną rozsiedli się dwaj członkowie rady. W skład naszej organizacji wchodzą rodziny Coletti, Mangano, Russo i Peria. Cztery rodziny, które rządzą zachodnim wybrzeżem. Brakuje Rafaela Mangano. Jego zostawiam sobie  na koniec...

- Po co to spotkanie Asa?- pyta butnie Peria.

- Mojego ojca już nie ma i musimy postanowić, kto zajmie jego miejsce- oznamiam spokojnie. Obaj uśmiechają się ironicznie.

-Asa, nie ty będziesz to ustalać. Nie należysz jeszcze do rady. My starsi podejmiemy decyzję, który z nas zajmie miejsce Bossa.- Peria patrzy na mnie pogardliwie.

- Dlaczego nie ma Mangano?- odzywa się stary Russo.

- Bo to jego chcecie wybrać, a tak się nie stanie- teraz moja kolej na uśmiech.

- Jak już powiedziałem synu...

- Nie jestem twoim synem Peria- patrzę na nich lodowatym wzrokiem i muszą widzieć we mnie to samo co widzieli w moim ojcu, bo nagle się prostują na krzesłach.

-Asa, nie ty decydujesz.

- Masz rację Russo, wy decydujecie i wybierzecie mnie.

- Oszalałeś, jesteś za młody.

- Wiek nie ma tu nic do rzeczy , całe moje życie to familia.

-Asa, nie możesz być szefem. Teraz czas na...Mangano- mówi Peria.

- Nie, miał zdrajcę u siebie. Nie wiadomo kto jeszcze zacznie sprzedawać. Poza tym mam coś co was przekona...- otwieram szufladę w biurku i wyciągam dwie teczki.

Kiedy  je przeglądają, widzę jak bledną im twarze. Znalazłem wiele brudów na tych dwóch. To nie ja zdradziłem szukając tych wiadomości. To oni oszukiwali naszą organizację na miliony dolarów.

- Myślę, że to was przekona. Mogę o tym wszystkim zapomnieć. Ale jeśli nie wybierzecie mnie...to wszystkich was zrównam z ziemią. A zanim to zrobię...zabawię się w porywacza waszych żon i córek.

- Jak śmiesz nam grozić! - krzyczy Peria i wstaje wzburzony.

Ja również wstaję, nie będzie staruch patrzeć na mnie z góry i besztać jakbym był dzieckiem.

- Jak śmiesz okradać rodzinę! Gdyby nasi sprzymierzeńcy dowiedzieli się co wyczynialiście za ich plecami, już dawno wymordowaliby wasze całe rodziny! Ja daję wam wybór!

Russo również wstaje i przez chwilę tylko patrzy na mnie. Potem odzywa się...

-Mangano będzie wściekły, nie tylko na ciebie. Może rozpocząć się wojna...

- Nic takiego się nie wydarzy. Rafael pogodzi się ze stratą.

- Niby dlaczego?

- Bo na niego też mam ciekawą teczkę. Poza tym dostanie nagrodę pocieszenia.

- O czym ty mówisz?

- Zostanie moim najbliższym doradcą i wiele będzie od niego zależało.

- A niby dlaczego miałby się zgodzić?

- Bo mam zamiar ożenić się z jego córką. Tym samym nasze rodziny już zawsze będą złączone.

Oboje patrzą na mnie zaskoczeni. Każdy wie o moim zainteresowaniu Gianną. Nie sposób tego ukryć. Aczkowiek nie sądzili, że tak szybko dojdzie do ślubu i to w takich okolicznościach.

- Odbierasz Mangano pozycję, na którą liczył od dawna i myślisz, że odda ci swoją córkę?

- Nie musi mi jej oddawać, ona zawsze była moja...

Kilka godzin później, biorę prysznic i kładę się do mojego królewskich rozmiarów łóżka.
Już niedługo będzie w nim Gianna. Spędzimy tu wiele czasu. Na samą myśl uśmiecham się szeroko. To sprawia , że przypomina mi się jak pierwszy raz posmakowałem jej słodkich ust.

                                                                                                      ***

Asa, 21 lat

W końcu w domu. Ojciec wysłał mnie do Chicago, bym dopilnował jego interesów. Przez trzy lata tam mieszkałem, ku mojemu niezadowoleniu. Ale takie jest życie w mafii, słuchasz bossa zawsze. Kiedy każe ci skakać, pytasz jak wysoko. Mój ojciec nie chciał bym cały czas był pod jego skrzydłami. Pragnął bym sam wyrobił sobie markę lojalnego człowieka. Tak zrobiłem. Nie tylko byłem lojalny...byłem bezwzględny. Gdy ktoś wchodził mi w paradę, nie było litości. Gdy ktoś chciał zaszkodzić interesom rodziny, miażdżyłem ich jak robaki. Mam wiele krwi na ręcach i nie przeszkadza mi to.

