[bts] sure thing ✗

By Chustii

10.5K 929 631

Oh Jieun nie spodziewała się, że jedna impreza u przyjaciela ze studiów wywróci jej dotychczasowe życie do gó... More

°ostrzeżenie°
1 all of the sudden
2 two fronts
3 the cage
4 the irony
5 without mincing words
covered/uncovered: balcony
6 the florist
7 the discussion
covered/uncovered: the first date
8 keep haunting
covered/uncovered: friends or foes
10 just dance

9 ashamed

496 46 28
By Chustii

Niedzielny poranek był katastrofą. Pół nocy próbowałam zasnąć, męczona natrętnymi myślami oraz niemiłosiernym pragnieniem, co kończyło się naprzemiennymi kursami do kuchni po szklankę wody oraz do łazienki na siku. Kiedy w końcu zmorzył mnie sen, budzik brutalnie mnie z niego wybudził o godzinie ósmej rano. Bolało mnie dosłownie wszystko – od głowy; przez mięśnie brzucha, które zeszłego wieczoru były nadwyrężone salwami płaczu; po stopy – taniec w zimowych botkach nigdy nie był dobrym pomysłem.

W dodatku było mi niedobrze. Mdliło mnie nawet na zapach kawy i z tego powodu cały kubek wylądował w odpływie kanalizacji sanitarnej po zaledwie dwóch łykach. W akcie desperacji wysłałam wiadomość do Jina z pytaniem, czy moja obecność w restauracji była tego dnia absolutnie konieczna. Odpowiedział, że skoro on musi cierpieć na kuchni, to ja też powinnam.

Koniec końców do pracy doczłapałam się po dziewiątej. Zapachy unoszące się od wejścia sprawiały, że wszystkie wnętrzności przewracały mi się do góry nogami i przysięgam, że gdyby nie magiczna mikstura Jina, nie byłabym w stanie normalnie funkcjonować. Nigdy nie zdradził mi recepty na swój uzdrowicielski napój, natomiast byłam pewna dwóch składników: mięty i cytryny.

Z dziewczynami zdążyłyśmy przygotować restaurację na otwarcie pół godziny przed czasem. Mira z Haną poszły zapalić fajkę na tyły budynku, a ja powłóczyłam nogami w kierunku kuchni, do Jina, chcąc trochę pomarudzić. Chciałam też wykorzystać okazję na rozmowę o wczorajszych wydarzeniach. Drugi kucharz wraz z dwoma pomocnikami kręcili się przy ustawionych na wielkich palnikach garach, natomiast przyjaciel stał pochylony przy blacie na wejściu.

– Nie siadaj na blacie! – krzyknął, kiedy usiadłam na blacie.

– Och, daj spokój. Jestem padnięta, a przede mną cały dzień na restauracji.

– Nie obchodzi mnie to, złaź! – powiedział, groźnie wymachując w moją stronę dużym nożem, którym jeszcze przed chwilą kroił warzywa.

Wytknęłam do niego język i zsunęłam się z blatu kuchennego, teraz jedynie opierając się o niego tyłkiem. Seokjin wyprostował się i odwiesił nóż na zamontowanym na ścianie metalowym magnesie.

– Rzeczywiście nie wyglądasz najlepiej – przyznał Kim i tyknął mnie palcem w nos, na co się skrzywiłam i burknęłam niezadowolona. – Kac normalny czy moralny?

– Oba? – odparłam niezdecydowana. Jin przytaknął z poważną miną, układając ręce na swoich bokach.

– Trzeba było tyle nie pić, to może nie byłoby żadnego.

– O czym ty mówisz, przecież nie mam wpływu na zachowanie jakiegoś obleśnego typa z klubu.

– Myślisz, że o niczym nie wiem? – Spojrzał na mnie groźnym wzrokiem, co skwitowałam jedynie uniesieniem brwi. – Najpierw wkurzony Chanyeol zebrał swoje rzeczy i uciekł z klubu, potem Jimin przybiegł i wołał, że Tae się bije i trzeba go ratować. Myślisz, że nie wypytałem ich potem, czemu ten debil obijał mordę tego typa, a nie Yeol?!

