Sen

By dancewiththedevill

363K 10.2K 641

Dwudziestoletnia Laura dostaje zaproszenie do posiadłości pewnego dziedzica fortuny. Czy odważy się i pójdzie... More

Nightmare
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
INFO
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
info x2
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Info!
Rozdział 25
Rozdział 26
BARDZO WAZNE INFO!
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30

Rozdział 20

9.2K 274 29
By dancewiththedevill

Spojrzałam i zobaczyłam BMW na drugim końcu. Z samochodu wysiadł jakiś mężczyzna, wysoki i dobrze zbudowany brunet. Patrzyłam z zaciekawieniem kiedy ujrzałam, że sięga do swojego boku i wyciąga broń. Zerwałam się z miejsca i zaczęłam uciekać w przeciwnym kierunku. Jedyne co poczułam to silny ból z tyłu głowy i ciemność.

Kiedy otworzyłam oczy, nie umiałam przyzwyczaić się do ciemności mnie otaczającej. Odruchowo sięgnęłam do tyłu mojej głowy, żeby sprawdzić czy wszystko w porządku ponieważ odczuwałam silny ból. Kiedy spojrzałam na zakrwawioną dłoń odrazu otworzyłam szerzej oczy. Podniosłam się gwałtownie czego zaraz pożałowałam. Myślałam, że głowa mi pęknie. Zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu i stopniowo przyzwyczajać wzrok. Próbowałam sobie przypomnieć co się wczoraj stało. Ale czy faktycznie to było wczoraj? Co jest za dzień tygodnia? I gdzie ja do kurwy nędzy jestem? Wstałam z zimnej podłogi, otrzepałam się jakby to, jak wyglądam było teraz ważne. Byłam w czymś co przypominało piwnice, tylko była czystsza niż piwnica normalnego człowieka. Było wilgotno, podeszłam do drzwi i szarpnęłam za klamkę. Nic.
- Co do.. - Ponownie szarpnęłam z większą siłą, wciąż nic się nie ruszyło. - Halo? - Uderzyłam ręką i krzyczałam.
- Jest tam ktoś?! - Uderzyłam dwa razy i usłyszałam klucze po drugiej stronie. Odsunęłam się i sięgnęłam po najbliższą rzecz jaka leżała koło mnie dla obrony, to była jakaś rura. Usłyszałam jak zamek w drzwiach się przekręca, wzięłam rurę w dwie ręce i przygotowałam na najgorsze. Do pomieszczenia weszło dwóch wysokich i ubranych na czarno gości, a za nimi jeden jeszcze wyższy w garniturze.
- Lauro, rura jest Ci niepotrzebna. Nie zrobimy Ci krzywdy, jesteśmy rodziną. - Uśmiechnął się zadziornie i podszedł na tyle blisko, że sięgnął ręka do mojej broni i wyjął z uścisku.
- Rodziną? - Ja mam rodzine? - Gdzie jestem? - Miałam taki mętlik w głowie, że ciężko mi było pojąć czy Laura to moje faktyczne imię. Muszę wyjść z tych podziemi.
- Chodź na górę, tam wszystko Ci wyjaśnię. - Podał mi swoją rękę i spojrzał na mnie wyczekująco. Wciąż byłam wobec nich niepewna więc ruszyłam do przodu i ominęłam jego dłoń.
- Zadziorna jak zawsze. - Zaśmiał się i ruszył za mną. Weszłam po schodach na górę. Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek była w tym domu. Ciemne podłogi, jasne ściany na niektórych jakieś obrazy. Odwróciłam się w stronę mężczyzn i czekałam na jakieś wyjaśnienia, cokolwiek co pomoże mi zrozumieć co tu robię i jak.
- Lauro, rana na Twojej głowie to nie był wypadek. Powinnaś się cieszyć, że zdołaliśmy Cię odzyskać zanim ten skurwiel zrobił Ci większą krzywdę.
- Odzyskać? O czym Ty mówisz? Kim w ogóle jesteś? - Miałam tyle pytań, a w głowie żadnych odpowiedzi. Złapałam się za obolałe skronie, zaraz zemdleje.
- Usiądź. Wciąż jesteś osłabiona. - Złapał mnie za łokieć i posadził wygodnie na fotelu, sam usiadł na rogu stołu moje kolana były między jego udami. Jakaś kobieta podała mi leki i szklankę wody. Spojrzałam podejrzanie na tabletkę, a później na mężczyznę przede mną. Kim on jest? Czemu nie kojarzę jego twarzy? Ani żadnej tutaj pozostałej?
- To tylko tabletka przeciwbólowa, spokojnie. - Uśmiechnął się. Mężczyzna miał z 25 lat możliwe, że więcej. Blondyn z zielonymi oczami, przystojny. Popiłam tabletkę i oparłam się wygodnie na fotelu, muszę wiedzieć co tu robię.
