Dragon Lady: JWS

By Yachiko-chan

11.8K 655 229

Hicca jest wioskowym pariasem. Mała, słaba i zupełnie nie-wikingowska dziewczyna usilnie stara się dopasować... More

01
02
03
04
05
06
07
08
09
10
11
12
13
14
15
To jeszcze nie kolejna książka...
Nareszcie

16

784 38 24
By Yachiko-chan

Cześć wszystkim! Oto i ostatnia część Dragon Lady: JWS. Jak obiecałam, pojawią się również i seriale oraz pozostałe dwa filmy, ale tutaj pojawia się problem. Bowiem pisanie idzie mi bardziej opornie niż sądziłam. Jeden odcinek serialu to ponad 6000 słów i trochę długo zajmuję spisanie wszystkiego.

Mam dla was trzy propozycję i proszę, żeby każdy wypowiedział się w komentarzu, która opcja najbardziej mu odpowiada.

1. Wrzucam w nieregularnych odstępach czasu to, co mam obecnie i czekacie aż skończę kolejny żeby go wrzucić.

2. Najpierw napisze do połowy pierwszego sezonu i zacznę wrzucać, pisząc drugą połowę.

3. Czekacie, aż uda mi się skończyć pierwszy sezon i dopiero wtedy zacznę go wrzucać, pisząc drugi.

Decyzja należy do was, ale bardzo proszę, żeby każdy z was się wypowiedział. To dla mnie ważne.

A skoro to ostatni rozdział tej historii, chciałabym bardzo podziękować wszystkim, którzy byli tu ze mną, czekając na kolejne rozdziały i pisząc miłe słowa. Jestem Wam naprawdę, naprawdę wdzięczna i nie mogę powiedzieć, że bez Was byłoby to to samo. Największe podziękowanie wędrują do @KittyQuen01, @Ketrev i @0rozmarzona08. Dziękuję ślicznie i mam nadzieję, że ostatnia część przypadnie wam do gustu.

LETS GO!



- Dawaj, Silfur, szybciej- ponagliła smoka, pochylając się nisko nad jego grzbietem. Przez cały ten czas nie spuszczała jednak wzroku z Ashera i Wichury, którzy już od samego początku utrzymywali prowadzenie. Minęły niemal dwa tygodnie od ich sprzeczki w lesie i jej słowa chyba odniosły skutek, bo jeszcze tego samego dnia zjawił się w wiosce i przedstawił jej i reszcie jeźdźców nowe zadanie.

Przekonać Wikingów do smoków. To był ich cel na najbliższe dni. I musiała przyznać, że cała praca, jaką włożyli w jego osiągnięcie zaczynała w końcu prosperować. Coraz więcej mieszkańców zaczynało postrzegać smoki, nie jak bezmyślne bestie, ale jako inteligentne i lojalne stworzenia. Co prawda chętnych na naukę latania nie było, ale nie można mieć wszystkiego.

Ponadto zabrali się też za uzupełnianie Księgi Smoków, z inicjatywy Śledzika. Chłopak zaczął wykreślać błędne informacje i uprzedzenia, zastępując jej wskazówkami do tresury i informacjami o mocnych i słabych stronach danego gatunku. Podawał ich nawyki żywieniowe, wielkość, charakterystyczne zachowania, czy też maksymalną prędkość.

Dlatego też Vega i Asher brali udział w tym wyścigu. Pulchny chłopiec zaproponował, by sprawdzić, który ze smoków klasy ostrej był szybszy, a że ich właściciele nigdy nie rezygnowali z rywalizacji, wywiązała się z tego owa sytuacja.

- Postaraj się trochę!- krzyknął do niej Asher, odwracając głowę, by móc spojrzeć na dziewczynę, pędzącą za nim.- Wygrana bez równej walki to żadna przyjemność!

- Nie prowokuj mnie!- wrzasnęła w odpowiedzi, poganiając Silfura jeszcze bardziej. Nazwała jego gatunek Zbicztrzasłem, bo, jak sama tłumaczyła „ogon ma jak bicz i nieźle nim trzaska". Przyjęło się i nawet znalazło w Księdze, chociaż Sączysmark próbował się mądrzyć i wymyślić lepszą nazwę.- Dawaj, mały. Nie damy się pokonać, no nie?