Spanikowana zasłoniłam szybko dłonią usta kumpla i skontrolowałam, czy reszta załogi kuchni nic nie słyszała.

– Ciszej – syknęłam i zabrałam rękę. – Co to w ogóle ma do rzeczy

– Mała, ja cię nie oceniam, tylko się martwię. Zresztą dobrze wiesz, że nie przepadam za tym dupkiem i toleruję go w towarzystwie tylko dla ciebie. Nieważne co zobaczył, jako twój narzeczony powinien ci pomóc, a nie zdezerterować jak jakiś pieprzony książe.

– No nie?! – Drugi kucharz rzucił w naszą stronę ciekawskie spojrzenie. – Jestem na niego strasznie wkurzona, potraktował mnie, jak nie wiem kogo, ale źle.

Swoje oburzenie zaakcentowałam zapleceniem ramion pod piersiami.

– Rozmawiałaś z nim w ogóle?

– Nie. Jak wczoraj wróciłam do domu to spał, albo udawał, że śpi. A rano wyszłam do pracy zanim wstał.

– Czyli czeka cię ciężki wieczór.

– Nawet nie strasz. Nie wiem co chłopacy ci nagadali, ale na pewno podkolorowali sytuację. Nie mam sobie nic do zarzucenia.

Jin zaśmiał się cicho, po czym wrzucił pokrojone wcześniej warzywa do wielkiej miski i wymieszał wszystko drewnianą łyżką. Z oddali usłyszałam głosy dziewczyn, które wróciły z zewnątrz. Do otwarcia restauracji wciąż zostało nieco ponad piętnaście minut. Powinnam przebrać się w uniform, jednak najpierw chciałam omówić z Jinem jeszcze jedną nie dającą mi spokoju sprawę.

– Wczoraj mówiłeś, że ma zawiasy – zaczęłam niezręcznie. Seokjin posłał mi zdezorientowane spojrzenie. Miałam wątpliwości, czy powinnam być wścibska i drążyć ten temat, ale ciekawość była silniejsza, niż poczucie przyzwoitości. – Jak wyprowadziłeś Tae z klubu i na niego krzyczałeś, wspomniałeś, że ma zawiasy. Co miałeś na myśli?

– Ach, to. – Przyjaciel widocznie się speszył i uciekł wzrokiem. Minęła dłuższa chwila, w czasie której zdążył wytrzeć cały blat mokrą ścierką i dłonie o swój fartuch, zanim wznowił wypowiedź. – W sumie to nic wielkiego, nie myśl sobie, że popełnił jakieś wielkie przestępstwo. To dobry chłopak, ale bardzo uczuciowy, przez co cholernie porywczy.

– Więc co zrobił? – dopytałam, kiedy Jin znów zaczął milczeć, porządkując kuchnię.

Na pierwszy rzut oka było widać, że nie chciał rozmawiać na ten temat. Nie mogłam się tak łatwo poddać, chcąc zaspokoić zjadającą mnie od środka ciekawość. I uśpić dręczący niepokój.

– Pobił jednego typa prawie do nieprzytomności, a że tamten był dość bogaty, to na ugodzie się nie skończyło.

– Wow, nie wygląda na agresywną osobę – powiedziałam, nie kryjąc zaskoczenia w głosie. Kiedy w głowie pojawiły się sceny z wczorajszego wieczora, szybko się zreflektowałam: – A przynajmniej nie wyglądał.

– Bo nie jest, a tamten naprawdę zasłużył na wpierdol, zupełnie jak ten koleś z wczoraj.

– A czemu go pobił? – zapytałam, zanim zdążyłam ugryźć się w język. Taka dociekliwość zupełnie nie była w moich stylu.

– Bo tamten dupek sprzątnął mu dziewczynę sprzed nosa.

– Jisoo?! – pisnęłam, podekscytowana nagłym obrotem spraw. Nie spodziewałam się, że mogli mieć taką burzliwą przeszłość. Odbił ją?

– Nie, ją poznał jakiś czas po tej akcji. – Jin znacząco spojrzał na zegar ścienny, dając mi jasny znak, że czas zakończyć nasze plotki. – Nie dociekaj za bardzo, hm? Taehyung nie lubi rozmawiać na ten temat.

