Czarna Krew - TOM III

By DarkEmka

379 49 55

Wojna wydaje się być już przeszłością. Dziewczyna zostaje rzucona w wir nowego świata, który świadomie wybrał... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20

Rozdział 12

12 2 2
By DarkEmka

Stanęłam przed swoją bramą i tępo wpatrywałam się w swój dom.

- Było coś jeszcze? - spytałam po chwili ciszy.

- Tak, morderca wspomniał w liście, że odkupi jej grzechy. Derek wiedział, że to nie zwiastuje nic dobrego, dlatego nas wezwał, ale...

- Było już za późno - dokończyłam za niego. 

Weszłam przez bramę i stanęłam przed drzwiami. Włożyłam klucz i przekręciłam dwa razy.

- On nie odpuści póki go nie złapie - jego głos był całkowicie poważny.

- Powiedz mu, że pomogę jeśli będzie mnie potrzebował - weszłam do domu.

- Słuchaj - westchnął - Jutro wrócę po rzeczy, on nas teraz potrzebuje.

- Jasne - przytaknęłam ciągle będąc w szoku, jakie informacje mi przekazał.

- To do jutra - powiedział i się wyłączył.

Odstawiłam komórkę do kieszeni i poszłam na górę do swojego pokoju. Popcorn i chipsy walały się po całej podłodze. Powierzchownie sprzątnęłam to i owo, po czym poszłam wziąć prysznic. Kark bolał mnie niemiłosiernie gdy ciepłe strumyczki spływały po moim ciele. Masowałam dłonią miejsce urazy, ale nie pomagało. Nie znałam osobiście siostry Derek'a, nawet nie wiedziałam, że ma siostrę. A może ten fakt mi gdzieś umknął? Skoro zabójca napisał do Derek'a miał w tym jakiś cel. Chciał odkupić jej winy. Co ona była mu winna? Tyle niewyjaśnionych myśli krążyło mi non stop w głowie. Wytarłam się ręcznikiem i przebrałam w nowe ubrania. Nastawiłam pralkę tak jak kiedyś robiła to mama i zeszłam po schodach na dół. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Za 2 dni szkoła, a ja nadal jestem myślami gdzie indziej. Zbyt dużo się dzieje w tak krótkim czasie. Obawiałam się, że rudowłosa odnajdzie po zapachu zakopane szczątki, a co gorsza doprowadzi ją to do zapachu Finstock'a. Mam nadzieje, że nie utrzymuje się on tak długo. Dziwne, że w szkole nikt go nie wyczuł. Musiał się cholernie pilnować, by nie okazać żadnych emocji. Albo może to oni są zbyt mało doświadczeni by wyczuć tak potężnego Alfę. Chciał odkupić jej winy. Nie mogłam się na niczym skupić. Prawie przez przypadek szklanka spadła z blatu, gdyby nie moja szybka interwencja. Zaparzyłam sobie malinową herbatę i usiadłam przy blacie w kuchni. Patrzyłam się przez okno, jak ludzie przechodzą, mijają się w ten śnieżny poranek. Nagle mój wzrok i słuch coś przybiło. Przed moim domem przechadzała się Gabrielle. Najgorsza damulka z mojej klasy. Myśli natychmiast powędrowały w stronę szkoły. Może i dobrze. Tak bardzo jej nie znosiłam, odkąd po raz pierwszy weszłam do klasy. Podbijała do Finstock'a. Kto ma czelność podbijać do Finstock'a?! W głowie wykreował mi się obraz jak na balu ktoś oblał ją różowym ponczem. Uśmiechnęłam się biorąc łyk ciepłej rozkoszy, która rozchodziła mi się po całym gardle. Jak zawsze kręciła swoim tym swoim wielgachnym tyłkiem. Odrzuciłam dalsze myśli, bo na pewno nie zmierzały w dobrym kierunku. Postanowiłam wyjść na dwór, nie będę się kisić w tym domu cały dzień. Ubrałam się w specjalny strój do biegania; trzymający ciepło i bardzo, ale to baaaardzo opinający. Koszulka i spodnie były w czarnym kolorze. Zaczęłam wiązać szare adidasy, po czym wyszłam na dwór. Zamknęłam drzwi, włożyłam słuchawki do uszu i puściłam pierwszą playlistę, którą miałam ściągniętą. Postanowiłam nie iść jednak do lasu, mimo że tak biegało się najlepiej. Bez ludzi, samochodów, hałasu. Dla własnego bezpieczeństwa pobiegłam chodnikiem, który już od pewnego momentu był - Chwalmy Pana - odśnieżony. Inaczej wywinęłabym orła na tym lodzie. Mijałam samochody, czasem trafiał też się jakiś człowiek. Przystanęłam na chwilę oddechu i spojrzałam, że jestem na przeciwko budynku, gdzie swoją kryjówkę miał Rowan. Ciarki przeszły mi po plecach gdy spojrzałam na wybite okna w budynku. Opuszczonym budynku. Pokręciłam sama do siebie głową i pobiegłam dalej. Para z ust unosiła się co chwile koło mojej głowy. Przebiegłam już dobre 5 kilometrów. Przede mną ukazał się park, więc czym prędzej podeszłam do ławki, odgarnęłam z niej śnieg i usiadłam. Wyjęłam telefon i spojrzałam na godzinę. Grubo po szesnastej.