Silfur mruknął w porozumieniu i wytężył resztę sił, by zrównać się z Zębaczem. Vega wyszczerzyła złośliwie zęby i zasalutowała protekcjonalnie, kiedy mijali swoich przeciwników. Asher zgrzytnął zębami. Nie zamierzał przegrać z tą panną. Nie da mu o tym przecież zapomnieć.

- Dalej, dziewczyno- szepnął do Wichury, popędzając ją delikatnie.- Wiem, że dasz radę. Nie dajmy im wygrać.

Byli na ostatniej prostej, kiedy znowu się zrównali i żadne nie zamierzało odpuścić. Wichurze i Silfurowi najwyraźniej udzieliły się humory właścicieli, bo oba smoki dawały z siebie sto dziesięć procent byle, by tylko wyprzedzić drugiego. Widzieli już linię mety i Zębacz zaczął powolutku, ale jednak wyprzedzać Zbiczatrzasła. Vega jęknęła w oburzeniu, naciskając Silfura. Gad robił co mógł, ale jednak linię mety minimalnie wcześniej minęła Wichura z Asherem.

- Jeszcze się zemszczę!- zapowiedziała Vega, zeskakując ze smoczego grzbietu i prowadząc go do rzeki.- Dobra robota, mały- pochwaliła, gładząc go delikatnie po szyi.

- Odgrażasz się tak za każdym razem- przypomniał jej blondyn, drapiąc kolce Wichury.- Pięknie, dziewczyno. Jesteś najlepsza.

- Czyli jak na razie z klasy ostrej, jak i z naszych smoków najszybsza jest Wichura- podsumował Śledzik, notując to w notesie, by potem wprowadzić ową informację do poprawianej Księgi.

- Tylko do kiedy Hicca się nie obudzi- zauważył Asher, odsuwając z oczu grzywkę. Jego warkocz nie ucierpiał podczas lotu, tak bardzo jak kok Vegi, co dawało dziewczynie kolejny powód do zrzędzenia pod nosem.- Żaden smok nie dorówna Nocnej Furii.

- W ogóle wie ktoś, co u Hicci?- wtrąciła się Szpadka.- Byliśmy wczoraj u wodza, ale nie chciał nas wpuścić.

- Nie dziwie się- prychnęła Vega, kończąc poprawiać fryzurę.- Ostatnim razem, jak was wpuścił, próbowaliście karmić ją węglem. Do tej pory nie wiem, po kiego grzyba- przypomniała z irytacją.- Ale już z nią lepiej. Gothi twierdzi, że powinna obudzić się na dniach.

- To świetna wiadomość- ucieszył się mędrek, zaczynając wędrować do wioski. Reszta ruszyła za nim.- Minęło już dostatecznie dużo czasu.

- Mówisz?- sarknęli równocześnie Vega i Asher, a potem spojrzeli na siebie nawzajem wilkiem.

Nagle wszyscy usłyszeli ryk Koszmara Ponocnika i unieśli głowy, by zobaczyć nadlatującego Sączysmarka. Chłopak wymachiwał dziko jedną ręką, drugą kurczowo trzymając się rogów Hakokła. Krzyczał coś, ale jego smok, go zagłuszał. Najwyraźniej reszta smoków zrozumiała przekaz, bo nagle każdy z nastolatków znalazł się w powietrzu, trzymany przez swojego gadziego towarzysza.

- Co, u diabła?!- wrzasnęła Vega, chwytając się szponów Silfura.- Smok, co ci odbiło?!

- Wichura!- krzyknął karcąco Asher, ale jego smoczyca nie zareagowała.

- Wym, Jot, co z wami?!- dopytywały równocześnie bliźniaki, niesione przez swojego Zębiroga.

- Sztkukamięs, co jest nie tak?- pisnął Śledzik, blady jak papier, patrząc z przerażeniem na ziemię pod sobą.

- Smark, durniu jeden!- oburzyła się Vega, próbując kopnąć chłopaka, kiedy tylko znalazła się na tyle blisko, by go dosięgnąć.- Co twój smok powiedział naszym, że oszalały?!- w końcu trafiła, a hełm chłopaka poszybował w powietrze i wpadł dokładnie w ręce Mieczyka. Właściciel niezbyt się tym przejął.