Cóż, a ja nie sądziłam, że kiedykolwiek będę miała na tyle odwagi, żeby zapytać go o tę sytuację osobiście, więc obaj panowie Kim mogli czuć się spokojni.

~*~

Po wyjściu z restauracji odetchnęłam świeżym powietrzem. Na ogół lubiłam swoją pracę, czułam swego rodzaju satysfakcję obsługując gości i widząc na ich twarzach błogie zadowolenie podczas jedzenia. Pamiętałam, jak na samym początku przez brak obycia problem sprawiało mi przyjmowanie zamówień i ciągłe uśmiechanie się do klientów. Wtedy nie byłam typem osoby, która pierwsza zaczynała rozmowę, a uśmiechem obdarzałam tylko najbliższych, w bardzo kameralnych sytuacjach. Szybko jednak musiałam przywyknąć do wymogów pracy i niczym kameleon dopasować swoje zachowanie.

Szybkim krokiem kierowałam się wzdłuż chodnika na przystanek autobusowy. Zimny wiatr mocnymi podmuchami uderzał w moją twarz, zasłaniając mi widok luźno puszczonymi włosami. Żałowałam, że rozpuściłam je podczas przebierania – po całym dniu na restauracji były już trochę przetłuszczone i śmierdziały wymieszanymi zapachami potraw i oleju. Nienawidziłam tego, dlatego gdy tylko dotarłam na przystanek, położyłam torbę na ławce i wygrzebałam z jednej z bocznych kieszonek gumkę do włosów i związałam niesforne kłaki. Aplikacja na telefonie podpowiadała mi, że do przyjazdu autobusu zostało jeszcze mniej niż pięć minut, więc postanowiłam wykorzystać ten czas na oddzwonienie do przyjaciela. Jimin od rana próbował dobić się do mnie telefonami i wiadomościami tekstowymi.

Noona – Jimin odebrał już po drugim sygnale. – Już po pracy? Wcześnie, jak na ciebie.

Dochodziła dopiero dziewiętnasta.

– Jin się nade mną zlitował, bo od rana nie czuję się najlepiej.

Czemu? Coś cię boli, ten typ z wczoraj coś ci jednak zrobił?

– Nie. – Westchnęłam do słuchawki, bojąc się, że przyjaciel zaraz zacznie drążyć temat, na co w tej chwili zupełnie nie miałam sił. – Po prostu wczoraj dużo wypiłam, pamiętasz? W nocy też nie spałam najlepiej, restauracja od rana pełna, baterie mi siadają.

Mhmm. – Usłyszałam tuż przed głośnym trzaskiem. Przez chwilę ze słuchawki dobiegały przytłumione głosy trójki ludzi. – Sorry, telefon mi wypadł z ręki. Mówiłaś coś jeszcze?

– Nie, spoko. Macie gości?

Nie, czemu pytasz?

– Wydawało mi się, że słyszałam trzy głosy.

Ach, to Jungkook, nasz nowy współlokator. Jungkook, przywitaj się z Nooną przez telefon! – Jimin zawołał.

Serce zabiło mi szybciej, kiedy usłyszałam imię chłopaka. Szybko jednak przywołałam się do porządku. W końcu Jungkooków w Korei było na pęczki, nie musiało chodzić akurat o tego Jungkooka – tego, którego widziałam tylko ten jeden jedyny raz na peronie w Busan.

Słodki głos chłopaka rozbrzmiał w urządzeniu, zniekształcony przez aparat i trochę niewyraźny. Podejrzewałam, że chłopak nawet nie stał blisko Jimina.

Kiedyś poznasz go osobiście, uroczy dzieciak. – Park odchrząknął. – Źle spałaś? Jin mi mówił, że jak odstawili cię do mieszkania to wciąż byłaś roztrzęsiona. To dlatego? Miałaś koszmary?