- Kim jesteś? - To jedyne pytanie jakie teraz chodzi mi po głowie.
- Nazywam się Jason. Jestem Twoim narzeczonym. - Co? Narzeczonym?! Ja mam narzeczonego? Odruchowo spojrzałam na dłoń i ujrzałam ogromny i pięknie mieniący się pierścionek na palcu. O mój boże. Co się kurwa stało, że nie pamietam swojego jebanego narzeczonego?
- Narzeczonym? - Byłam w ciężkim szoku.
- Tak, Lauro. Mężczyzna który mi Cię odebrał torturował Cię i próbował wyciągnąć ważne informacje. Jakimś cudem mi się udało Cię odzyskać. Jednak jak widzisz są skutki jego tortur. Masz zanik pamięci, kochanie. - Pochylił się w moją stronę i złapał moje dłonie w swoje, spojrzał ze złością w oczach. - Ale obiecuję, że wszystko sobie przypomnisz. Że przypomnisz sobie naszą miłość. - Sięgnął dłonią do mojego policzka i pogłaskał z czułością.
- Kto mnie porwał? I dlaczego? - Potrzebuje więcej informacji, muszę sobie to wszystko poukładać w całość.
- Porwali Cię, ponieważ jesteś dla mnie najważniejsza i wiedzieli, że zrobię wszystko by Cię uwolnić. Nawet oddam nasze terytorium i laboratoria.
- Laboratoria?
- Tam gdzie nasi ludzie wytwarzają narkotyki. - Nasze? Nasi? Narkotyki? Z kim ja się związałam?
- Narkotyki? Czym Ty się zajmujesz?
- My, skarbie, tworzymy mafię. - O kurwa mać.
- Kto mnie porwał i kim oni są?
- Mafia Jacksona. Skurwiel Carter chciał mi Cię odebrać by tylko zdobyć to czego chciał. - Carter? Nie kojarzę nikogo o takim imieniu. Nie kojarzę mężczyzny przede mną, który podaje się za mojego narzeczonego. Nie kojarzę tego domu. Niczego nie kojarzę. Zaczęłam gwałtownie nabierać powietrza w płuca, nie umiałam się uspokoić.
- Co się dzieje? - Jason złapał mnie za ramiona i patrzył ze strachem. Jedyne co zobaczyłam ostatnie to jak wstaje, podnosi mnie i biegnie gdzieś w głąb pomieszczenia. Tym razem obudziłam się na miękkim łóżku, obok na fotelu siedział Jason.
- Jason? - Wyszeptałam osłabiona.
- Csiii. Wciąż jesteś słaba, miałaś atak paniki. Połóż się jeszcze. Jak się obudzisz wciąż tu będę. - I po tych słowach zamknęłam oczy i zasnęłam. Śniły mi się niebieskie oczy i martwe ciała.
- Lauro. - Usłyszałam na pół śpiąco, kojarzę ten głos. Otworzyłam powoli jedno oko i ujrzałam nad sobą Jasona, uśmiechnęłam się lekko. Wciąż nie pamiętałam jego twarzy czy nie miałam z nim żadnych wspomnień ale obiecał, że jak się obudzę wciąż tu będzie i spełnił swoją obietnice. To musi coś znaczyć, prawda?
- Obudź się, musisz wziąć leki i lekarz przyjechał obejrzeć Twoją głowę. - Podniosłam się na wygodnym łóżku i otarłam zmęczone oczy.
- Dzień dobry, pani Harper. Jak się pani czuje? - Po odpowiedzi na wszystkie pytania, zbadał mnie i opatrzył głowę, po czym podał jakieś leki na osłabienie i ból. Wzięłam je bez narzekania.
- Ma pani poważne uszkodzenie głowy. Straciła pani pamiętać przy takich wypadkach w 80% pacjentom w końcu udaje się odzyskać większą lub mniejszą część wspomnień.
- Ile to może potrwać? - Zapytał zmartwiony Jason.
- Nie jestem pewny od miesiąca po lata. Tego nigdy nie możemy stwierdzić. - Kurwa. - Wyszeptał pod nosem i uderzył w ścianę.
- Jutro przyjadę sprawdzić pani stan. - Lekarz uśmiechnął się w moim kierunku wstał i zabierając swoje rzeczy wyszedł.
- Potrzebujesz czegoś, kochanie? Mogę coś dla Ciebie zrobić? - Usiadł przy mnie na łóżku i schował kosmyk włosów za ucho. Uśmiechnęłam się na jego troskę i zagryzłam wargę.
- Wzięłabym ciepłą kąpiel jeśli to nie problem. - Wyszeptałam i oparłam brodę o kolana.
- Dla Ciebie wszystko. - Wstał i ruszył w stronę łazienki, zniknął na chwilę słyszałam jak puszcza wodę w wannie i zaraz stanął w progu drzwi z dwoma olejkami.
- Waniliowy czy truskawkowy? - Zaśmiałam się.
