Czarna Krew - TOM III

By DarkEmka

379 49 55

Wojna wydaje się być już przeszłością. Dziewczyna zostaje rzucona w wir nowego świata, który świadomie wybrał... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20

Rozdział 6

16 2 2
By DarkEmka

Odgarnęłam ręką włosy z twarzy, które wiatr mi wszędzie rozwiewał. Zamachnęłam się i zaczęłam po kolei odrąbywać każdą z kończyn, dopóki nie został sam korpus. Z każdym uderzeniem plecy bolały mnie coraz bardziej. Na śniegu zaczynał dominować szkarłat. Nie szło to jednak tak szybko jak się spodziewałam. Już po drugich zwłokach poczułam zmęczenie fizyczne i psychiczne, jednak się nie chciałam poddać. W głowie rodziło mi się mnóstwo myśli. Wpadłam w niekontrolowany szał. Nigdy wcześniej mi się to nie zdarzało. Zabiłam ludzi. Znowu. Przysięgałam sobie, że już nigdy na nikogo nie podniosę ręki. Ta sytuacja wymagała mojej interwencji. Nie skończyło by się to dobrze, tak czy tak. Próbowałam się usprawiedliwiać, mózg chciał wypierać wszystkie informacje. Co Finstock miał wspólnego z tymi ludźmi. Zlikwidował dla nich parę "bezdomnych Omeg"? Nasza umowa? Spojrzałam w niebo lekko dysząc.

 Wreszcie śnieg przestał sypać. Księżyc wyłonił się zza chmur i spoglądał na moją zakrwawioną twarz. Przetarłam czoło ręką jeszcze bardziej rozmazując krew. Wszystkie korpusy razem z kończynami ułożyłam w stosik koło domu. Oparłam siekierę o ścianę i weszłam po cichu do domu. Prześlizgnęłam się przez hol i błądziłam wzrokiem po kuchni. Zapalniczka, zapałki... Cokolwiek czym można rozpalić ogień. Wreszcie w szufladzie znalazłam zapalniczkę. W szafce spostrzegłam kilka butelek z alkoholem. Wzięłam je pod pachę i wyszłam najciszej jak umiałam. Podeszłam do stosu i polałam wszystko alkoholem. Zapach był tragiczny, jedzenie cofnęło mi się z żołądka. Kucnęłam i przybliżyłam zapalniczkę do skrawka ubrania korpusu. Ogień powoli zaczął się rozprzestrzeniać i dawać światło na okoliczne drzewa. Usiadłam na krześle na werandzie i pusto patrzyłam się w figlarne ogniki, które skakały i migotały na wszystkie strony. Dało się wyraźnie w powietrzu czuć nieprzyjemny zapach. Minęła godzina, może parę godzin? Nie zdawałam sobie sprawy jak długo wpatrywałam się w popiół i pojedyncze kości leżące na śniegu. Ocknęłam się po chwili z transu. Wstałam powoli z krzesła i podeszłam bliżej. Słońce zaczynało powoli wschodzić. Weszłam do domu i upewniłam się, że Finstock nadal śpi. Schodząc do piwnicy zapaliłam lampkę i szukałam wzrokiem... No właśnie, czego? Nie wiedziałam co zrobić z kośćmi. Zakopać? Wzięłam łopatę, która była oparta obok półki z narzędziami. Wyszłam na dwór i zaczęłam wbijać łopatę w zamarzniętą glebę. Było to cholernie trudne. Oparłam jedną stopę na łopacie i próbowałam wbijać w ziemię najmocniej jak potrafiłam. Pot strumieniami lał mi się po ciele. Podeszłam do ściany domu i lekko się o nią oparłam patrząc na dół, który wykopałam własnymi siłami. Łopatą zagarnęłam kości z ziemi wprost do dołka, po czym zaczęłam zasypywać go ziemią. Ugniotłam dobrze glebę butami i zaczęłam kierować się do domu. Wzięłam siekierę i łopatę ze sobą, po czym zaniosłam je do piwnicy. Zdjęłam kurtkę,buty i udałam się do łazienki wziąć szybki prysznic. Gdy weszłam do kabiny rana na plecach piekła mnie jak cholera. Starałam się lać strumień tak by nie stykał się z raną. Czerwona woda spływała do kanału. Wyszłam, wytarłam się i ubrałam w świeże rzeczy. Brudne rzuciłam do walizki pod łóżkiem, po czym zeszłam cicho na dół. Na sofie nikogo nie było. Gorączkowo rozglądnęłam się po pomieszczeniu. Gdzie on do cholery jest?