– Nie do końca. Moment. – Autobus podjechał na przystanek. Zgarnęłam z ławki swoją torbę i jedną ręką wygrzebałam z niej kartę komunikacyjną, żeby odbić ją na czytniku przy wejściu. Udało mi się znaleźć wolne miejsce na końcu autobusu. – Nie mogłam zasnąć, bo miałam w głowie za dużo myśli, wiesz jak to jest. Poza tym martwiłam się o was. Wróciliście bezpiecznie do mieszkania?

Tak, chociaż prawie zamarzliśmy po drodze. Masakra, z pół godziny chyba spędziłem pod prysznicem, żeby się rozgrzać.

A Taehyung?

Ma siny nos, ale twierdzi, że nie jest złamany. Poza tym mówi, że bolą go palce, ale oczywiście nie chciał iść na pogotowie. Jest strasznie uparty, a przy tym marudny. Cały dzień mi jęczy, żebym go karmił i go we wszystkim wysługiwał. Mam go już dość, ale też mnie to uspokaja, bo oznacza, że rzeczywiście sobie niczego raczej nie złamał.

– Przepraszam, przeze mnie musisz go niańczyć.

A żebyś wiedziała! Z waszą dwójką to zawsze jakieś problemy, człowiek w spokoju na imprezę nie może iść, bo zaraz rozpierducha.

– Więc musisz chodzić na imprezy z kimś innym – zaproponowałam ze śmiechem. Przełożyłam telefon do drugiej ręki i oparłam głowę o szybę. – Dziękuję, Jimin. Gdybyś nie pobiegł po pomoc wszystko mogło się skończyć o wiele gorzej.

Nie mi powinnaś dziękować.

– Wiem, dlatego między innymi dzwonię. Dasz mi numer Taehyunga?

Po kolejnych dziesięciu minutach autobus zatrzymał się na moim docelowym przystanku. Po zakończeniu połączenia z przyjacielem otrzymałam od niego kontakt do Taehyunga. Wiadomość napisałam natychmiast, nie chcąc zbyt długo o tym myśleć – wtedy wzrosłoby prawdopodobieństwo, że po prostu stchórzę.

[Jieun] Dziękuję i przepraszam, że wplątałam Cię w taką sytuację. W ramach zadośćuczynienia i podziękowań oferuje obiad.

Wchodząc do mieszkania łudziłam się, że może nie zastanę w nim narzeczonego. W niedziele często wychodził zobaczyć się z kumplami pod moją nieobecność lub odwiedzał rodziców. Jednak nie tym razem.

Chanyeol siedział na kanapie i grał w playstation. Gdy tylko usłyszał moje krzątanie się przy drzwiach podczas zdejmowania kurtki, zastopował grę i z padem w ręku czekał bez słowa.

Byłam cholernie zmęczona, ale też wkurzona, dlatego postanowiłam nie unikać rozmowy z narzeczonym. Byłam ciekawa, w jaki sposób miał zamiar usprawiedliwić swoją dezercję z klubu.

Usiadłam wygodnie na drugim końcu kanapy i założyłam nogę na nogę. Przez jakiś czas w milczeniu wpatrywaliśmy się w telewizor z wyświetloną zatrzymaną klatką z gry. Skoro Chanyeol potrzebował czasu na zebranie myśli, zamierzałam mu go dać.

Jak się okazało, nie byłam gotowa na to, co rzeczywiście chciał mi powiedzieć.

– Więc nie zamierzasz mnie przeprosić? Jesteś tak dumna, czy tak durna?

– Słucham? – wydukałam zbita z pantałyku. Zdziwiona spojrzałam na chłopaka i niepewnie wskazałam na siebie palcem. – Ja mam cię przepraszać? Za co?

– A więc jednak jesteś głupia. – Zauważyłam, jak dłonie Chanyeola zacisnęły się na konstrukcji pada gniewnie. – A może masz zamiar udawać, że wcale nie widziałem, jak na moich oczach obściskiwałaś się z Taehyungiem? Jeszcze chwila i byś mnie zdradziła.

Zamknęłam i otworzyłam kilka razy buzię. Nie wiedziałam, jak zareagować, zaskoczona obrotem spraw. Taniec uważał za zdradę? W takim razie równie dobrze powinien być zazdrosny o każdego mojego partnera tanecznego, w tym o Jimina.

