czwartek, 5 września 2019r., Warszawa
- Można? - Julia zapukała do drzwi biura Amelii. Kobieta podniosła wzrok z ekranu komputera i odparła:
- Proszę, wejdź.
Brunetka zamknęła za sobą drzwi i podeszła do biurka przełożonej. Głosem przepełnionym pewnością zaczęła mówić:
- Myślałam nad twoją propozycją i jestem gotowa ją przyjąć.
- Tak? Jesteś tego pewna? - Amelia oparła łokcie na biurku. Julia zmarszczyła brwi. Menedżerka sama zaproponowała jej posadę swojej asystentki, więc skąd te pytania?- Tak, jestem - odpowiedziała głosem pełnym determinacji. Amelia wstała z fotela i podeszła bliżej. Spojrzała jej wyzywająco w oczy.
- To nie jest łatwa praca - rzekła. - Nie polega na siedzeniu ośmiu godzin na tyłku i przeklikiwaniu faktur. Wymaga ogromnej odpowiedzialności i pracowitości.
- Wymieniłaś cechy, którymi wykazuję się nieprzerwanie od dwóch lat - odparła śmiało Julia. Po chwili wahania, dodała: - Poza tym, sama zaproponowałaś mi tę posadę.
Amelia uśmiechnęła się i wróciła z powrotem do swojego biurka. Wyciągnęła z szarej teczki z logiem firmy plik kartek i podała je Julii.
- Co to? - spytała.
- Twoja nowa umowa - odparła przełożona z uśmiechem. Widząc skonsternowany wyraz twarzy dziewczyny, dodała: - Oj, przestań, droczyłam się z tobą tylko. W poniedziałek powiedziałam ci szczerze, co myślę o twojej pracy - usiadła. - Przeczytaj sobie na spokojnie umowę i zakres obowiązków i złóż mi to najpóźniej jutro o dziesiątej, dobra?
Julia kiwnęła głową.
- Świetnie - Amelia odłożyła teczkę. - Wracaj do pracy. Wyślę ci maila odnośnie nowego klienta, domknijmy to w pierwszej kolejności.
- Jasne - odparła Julia i wyszła z biura Amelii. Oparła się o ścianę, przeglądając treść umowy. Tylko się droczyła, jasne. Posada jej asystentki najprawdopodobniej będzie uciążliwa nie dlatego, że to odpowiedzialne zadanie, tylko z powodu jej głupiego poczucia humoru.
Julia weszła do swojego biura i usiadła przed komputerem. Przejrzała maila, którymi nie zdążyła zająć się wcześniej i zaczęła od najstarszego z nich. W międzyczasie zauważyła, że na ekranie jej telefonu zaświeciła się zielona lampka. To była wiadomość od Tomka.
Jak się czujesz?
Westchnęła. Odłożyła telefon i oparła łokcie na stole. Wczoraj miała nadzieję na spotkanie z Filipem, ale gdy tylko wyszła z pracy, zaskoczył ją Tomek. Błagał ją, żeby z nim porozmawiała - obiecał, że jeśli go wysłucha i nie zmieni zdania, raz na zawsze da jej spokój. Mimo wszystko, zrobiło się jej go szkoda i w tamtym momencie Filip zszedł na dalszy plan. Spodziewała się, że wróci do domu z płaczem, ale Tomek przekonał ją, by dała mu szansę. Gdy tylko usiedli przy stoliku w kawiarni Green Cafe Nero i zaczęli rozmawiać, Julia uwierzyła, że zrozumiał swój błąd. Było jej głupio, że okłamała Filipa. Wyciszyła telefon, by mieć spokój, a dopiero po powrocie do domu napisała mu SMSa, że była w szpitalu. Sama nie wiedziała, co ma teraz zrobić. Gdyby jednak doszło do spotkania, to co powinna mu powiedzieć?
Ponownie zerknęła na telefon i odpisała, że czuje się dobrze. Nie chciała jednak dłużej zaprzątać sobie nim głowy, toteż wyciszyła telefon i wrzuciła go do torebki. Musiała skupić się na pracy - to było na chwilę obecną najrozsądniejsze wyjście.
***
Cyfry na wyświetlaczu wskazywały godzinę osiemnastą dziesięć. Oparty o ścianę siedziby firmy JP Morgan, Filip nerwowo obracał papierosa w dłoni. Miał dać sobie z Julią spokój, ale musiał dowiedzieć się, dlaczego go oszukała. W całej tej sprawie nic nie składało się w jedną całość.
Wyszła z budynku, jednak nie była sama - towarzyszyły jej dwie koleżanki. Nie zauważyła go i stanęła do niego plecami. Zgasił papierosa i zaczął dyskretnie się im przyglądać. Rozmawiały przez krótką chwilę, aż Julia w końcu pożegnała się i odwróciła. Wtedy stanęła oko w oko z Filipem.