Jeszcze tego samego dnia, razem z ojcem jedziemy do posiadłości Mangano. Trzeba omówić nowe wpływy i korzyści z chicagowskimi inwestorami. Nowy biznes wygląda bardzo obecująco. Kiedy mówię biznes ,mam na myśli przemyt broni i narkotyków.

Wchodzimy do środka i wita nas Rafael.

- Witam was panowie. Jak dobrze cię widzieć Asa, slyszałem, że nieźle spisałeś się w Chicago...

- Dziękuję panie Mangano.

- Tak, mój syn nie zawiódł- mówi dumnie mój ojciec i sam jestem zadowolony. Przechodzimy do jadalni , gdzie czeka na nas uroczysta kolacja. Rozglądam się i nigdzie nie widzę Gianny.

-Gianna do nas nie dołączy?- pytam gdy już siedzimy przy stoliku. Rafael zerka na mnie i oznajmia...

-Gianna ma dużo nauki. Lepiej jak zostawimy ją w spokoju.

Chyba chciał powiedzieć, żebym to ja zostawił ją w spokoju. Mierzymy się przez chwilę wzrokiem i uśmiecham się do niego. Wiem co kombinujesz starcze. Słyszałem pogłoski, że chce by jego córka w przyszłości wyszła za syna Russo. Są w podobnym wieku i małżeństwo na pewno zbliżyłoby go do jego sprzymierzeńca. Rafael z pewnością chciałby kiedyś zająć miejsce bossa. Jest najmłodszy w radzie i wielkie szanse ,że doczeka swojej kolejki. Nic z tego. Gianna jest moja.

Podczas kolacji omawiamy szczegóły mojego pobytu w Chicago. Później Rafael zaprasza nas na brandy do gabinetu.

- Idźcie panowie, ja wyjdę zapalić na tarasie.

- Nie żartuj Asa, możesz śmiało palić w gabinecie, cały czas to robię- Mangano rechocze , ale ja mam zamiar zrobić coś innego.

- Wolę na świeżym powietrzu , jeśli ci to nie przeszkadza.

- Oczywiście, mój dom jest twoim domem- odpowiada poważnie. Przy ojcu nie mogę  okazać braku szacunku dla Rafaela. Jest wyżej ode mnie w hierarchii. Ale Mangano również nie chce narazić się na gniew Colettiego. Kiedy już jestem sam, zamiast na taras idę w stronę pokoju Gianny. Jednak po drodze , słyszę jakiś hałas w bibliotece. Uchylam lekko drzwi i widzę Giannę jak podnosi kilka książek z podłogi. Wchodzę i cichutko zamykam drzwi za sobą na klucz. Zanim ujawnię swoją obecność, jeszcze przez chwilę napawam się jej widokiem. Mimo, że ma dopiero szesnaście lat, już wygląda jak  prawdziwa kobieta. Długie, rozpuszczone, czarne jak smoła włosy. Piękna opalona karnacja. Wszystkie krągłości w odpowiednim miejscu. Ma na sobie skromną bladoróżową sukienkę na naramkach. Wygląda tak niewinnie. Bo taka właśnie jest. Już ja o to zadbałem. Mam swoje kontakty w ochronie Mangano, jeśli jakiś chłopak wykazałby zainteresowanie moją dziewczyną, ta informacja szybko by do mnie dotarła. Nikt  się do niej nie zbliży. Nie pozwolę na to. Na szczęście tradycją w naszych rodzinach jest wysyłanie córek do prywatnych szkół dziewczęcych. Nasze młode damy muszą świecić przykładem. W końcu przeważnie i tak znajdą się w zaaranżowanych małżeństwach. Giannę też to czeka. Ale ze mną...

- Tu się ukrywasz piękna- odzywam się i na dźwięk mojego głosu lekko podskakuje. Odwrca się w moją stronę i widzę strach w jej oczach. Doskonale wiem, że z biegiem lat zmieniła do mnie nastawienie. Była świadkiem mojej nie jednej furii. Zwłaszcza, gdy ktoś się do niej zbliżał. Nic nie poradzę na to, że jestem zaborczy. Myślę, że z biegiem lat nasza róznica wieku również stała się przeszkodą. Jestem już dorosłym i doświadczonym mężczyzną. Ona nadal jest nastolatką. Fakt czym się zajmuję nie ułatwia sprawy. Domyślam się, że nie całkiem podoba jej się życie w mafii...no cóż...nie ma wyboru, nigdy go nie miała.