W ostateczności jedynie oszołomiona spytałam:

– A ten facet, który mnie napastował? Go już nie widziałeś?

– Widziałem doskonale – padła szybka odpowiedź.

– I co, nie widzisz w jego zachowaniu nic złego?

– Nie. – Prychnęłam i zaśmiałam się, niedowierzając. Jednak dopiero kolejne słowa narzeczonego wymierzyły mi prawdziwy policzek. – Widocznie uznał, że mu wolno, skoro tak namiętnie tańczyłaś z Taehyungiem.

– Jesteś niemożliwy. I obrzydliwy. – Wstałam z kanapy i zaciskając mocno pięści, ruszyłam w stronę sypialni. Szybko jednak zawróciłam. Nie potrafiłam utrzymać w sobie tej złości. Nie tym, kurwa, razem. – Możesz być na mnie zły, możesz być zazdrosny, możesz się na mnie za to obrazić. Ale! – Kopnęłam wściekła w stolik kawowy; stojąca na nim butelka piwa zachwiała się niebezpiecznie. – Do diaska, nie masz prawa nazywać mnie łatwą!

– Czemu nie? – Pad wylądował z głośnym trzaskiem na stole. – Nie tak nazywa się dziewczyny, które puszczają się z innym?

– Skoro jestem taka okropna, to czemu w ogóle chcesz się ze mną ożenić, co?! Bo tak wypada, bo jesteśmy razem dwa lata, bo rodzice ci każą? – Głos zaczął mi drżeć. Westchnęłam głośno, żeby opanować oddech i przygładziłam dłonią związane w kitkę włosy, jednak to nie pomogło odgonić napływających do oczu łez. – Po co ci taka puszczalska narzeczona, hm? Nie powinieneś się mnie wstydzić?

– Może właśnie dlatego ci nie pomogłem! Bo się wstydzę!

– I świetnie! Bo ja się wstydzę, że mam narzeczonego, który nawet nie stanął w mojej obronie, kiedy jakiś nachalny typ mnie obmacywał!

Chanyeol również wstał i przez moment dreptał w miejscu, masując sobie tył głowy. Był wściekły i widocznie rozgoryczony, co potwierdziły jego kolejne słowa.

– Masz rację. Po co mi taka narzeczona? – Niespodziewanie złapał mnie za dłoń i kciukiem przejechał po obrączce zaręczynowej. – Zerwijmy.

Zatkało mnie na dłuższą chwilę. Chanyeol uśmiechnął się z pogardą na ten widok.

– Nie tego chcesz? Wtedy będziesz mogła się puszczać z kim tylko będziesz chciała, nawet z moim kumplem.

Z całej siły uderzyłam dłonią w jego policzek. Wtedy silne palce Parka zacisnęły się na obu moich ramionach, zostawiając zapewne liczne siniaki. Natychmiast się wyrwałam, cofając na dwa metry.

– Przemyślę to – powiedziałam, patrząc mu gniewnie w oczy i szybko uciekłam do sypialni, zamykając za sobą drzwi na zamek.

Zmęczona i rozemocjonowana rzuciłam się na łóżko. Łzy jeszcze przez kilka minut szkliły się w oczach, ale nie przerodziły się w szloch. Bardziej byłam rozgoryczona, niż smutna. Po chwili zaczęłam uderzać stopami o materac, dając upust wszystkim emocjom. W zasadzie czułam się rozdarta. Z jednej strony byłam zła na Chanyeola za to, w jaki sposób mnie ocenił po krótkiej chwili zatracenia podczas tańca. Z drugiej zaś, czułam zażenowanie i rozczarowanie, myśląc o swoim zachowaniu. 

Byłam hipokrytką – zdradziłam Chanyeola zaledwie kilka tygodni wcześniej, a teraz zgrywałam niewiniątko. Ignorowanie tych wydarzeń wcale nie sprawiało ich wymazania. Wciąż byłam winna i nie mogłam pozbyć się przeczucia, że Chanyeol o tym wiedział, albo przynajmniej się domyślał. A ja, nawet w taki dzień jak ten, podczas wielkiej kłótni, nie potrafiłam przyznać się przed nim do błędu i wciąż uparcie starałam się zaklinać rzeczywistość. Pytanie tylko, jak długo jeszcze byłam w stanie tak żyć?