- Truskawka, zdecydowanie. - Uśmiechnął się wesoło i znowu zniknął mi z pola widzenia. Nie mam pojęcia czemu ale czuję się bardzo komfortowo w jego towarzystwie, mogę zrozumieć czemu zdecydowałam się zostać jego żoną. Zagryzłam wargę i uniosłam dłoń do twarzy, podziwiałam diament ozdabiający mój palec.
- Jeśli przestał Ci się podobać możemy go wymienić. - Wyszeptał Jason opierając się o framugę.
- Nie. Jest idealny. Szkoda, że nie pamietam tylko jak to się stało. - Wstałam i ruszyłam do łazienki mijając go w drzwiach.
- Mogę Ci opowiedzieć jeśli tego chcesz. I zrozumiem jeśli nie chcesz, żebym wchodził tam z Tobą.
- Daj mi trochę czasu na ogarnięcie tego wszystkiego. Wiem, że dla Ciebie to też nie jest łatwe. - Jason uśmiechnął się w moją stronę i przymknął drzwi, sam usiadł na ziemi opierając się o ścianę.
- Wszystko po kolei, maleńka. - Uśmiechnęłam się, rozebrałam i weszłam do wanny.
- Opowiedz mi. - Oparłam ostrożnie głowę o ręcznik i rozsiadłam się wygodnie. Zapach truskawek roznosił się po całej łazience, która z resztą była piękna. Jeśli można powiedzieć o łazience, że jest piękna. Na przeciwko drzwi jest duży prysznic na całą ścianę, obok po prawej są dwie duże umywalki i lustro, po lewej przy ścianie toaleta obok bidet, a po środku wanna w której się właśnie kąpałam.
- To stało się 3 miesiące temu, dokładnie 13 sierpnia. Byliśmy wtedy w Hiszpanii pozałatwiać parę spraw biznesowych, a przynajmniej tak myślałaś. - Mogłam wyczuć jak się uśmiecha na wspomnienie. - Zabrałem Cię na jacht pod pretekstem, iż inaczej nie dojedziemy na miejsce spotkania. Z początku się trochę bałaś. Po jakimś czasie kiedy już się przyzwyczaiłaś stanęliśmy niedaleko jakiejś wyspy i czekaliśmy na zachód słońca. Byłaś zachwycona widokami i wtedy to zrobiłem. Klęknąłem na jedno kolano, byłem zestresowany jak nigdy. Zapytałem czy za mnie wyjdziesz, a Ty stałaś ze łzami w oczach. Nie wiedziałem co mam myśleć w tym momencie. Po paru sekundach ciszy wykrzyknęłaś ‚tak' i wsunąłem Ci pierścionek na palec. - Uśmiechnęłam się lekko, a jednocześnie było mi przykro, że niczego nie potrafię sobie przypomnieć.
- Wydaję się, że były to oświadczyny jak z bajki. - Owinęłam się w ręcznik i stanęłam w progu, patrząc na Jasona jak podnosi się na równe nogi przede mną.
- Czy ja mam jakieś ubrania? - Nie wiem czemu ale byłam zażenowana tą sytuacją, patrząc na to, że jesteśmy zaręczeni on napewno widział mnie już nie raz nago, a jednak mam jakąś blokadę. Potrzebuje czasu.
- Oczywiście, w końcu tu mieszkasz. - Uśmiechnął się i złapał mnie za rękę. Przez moment chciałam ją wyrwać ale pomyślałam, że musimy robić małe kroczki. A to jest mały kroczek. Zaprowadził mnie do wielkiej garderoby gdzie po lewej stronie były same moje rzeczy, a po prawej jego. Szuflady i wieszaki pełne pięknych ubrań. Otworzył jedną z szuflad.
- Tutaj są Twoje piżamy. Wybierz sobie coś. - Minął mnie i zostawił samą w pomieszczeniu. Doceniam to, że nie naciska na mnie. Wciąż jestem pogubiona i praktycznie niczego nie pamiętam. Nie rozumiem wciąż wielu rzeczy ale mogę zrozumieć czemu ze wszystkich mężczyzn wybrałam właśnie jego. W szufladzie były rożnego rodzaju piżamy ale wybrałam tą najbardziej odpowiednią na moje oko. Aksamitna koszula na guziki i długie luźne spodnie w kolorze pudrowego różu.
- Wyglądasz pięknie. - Podszedł do mnie i złożył pocałunek na czole. Uśmiechnęłam się i weszłam pod kołdrę.
- Czy my..? - Zapytałam nieśmiało. Nie byłam pewna czy zrozumie co mam na myśli.
- Śpię w drugim pokoju. Zobaczymy się rano, jakbyś czegoś potrzebowała to wołaj. - Puścił mi oczko na dobranoc i zamknął za sobą drzwi. Odetchnęłam z ulgą, bałam się, że może będzie chciał czegoś próbować. Nie jestem na to gotowa. Jutro muszę go o wszystko wypytać ale w tej chwili jestem zbyt zmęczona na to wszystko. Zamknęłam oczy i zasnęłam w przeciągu kilku minut.

Continue Reading