-  Przestraszyłeś mnie- mówi cichutko i mocno przyciąga do siebie książki. Podchodzę do niej i wyciągam je z jej uścisku. Oglądam okładki i widzę , że nadal jest zainteresowana sztuką. Czuję jak odsuwa się parę kroków do tyłu i podnoszę na nią wzrok. Kiedy widzi mój krzywy uśmieszek widzę jak zaczyna się stresować.

-Nie chciałem cię przestraszyć kochanie. Byłem bardzo zawiedziony , gdy nie dołączyłaś do nas na kolacji. Już dawno cię nie widziałem.

- Ja...mam dużo nauki i nie chciałam wam przeszkadzać- spuszcza wzrok na podłogę. Odstawiam książki na stolik  i mówię...

- Nie chciałaś się ze mną przywitać Gianno? Wróciłem do domu i liczyłem na ciepłe powitanie- obserwuję ją uważnie. Uwielbiam to robić. Gianna patrzy mi odważnie w oczy i mówi...

- Witaj w domu Asa. Przepraszam, ale muszę już wrcać do pokoju i dalej się uczyć. Jutro mam ważny egzamin...- zmierza do wyjścia, kiedy chwyta za klamkę i pociąga na dół, nic się nie dzieje. Próbuje jeszcze raz i nadal nic. Odwraca się do mnie, a ja wyciągam z kieszeni klucz i jej go pokazuję. Jej mina jest bezcenna. Jak ptaszek uwięziony w klatce. Chowam klucz z powrotem do kieszeni i powoli zaczynam iść w jej stronę. Kiedy już jestem tuż przed nią, Gianna przywiera plecami do wielkich drewnianych drzwi. Jest niższa ode mnie o jakieś dwadzieścia centymetrów. Posturą również ją przewyższam bardzo mocno. Opieram ręce po obu stronach jej głowy i pochylam się do jej twarzy.

- Na prawdę liczyłem na ciepłe przywitanie - szepczę jej do ucha i czuję jak wzdycha zestresowana.

- Nie denerwuj się Gianna, nigdy bym cię nie skrzywdził- prawą ręką zakładam jej kosmyk włosów za ucho i następnie podnoszę jej podbródek by na mnie spojrzała. Jej skóra jest tak delikatna, tak miękka i nieskazitelna. Patrzy na mnie przestraszona.

- Przywitaj się ze mną Gianna.

- Już się przywitałam.

- Nieee, chcę byś przywitała się ze mną poprawnie.

- Czyli jak?- pyta zdziwiona.

- Pocałuj mnie- moje słowa sprawiają, że jej oczy robią się wielkie.

- Całowałaś się już Gianna?- pytam z uśmiechem, bo doskonale wiem, że tego nie robiła.

- Nie - na jej policzkach pojawiają się słodkie rumieńce. Pocieram knykciami jej policzek.

- Tak pięknie się rumienisz dla mnie.

- Przestań proszę.

- Chcę tylko pocałunku, to tak wiele?

-Asa wypuść mnie.

Nie odpowiadam już jej , tylko przywieram swoje usta do jej . Po raz pierwszy czuję jej pulchne i delikatne wargi. Tak długo na to czekałem. Jest taka rozkoszna. Gianna próbuje mnie odepchnąć , ale chwytam jej ręcę w swoją jedną , a drugą łapię za kark. Na ten dotyk lekko otwiera usta. To ją zaskoczyło , a ja wykorzystuję szybko okazję i pogłębiam pocałunek. Smakuje tak dobrze. Jest cała moja. Po chwili muszę przestać. Muszę się opanować. Nadal jest nieletnia i jej ojciec jest obok. Odsuwam się od niej szybko, bo sam sobie nie ufam. Patrzę na nią i ciężko dyszę.

- Jesteś moja Gianna. Wszytkie twoje pierwsze razy będą ze mną. Nie tylko pierwsze , ale wszystkie razy w twoim życiu. Należysz do mnie...

                                                                             

Continue Reading

You'll Also Like

294K 10.8K 31
~Wierzę, że istnieją między nami siły, które nas do siebie przyciągają. Wierzę w to, że siły między nami stykają ludzi, którzy powinni się spotkać. I...
32.9K 536 5
The Ghosts byli zespołem składającym się z czterech chłopaków, którzy czasami pojawiali się w klubach czy innych zbiorowiskowych miejscach, aby zagra...
105K 2.5K 27
On kochał ją,Ona kochała go. On był szczęśliwy,Ona była szczęśliwa. On zerwał,Ona płakała. Ale nie tylko z powodu zerwania. A z tego,że coś małego...
246K 16K 49
- Czasami cię nienawidzę - odparł, kręcąc bez przekonania głową. Ona parsknęła tylko głośno śmiechem. - Tylko czasami? - mruknęła z kpiną. - Ja niena...