- Obudziła się!- krzyknął entuzjastycznie.- Hicca się obudziła!

XXX

Poczuła jak coś nachalnie trąca jej policzek i powoli, niechętnie otworzyła oczy z zamiarem zganienia siostry za taką pobudkę. Zamiast jednak oczekiwanych szarych oczu, napotkała kwaśno-zielone, zadziwiająco podobne do jej własnych. Potrzebowała kilku sekund, by uświadomić sobie na kogo patrzy.

- Szczerbatek?- zapytała i skrzywiła się na szorstkość jej głosu. Brzmiał jakby nie był używany od dłuższego czasu. Smok wyraźnie rozradowany, że jego mała przyjaciółka jest na jawie zaczął trącać ją w policzek i lizać po twarzy, wspinając się na łóżko. Nieopatrznie jednak nadepnął na jej brzuch, na co skuliła się z głośnym jękiem.- Co? Zaraz... Jestem w domu?- zapytała z niedowierzaniem. Ostatnim, co pamiętała był upadek ze smoka prosto w morze ognia. Szczerbatek wpatrywał się w nią szerokimi źrenicami. Nie mogąc usiedzieć w miejscu zaczął skakać po całym pomieszczeniu, demolując przy okazji kilka rzeczy. Nie, żeby się tym przejmował. Jego pisklak nareszcie nie spał!- A mój tata wie, że tutaj jesteś? Okej, okej- próbowała uspokoić Nocną Furię, ale ten ani myślał siedzieć bez ruchu.- Szczerbatek!- krzyknęła w końcu, próbując się podnieść. I wtedy to poczuła.

Całe jej ciało bolało, ale nie było to jakoś szczególnie dokuczliwe. Bardziej, jak ból zdrętwiałej kończyny. Włosy otoczyły jej twarz, ale większość ich długości zniknęła i teraz sięgały jej zaledwie do połowy szyi. Zapewne ogień jej spalił. Najdziwniejsze było jednak, że zupełnie nie czuła lewej nogi poniżej kolana. Powoli spojrzała na koc i sapnęła zaskoczona. Jej przyjaciel z cichym, zaniepokojonym mruczeniem podszedł bliżej. Odsłoniła powoli nakrycie i zacisnęła na chwilę oczy. Spodziewała się, że nie wyjdzie cało z takiego wybuchu, ale myślała, że jej pierwsza bitewna blizna będzie jednak nieco mniejsza.

Powoli obróciła się i postawiła na podłodze najpierw prawą nogę, a potem ostrożnie opuściła lewą. Jej stopa i łydka zniknęły. Poniżej kolana nie było już kości, mięśni i skóry, ale nietypowa proteza, stworzona z drewna i metalu. Spojrzała na swojego smoka, który przysunął się bliżej ze zmartwieniem w tych ogromnych oczach. Poklepała go uspokajająco po nosie i, wspierając się o łóżko powoli stanęła na nogi. Nie było tak źle. Ostrożnie zrobiła jeden krok i błyskawica bólu natychmiast przeszyła jej kikut. Pisnęła, przenosząc ciężar ciała na prawą stronę. Odetchnęła ponownie i spróbowała jeszcze raz. Tym razem nie zdołała utrzymać równowagi i upadła na podłogę, zaciskając oczy.

Ale chwila... Od kiedy podłoga jest ciepła, łuskowata i mruczy?! Powoli uniosła powieki i uśmiechnęła się z wdzięcznością do Szczerbatka, który pomógł jej wrócić do pionu. Wykorzystując smoka, jako podporę powoli, utykając ruszyła do drzwi. Otworzyła je ostrożnie i krzyknęła z zaskoczenia, zatrzaskując je, kiedy pojawił się Koszmar Ponocnik.