Nie potrafiłam stwierdzić, ile czasu minęło, zanim z gorzkich rozmyślań wyrwał mnie dźwięk przychodzącej wiadomości. Powoli zaczęłam przysypiać, dlatego ostre światło bijące od ekranu trochę raziło mnie w oczy. Na wyświetlaczu komórki zobaczyłam numer Taehyunga.

[Taehyung] Dam znać, jak znajdę wolny dzień w grafiku.

Szczerze mówiąc spodziewałam się trochę bardziej entuzjastycznej odpowiedzi. Momentalnie poczułam się głupio, uświadamiając sobie, że oczekiwałam od chłopaka zaangażowania, nawet nie myśląc o tym, że mógł być na mnie zły. W końcu to on został pobity w obronie nie swojej dziewczyny. Kto wie, może nawet żałował tego, że mi pomógł? Albo również pokłócił się z tego powodu z Jisoo i teraz nie chciał mieć ze mną nic wspólnego?

Przewróciłam się na drugi bok, przygryzając dolną wargę. Co ja właściwie sobie wyobrażałam wtedy w klubie? Mój związek mniej lub bardziej sypał się już od dłuższego czasu, ale Taehyung z Jisoo wyglądali na bardzo szczęśliwą parę. Co jeśli przez tę sytuację na tym ucierpią? W klubie o tym nie myślałam, najpierw omamiona bliskością chłopaka, później zapominając o wszystkim przez szok i zamieszanie. Czy Chanyeol rozmawiał z Jisoo, opowiedział o wszystkim? 

Idiotka, debilka, kretynka!

Ponownie odblokowałam telefon w celu wysłania kolejnej wiadomości do Taehyunga, jednak ilekroć próbowałam znaleźć w głowie odpowiednie słowa, kończyłam z niczym. Wtedy na ekranie pojawiła się kolejna wiadomość od chłopaka.

[Taehyung] Ale ty wpisz mnie w swój grafik na najbliższe przypadkowe spotkanie. Mam zamiar zamówić dużo mięsa ;)))

Zaśmiałam się cicho. Wychodziło na to, że jednak się ze mną droczył. A może wcale nie? Może napisał to tylko i wyłącznie z litości, bo wyczuł, że mogłam poprzednią wiadomość odebrać dość oschle, a nie chciał niepotrzebnych zgrzytów. Przez chwilę miałam zamiar odpisać coś kąśliwego, żeby wybadać grunt, jednak szybko skapitulowałam. Podziękowanie za pomoc to jedno, stwierdziłam, ale nie powinnam się z nim nadmiernie spoufalać i zawracać mu głowy swoją osobą. Dla dobra obu związków.

Kładąc się na plecach westchnęłam ciężko, a telefon komórkowy opadł na pościel z cichym szmerem. W ciągu ostatnich kilku tygodni wszystko tak strasznie się skomplikowało. Tak długo przeze mnie wyczekiwana życiowa stabilność rozsypała się niczym domek z kart. I nic nie wskazywało na to, żeby w najbliższym czasie udało mi się na nowo postawić konstrukcję.

Continue Reading

You'll Also Like

18.2K 772 34
Praca jako producentka muzyczna, może być ciekawa pod wieloma względami. Współprace ze znanymi raperami, poznawanie nowych ludzi w towarzystwie około...
10.1K 277 13
A co gdyby Hailie Monet, była wychowana przez ojca? Co gdyby Camden, dał radę porwać córkę? czy poradził by se z nią? Jak zareagowali by na sekret Ca...
75.8K 5.9K 66
Severus i Elizabeth zostali rozdzieleni po tragedii, a w Świecie Magii zapanowały mroczne i niepewne czasy.
11.3K 324 38
Co, gdy na liście Jacoba Smitha, szefa mafii, pojawi się dość młody policjant? |Rozpoczęcie:10.12.2023r |Koniec:21.04.2024r...