- Ej patrzcie! - usłyszałam za sobą męski głos.

Obejrzałam się do tyłu i spostrzegłam grupkę chłopaków zmierzającą w moją stronę. Już miałam biegnąć dalej gdy spostrzegłam, że ta paczka śmiejących się z dala facetów to moi koledzy z klasy! Wyjęłam słuchawki z uszu i schowałam do kieszeni razem z komórką.

- Siema - podszedł do mnie wystawiając rękę w geście powitalnym, tylko że bardziej uniesioną do góry. Tak witają się ze sobą mężczyźni... Hm, przywitałam się tym dziwnym, aczkolwiek miłym gestem.

- Cześć - rzuciłam.

- Zimowe bieganko? - zaśmiał się jeden z grupki. Było ich chyba pięciu, każdy należał do szkolnej drużyny lacrosse w której grałam. Może to dlatego taka solidarność.

- No pasuje trochę rozprostować kości - odpowiedziałam mu uśmiechem.

- Idziemy na piwo - powiedział ten sam, który się ze mną przywitał - Może masz ochotę iść z nami?

Popatrzyłam się na nich podejrzliwie.

- Wiesz, jako współzawodnik naszej drużyny - zaśmiał się znienacka - Dbamy o swoich.

- Dzięki, ale muszę jeszcze zrobić parę kilometrów - zatarłam ręce udając, że robi mi się zimno.

- Dobra to innym razem - udawał aktorsko rozczarowanie, na co wszyscy się zaśmialiśmy.

- To do poniedziałku! - rzuciłam im na odchodne.

Z początku myślałam, że idą do mnie by się ze mnie nabijać, przestraszyć, albo po prostu szukają jakiejś innej dziwnej rozrywki. Ale te chłopaki były całkiem uprzejme i nawet traktowali mnie jak równą sobie. W dzisiejszych czasach rzadko się to zdarza. Biegnąc zaśnieżoną dróżką w parku zrobiło mi się ciepło na sercu, gdy spytali mnie o wspólne alkoholizowanie się. Może to dziwnie brzmi, ale od dziecka trzymałam bardziej z chłopakami niż dziewczynami. Taka jest prawda. Chłopaki nie obrażają się o byle błahostkę, nie mają okresu - Nie żeby było coś w tym złego, ale no - nastroje, huśtawki. Po prostu, byłam bardziej chłopczycą i chyba nadal szukam choć cząsteczki męskiej atencji jako kompana. 