- Szczerbatek, zostań- poprosiła i wyślizgnęła się z domu. Widok na zewnątrz zupełnie ją obezwładnił. To zdecydowanie nie mogło być Berk! Oto na jej oczach Wikingowie, ludzie, których znała całe życie, żyli w zgodzie ze smokami, które uważali za bezmyślne bestie. Co tu się stało? pomyślała.- No wiedziałam- jęknęła z rezygnacją.- Umarłam- nagle z boku usłyszała znajomy śmiech i spojrzała na ojca, który podszedł do niej z szerokim uśmiechem.

- Nie, chociaż bardzo się starałaś- zażartował, obejmując córkę ramieniem. Co się wydarzyło, kiedy była nieprzytomna? Albo lepiej, ile była nieprzytomna?!- I jak? Podoba ci się?- zapytał, ruchem ręki wskazując wszystko przed nimi.

Zanim jednak zdążyła odpowiedzieć, rozległy się radosne okrzyki i nagle została otoczona przez ludzi. Tym razem jednak nikt nie patrzył na nią z pogardą i rozczarowaniem. Ich oczy pełne były uznania, radości i dumy. Zamrugała zaskoczono, nie wierząc w to, co widzi.

- Chyba wszystkim brakowało właśnie... tego- oznajmił jej ojciec, wskazując na nią ruchem ręki.

- Po prostu wskazałeś na mnie- odpowiedziała, nim zdołała się powstrzymać.

- No między innymi- wtrącił się Pyskacz, a dziewczyna uśmiechnęła się szeroko na widok mentora.- Ta część to moja robota- wskazał wymownie na nogę.- Ale w takim trochę twoim stylu. Nada się?

- A, to i owo bym zmieniła- droczyła się, udając, że ogląda protezę krytycznym okiem. Ludzie wokół roześmiali się, a Hicca poczuła dziwne ciepło w sercu. Wreszcie ją zaakceptowali. Poczuła nagłe szarpnięcie za ramie i stanęła twarzą w twarz z Asherem Hoffersonem. Wyglądał tak samo, jak wtedy, kiedy widzieli się po raz ostatni, więc nie mogła spać zbyt długo. W jego, niebieskich oczach dostrzegła ulgę i nie mogła powstrzymać nadziei, że się o nią martwił.

- To za to jak mnie nastraszyłaś- oznajmił i mocno uszczypnął ja w policzek. Krzyknęła z zaskoczenia, łapiąc za podrażnione miejsce.

- Ała! To bolało- poskarżyła się, a na jego twarzy pojawił się uśmiech.- Czy już zawsze zamierzasz mnie tak traktować? Znaczy, dopiero się obudziłam i jeszcze nie do końca rozumiem, co się dzieje. Nie możesz od razu...

- Hicca- przerwał jej łagodnie.- Zamknij się- a potem pochylił się i przycisnął swoje usta do jej.

W jednej chwili każda spójna myśl opuściła jej umysł. Asher kazał jej się zamknąć... Okej, on może zawsze ją tak uciszać... Uniosła ramiona i owinęła je wokół jego szyi, kiedy jedną rękę przytrzymał jej policzek, a drugą przyciągnął ja bliżej. Pocałunek był tak samo intensywny, jak ten na Zębaczu, zanim ruszyła ratować Szczerbatka, ale zamiast „Żegnaj", zdawał się mówić „Witaj z powrotem". W końcu odsunął się i przez chwile cieszył oczy jej rozmarzonym uśmiechem.

- A to za całą resztę- dodał, zanim ktoś wyrwał ją z jego ramion.

Hicca ledwie zdążył krzyknąć, zanim znalazła się w znajomych, pachnących ziołami objęciach. Vega trzymała ją w mocnym uścisku, ale oczy miała zamknięte na blondynie. Burzowo-szare tęczówki wściekle zmrużonych oczu miotały błyskawice. Asher jednak nie wyglądał na przestraszonego, bardziej rozbawionego i zadowolonego z siebie.

- Zabieraj te brudne łapy z mojej siostry, Hofferson- warknęła, jeżąc się jak kotka. Hicca niemal widziała długi ogon i parę kocich uszu.

- Nie wydawała się bardzo niezadowolona z moich działań- zaśmiał się, a sama zainteresowana spłonęła czerwonym rumieńcem, zdając sobie sprawę, że maja widownie.