- Graper - ktoś złapał mnie za ramię od tyłu.

- Tak się cieszę, że nic Ci nie jest - wtuliłam się szybko do jego torsu - Przepraszam, za wczoraj.

- Prosiłem Cię żebyś została na górze - powiedział z powagą odwzajemniając uścisk.

- Nie mogłam Cię zostawić - bąknęłam nadal w niego wtulona.

Westchnął bezsilnie.

- Przypłacisz kiedyś życiem za te swoje durne pomysły - warknął.

Staliśmy tak chwile wtuleni w siebie.

- Gdzie są zwłoki, Graper? - po chwili spokojnie zapytał.

- Spaliłam i zakopałam - oderwałam się od niego.

Widać było po nim, że walczył ze sobą by nie wybuchnąć. Jednak na jego twarzy krył się też cień zaskoczenia.

- Jak tam twoja rana? - próbowałam szybko zmienić temat, by nie rozpętać potencjalnej burzy wyczuwalnej w powietrzu.

- Nic mi nie będzie - popatrzył się przenikliwym wzrokiem na moją twarz szukającej ratunku - A twoja?

- Trochę poszczypie i się zregeneruje - uśmiechnęłam się niedbale.

- Dziękuję - widać było, że od dawna silił się na wypowiedzenie tego słowa.

- Zawsze możesz na mnie polegać - odgarnęłam niesforne kosmyki z twarzy.

- Szklarz będzie tu za godzinę - oznajmił - Zacznij się powoli pakować, wracamy.

Skinęłam mu potwierdzająco głową i poszłam na górę. Skąd on się znał z tą Alfą i jego stadem? Miałam dziwne przeczucie, że to jeszcze nie koniec. Wzięłam rzeczy z szafek i wpakowałam wszystko niedbale na kupę. Po dłuższej chwili w drzwiach pojawił się Finstock. Lekko się uśmiechnął spoglądając jak siłuję się z zamknięciem walizki co graniczyło z cudem.

- Nie stój tak tylko mi lepiej pomóż - usiadłam na walizce zmęczona.

Ten bez słowa podszedł i zwinnie zasunął zamek. 

- O czym mówił ten Alfa? Co się stało z tymi Omegami? - wypaliłam.

- Stara sprawa - warknął po chwili ucinając temat.

- To dlatego kaszlesz krwią? 

- Zawsze przychodzą Ci do głowy niestworzone teorie, Graper - przeszył mnie wzorkiem - Zajmij się w końcu swoim życiem i przestań mi matkować.

Skrzyżowałam ręce na piersi i stanęłam w progu drzwi.

- O czym do cholery mówił ten Alfa? - poczułam gorąco, które powoli wpływało na moją twarz.

Przeciągle westchnął i spojrzał mi prosto w oczy.

- Miałem do spłacenia pewien dług.

Popatrzyłam się na niego oczekująco. Wiedziałam, że to nie koniec jego tajemnic.

- Jako, że jestem utalentowanym łowcą podjąłem się tego zadania i...

- Zabiłeś te Omegi - dokończyłam za niego.

- Masz świadomość tego, że cały swój czas spędzasz z człowiekiem, który zabija - wyprostował się - A mimo to mnie wskrzesiłaś.

Gulka utknęła mi w gardle. Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Zacisnęłam zęby i nieruchomo patrzyłam się na Finstock'a.

- Nie jesteś ze mną bezpieczna - powiedział pół tonu ciszej - Ta relacja nie ma przyszłości.

Właśnie dotarło do mnie co powiedział. Wyparł się wszystkiego co razem zbudowaliśmy. Nie chciałam kontynuować tej rozmowy. Najchętniej zamknęłabym się teraz w ciemnym pokoju i w samotności poszła spać. Łzy napełniły moje oczy, które tak z utęsknieniem szukały jakiegokolwiek sygnału zaprzeczającego jego słowa. Otworzył usta by coś powiedzieć, ale w tej chwili chwyciłam walizkę i skierowałam się na dół. Zostawiłam ją przed drzwiami wejściowymi i zaczęłam się ubierać. Za sobą usłyszałam kroki na schodach.

- Graper... - chwycił mnie za ramię. Odwróciłam się i odepchnęłam jego rękę. Jego oczy posmutniały spotykając moje, które szkliły się żalem i rozczarowaniem. 