Spojrzałam ma śnieżne kurtyny drzew, które zwisały dumnie ku ziemi. Zamarznięte oczko wodne w, którym odbijało się zachodzące słońce. Dzień zmierzał powoli ku zachodowi, dlatego też trzeba było potruchtać do domu. Moje nogi w końcowym odcinku drogi zaczęły odmawiać posłuszeństwa. Robiły się coraz bardziej ciężkie, mięśnie nie dawały już sobie rady. Będąc za bramą już je za sobą ciągnęłam. Otwarłam drzwi, po czym weszłam do środka. Nie rozbierając butów upadłam tyłkiem na sofę. Jak dobrze było być w stanie spoczynku. Po kilkunastu minutach rozkoszowaniem się nic nie robieniem poszłam po kilka drewien do piwnicy na podpałkę. Wzięłam tyle ile mogłam udźwignąć i poszłam do salony rozpalić w kominku, by choć trochę ciepła otuliło ten dom. Nie żeby mi przeszkadzało to zimno, bo w końcu wychowałam się w Krainie Cieni, ale jednak coś z człowieczeństwa ciągnęło do uczucia błogiego ciepła. Nagle nic stąd ni zowąd coś zaryczało w salonie. Złapałam się z grymasem na twarzy za mój biedny, wygłodniały brzuch. Rozpaliłam w kominku i pognałam do lodówki. Muszę w końcu jutro pójść na jakieś zakupy, majonez się kończy! Smutnie wzrokiem odprowadziłam słoik majonezu do kosza. Wyjęłam chleb i posmarowałam go dżemem. Tak, ambitnie, wiem. Zjadłam wszystko co do ostatniego okruszka i wreszcie potwór w brzuchu przestał wydawać jakiekolwiek dźwięki. Cisza w domu zaczynała mnie dobijać. Jak długo można wytrzymać z samym sobą? Idzie oszaleć. Pijąc ciepłą czekoladę, usiadłam na sofie i włączyłam telewizor. Leciał jakiś serial gdzie kobiety głosują na różnych kandydatów, by się potem z nimi umówić. Jakie to durne. Nic lepszego nie leciało, więc zostawiłam ten kanał. Nie powiem, po dłuższej chwili oglądania muszę przyznać, że niektórzy faceci naprawdę byli niczego sobie. Spojrzałam na ekran telefonu i w  tym momencie przyszła wiadomość. 

Eris w razie gdyby mój tata do Ciebie zadzwonił, to jestem u Ciebie na noc.

Patrzyłam jak trzy kropki co chwile poruszają się w dół, a następnie w górę.

Gorzej jak przyjdzie to sprawdzić, kryj mnie na ile możesz. Dzięki, jesteś niesamowita!

Jak tam się sprawy mają? - spojrzałam na swoją wiadomość, po czym ją skasowałam.

Przekaż Derek'owi moje kondolencje - poprawiłam i nacisnęłam sprawnie wyślij.

Po chwili odebrałam odpowiedź.

Przekażę :) Docenia twoją zaoferowaną pomoc.

Na twarz wkradł mi się nieśmiały uśmiech. Gdybym tylko mogła teraz do nich pojechać. Nie tkwiłabym tu bezczynnie oglądając jakieś durne seriale! Ale z drugiej strony co bym zdziałała? Byłabym kolejnym pocieszającym człowiekiem w pomieszczeniu. Może policja złapie sprawcę. Tata Ithan'a to szeryf w miasteczku, może będzie mieć jakieś informacje o tym mordercy. 

Bieganie porządnie mnie wymęczyło, postanowiłam się umyć, przebrać w najwygodniejszą pidżamę i iść spać. Przedtem jednak zamknęłam jeszcze drzwi na klucz, o mało bym zapomniała. Zanurzyłam się w ciepłej kołdrze i oddałam się w objęcia Morfeusza.




Continue Reading

You'll Also Like

20.4K 2.1K 26
This book contains spoilers for all other books in The Regal Eclipse Pack Series. I highly recommend reading those books first. Kyra Remington is in...
530K 11.7K 59
A girl who is terrified of the creatures who made themselves known and a possessive Alpha who has waited all his life for his mate.
379K 7.4K 44
He was gigantic. The 7'0 monster of a man towered over her, even though he was sitting. Bright cyan eyes gazed down at her unreadably. He gestured w...
394K 14.4K 45
I'm a monster, but in her arms, I'm a man... Aurora doesn't know what the future holds except for the fact that her mother's going to die soon and sh...