- Dosyć- wtrąciła się, zanim doszło między nimi do bójki.- Vega, nie zachowuj się, jakbym była twoją własnością- zganiła siostrę, na co ta przewróciła oczami.- A ty, Asher, nie używaj mnie, żeby ją prowokować- spojrzała na niego z nadętymi policzkami, ale tylko uśmiechnął się i ponownie ją uszczypnął, ale tym razem zdecydowanie lżej. Bardziej pieszczotliwie. W odpowiedzi stała się wręcz bordowa, a młoda zielarka warknęła jak dzikie zwierzę.

Mina chłopaka zrzedła jednak, kiedy poczuł na ramieniu ciężką dłoń i odwrócił się by zobaczyć wodza. Stoick zawsze był onieśmielający, ale teraz wydawał się bardziej przerażający. Zwłaszcza, że patrzył na niego poważnymi, zielonymi oczami, jakby mógł dotrzeć do najgłębszych części jego duszy. Ostrzegawczo zacisnął palce na ramieniu młodego wojownika.

- Musimy później poważnie porozmawiać, mój chłopcze- oznajmił chłodno, a Asher poczuł, jak po kręgosłupie przebiega mu zimny dreszcz. Te kilka słów było dużo bardziej niepokojące niż cała groźba Pyskacza. Usłyszał też, jak Vega śmieje się gdzieś z tyłu. Niemal mógł zobaczyć jej zawadiacki uśmieszek.

- Nie, tato. Ty też?- jęknęła zawstydzona Hicca, chowając twarz w dłoniach i wprawiając obecny tłum w rozbawienie. Pyskacz, śmiejąc się głośno, wepchnął jej w dłonie jakiś pakunek. Nie musiała długo się przyglądać, by wiedzieć, że to nowa proteza dla Szczerbatka.

- Witaj w domu- potarmosił jej krótkie włosy z rozczulonym uśmiechem.

- Nocna Furia!- krzyknął ktoś nagle, kiedy Szczerbatek wyskoczył z domu.

- Padnij!- dodał inny, ale w jego głosie nie było strachu, a jedynie śmiech. Smok najwyraźniej nie docenił idei przeciskania się przez tłum do jego ludzkiej dziewczynki, więc po prostu wskoczył na ludzi, przewalając ich na ziemię. Wepchnął się między siostry, ciekawie wąchając pakunek w jej ramionach.

- Co powiesz na jazdę próbną?- zapytała Vega, gwiżdżąc na palcach. Dziwny srebrny smok natychmiast zjawił się u jej boku. Uśmiechnęła się i pośpiesznie założyła siodło na Szczerbatka, zauważając, że Asher wspiął się na Zębacza, który zabrał ich wtedy do gniazda.

- Gotowy?- zapytała cicho smoka i poderwała go do lotu. Pozostała dwójka natychmiast ruszyła za nią.

Lecieli przez wioskę, unikając wpadania na inne smoki i budowle, a po drodze dołączyli do nich pozostali. Hicca uśmiechnęła się szeroko, słysząc jak Vega przekomarza się z Asherem, a Śledzik próbuje ich powstrzymać. Bliźniaki wdały się w kolejną sprzeczkę, a Sączysmark nie mógł darować sobie uwagi, która przyniosła mu bardzo słabo zaowaloną groźbę od młodej uzdrowicielki.

Wyspa Berk. Przez dziewięć miesięcy w roku pada tu śnieg, przez resztę grad. Życie tu jest surowe i pozbawione smaku. Ludzie jeszcze bardziej. Na szczęście są jeszcze zwierzaki. Gdzie indziej mają kucyki, względnie jakieś kanarki. My mamy... Smoki!


Continue Reading

You'll Also Like

54.1K 2.1K 36
Why do always main lead get their love? (Inspired by the drama True Beauty) A regular high school student Ahn Y/N who is madly in love with her chil...
6.6K 101 6
Stephanie Carter is a full time college student who is pursuing Journalism and she lives with her roommate and best friend of over 10+ years Yesenia...
34.6K 3.3K 91
In The Strong Girls club book, we tell a lot of stories about our lives and open up about things we go through. We give a lot of advice, but still re...
643K 14.4K 42
In wich a one night stand turns out to be a lot more than that.