- Powiedz coś - jego mięśnie twarzy mocno się spięły.

- Ignorujesz moje pytania, prośby - wypaliłam próbując nie tracić kontroli nad głosem, który samoistnie powoli mi się obniżał - Wiesz jak mi na Tobie bardzo zależy, jednak odpychasz mnie.

Zrobiłam przerwę i czekałam na reakcję. Wciągnął cicho powietrze nosem i starał się go nie wypuścić. Kontynuowałam.

- Może przerwa dobrze Ci zrobi - zamrugałam szybko kilka razy - Nam zrobi.

- Wiesz, że tu nie chodzi o żadną przerwę - przymknął na chwile oczy by poukładać sobie wypowiedź.

- Jest wielu ludzi, którzy życzą mi śmierć - dotknął palcami nasady nosa - Zniszczą wszystko co kocham - spojrzał na mnie.

Jedna łza popłynęła po moim czerwonym policzku. Spojrzał mi w oczy i delikatnie kciukiem ją wytarł.

- Jesteśmy Alfami - załkałam - Los nas złączył nie bez powodu.

- To ja cię stworzyłem, Graper - wziął mnie za rękę - Przepraszam, że teraz musisz przeze mnie cierpieć.

- Jedyny powód przez który cierpię to to, że mnie odpychasz - pociągnęłam nosem - Jedźmy już do domu.

Finstock westchnął, ubrał buty i wziął mój bagaż do ręki.

- A co z twoim...? - przerwał mi.

- Muszę tu jeszcze przyjechać do szklarza - burknął otwierając drzwi.

Wyszliśmy na zewnątrz. Wszędzie biało, jakby zima zapomniała o wczorajszym incydencie. Zamknęłam drzwi na klucz i podążyłam za nim do samochodu. Finstock przekręcił kluczyk w stacyjce i ruszyliśmy. Przez całą drogą milczeliśmy. Nikt z nas nie chciał przerywać tej ciszy. Poczułam ulgę gdy wreszcie zobaczyłam znajome okolice. Fakt, że jeszcze zostało kilka dni wolnego i jakoś ten czas musiałam spożytkować. Samochód stanął przed bramą do mojego domu. Przez chwilę po prostu siedziałam i patrzyłam się w swoje nogi. Chciałam być przy nim zawsze. Widzieć go, czuć jego ciepło, rozmawiać, dzielić się swoim życiem.

- Chciałbym przed zmrokiem jeszcze tam wrócić - warknął i całe uczucie zniknęło. Posłałam mu ponure spojrzenie.

Nacisnęłam klamkę i postawiłam nogę na asfalcie. Wzięłam głęboki oddech i patrzyłam jak Finstock targa moją walizkę z bagażnika. Podeszliśmy pod same drzwi, a ja wyciągnęłam klucz i włożyłam do zamka. Finstock nadal stał koło walizki obserwując każdy mój ruch. Moja ręka również zatrzymała się na kluczu w zamku, którego za cholerę nie chciała przekręcać. Jakby obydwoje chcieliśmy najbardziej jak się dało odwlekać rozstanie. Coś nas zatrzymywało.

- Dziękuję za te "warsztaty" - wysiliłam się na lekki, prawie niezauważalny uśmiech.

Skinął mi głową w odpowiedzi. Patrząc na niego widać było jak aż emanował wewnętrzną bitwą między sobą. Spojrzał na mnie ostatni raz i odszedł w kierunku bramy. Jego czarny płaszcz powiewał z każdym krokiem. Odprowadziłam go wzrokiem aż do samochodu. Z głośnym westchnięciem przekręciłam kluczyk i weszłam do domu.




Continue Reading

You'll Also Like

1.1M 45.2K 38
Moving back to a hometown she had left before she could even remember it was never supposed to be a big deal. But for Sara Bryant, everything is abou...
108K 3.2K 25
In which the Mikaelson's, the scooby gang, the pack and past and future Hale's are brought to watch the life of Charlotte Stilinski Or in which trut...
3.2M 70.7K 200
I'm a new grad human in huge debt, and cheated by my Omega boyfriend. When I got wasted in a bar, I didn't expect to have the best sex ever. And the...
385K 7.8K 46
He was gigantic. The 7'0 monster of a man towered over her, even though he was sitting. Bright cyan eyes gazed down at her unreadably. He gestured w...