- Cześć - powiedział. Próbował zachować oschły ton, ale kiedy trafił na spojrzenie jej czekoladowych oczu, nieco złagodniał i uśmiechnął się.
Chwilę później przypomniał sobie jednak, że wczoraj jak durny czekał na nią dwie godziny, a później odkrył, że go okłamała.
- Filip - poprawiła czarną torebkę na ramieniu. - Co tu robisz?
- Jak czuje się twoja przyjaciółka? - odpowiedział pytaniem na pytanie. Julia nie umiała kłamać. Zakłopotanie na jej twarzy mówiło wszystko.
- Lepiej - pokiwała głową, uciekając wzrokiem. - Przepraszam, że wczoraj nie dałam ci znać... zadzwoniła do mnie jej... siostra i wszystko zadziało się tak szybko...
- Julia - uciął. - Przestań kłamać.
Zrobiła wielkie oczy. Otworzyła usta, by coś powiedzieć, lecz chwilę później je zamknęła. Westchnęła ciężko i znów uciekła wzrokiem.
- Dlaczego mnie okłamałaś? - spytał.
- O czym ty mówisz? - zmrużyła oczy, krzyżując ręce na piersiach. Filip był zaskoczony. Najwidoczniej była na niego zła, choć był święcie przekonany, że nie miała do tego prawa.
- Nie udawaj, pojechałem wczoraj do twojego mieszkania i widziałem cię z Tomkiem.
- Śledziłeś mnie?
- Nie pojawiłaś się w kawiarni - podszedł bliżej, patrząc jej w oczy z wyrzutem. - Wnioskując po tym, co cię w ostatnich czasach spotkało, to wyobraź sobie, że się o ciebie bałem.
- Filip, ja... - dotknęła dłonią głowy. - Przepraszam. Powinnam była cię uprzedzić.
- Dlaczego? - zapytał. Julia spojrzała mu w oczy. Nie sądziła, że zobaczy w nich tyle smutku. - Powiedz mi, dlaczego do niego wróciłaś.
- No... tak jakoś wyszło - rzuciła bez emocji.
Filip prychnął i zaczął chodzić dookoła. Julia obserwowała go, nie wiedząc, co zaraz zrobi - był naprawdę zdenerwowany. Postanowiła dłużej tego nie przeciągać - ta rozmowa nie miała najmniejszego sensu.
- Doceniam to, że chcesz mi pomóc, ale wydaje mi się, że ja już tego nie potrzebuję.
- Julia, ten koleś dwa razy prawie zrobił ci krzywdę - wyjaśnił. - Za trzecim razem może dojść do tragedii.
- Naoglądałeś się za dużo filmów - zaśmiała się gorzko. - Dobra, ja idę do domu. Tobie też radzę.
Minęła go i ruszyła w kierunku przystanku autobusowego. Nie miał zamiaru jednak odpuścić, Dogonił ją i szarpnął za ramię.
- Ten człowiek jest narkomanem, przejrzyj na oczy! - zawołał. W wyniku szarpnięcia torebka Julii zsunęła się jej z ramienia i kilka rzeczy wypadło na chodnik. Oboje spuścili wzrok - pod ich stopami znalazł się skórzany, czerwony portfel, pomadka ochronna i fioletowa kosmetyczka, której jak na złość Julia zapomniała wcześniej domknąć i ze środka wypadła mała torebka z białym proszkiem. Filip spojrzał na nią, marszcząc brwi. Później przeniósł swój wzrok na Julię. Oboje schylili się w tym samym momencie, jednak brunetka była szybsza i po kilku sekundach już wszystko schowała do torebki.
- Co to jest? - zapytał brunet surowo.
- Nic, to nie moje - odparła i próbowała go wyminąć. Ponownie złapał ją za ramię.
- Bierzesz to gówno? - zapytał poważnie.
- Puść mnie - spojrzała mu wyzywająco w oczy.
- Odpowiedz - warknął.
- Nie twoja sprawa! - wreszcie wyszarpnęła się i poprawiła rękaw białej koszuli. - Wiedziałam, że nie powinnam była prosić cię o pomoc po tym, jak mnie potraktowałeś. Zostaw mnie w spokoju.
Szybkim krokiem ruszyła w swoją stronę. Filip odpuścił. Był w totalnym szoku po tym, co zobaczył. Przez chwilę łudził się, że faktycznie narkotyki nie należały do Julii, ale było tak, jak stwierdził wcześniej - nie umiała kłamać. W tym wypadku sytuacja uległa znacznemu pogorszeniu. Filip zrozumiał, że Julia nie była tylko partnerką narkomana. Była także ofiarą uzależnienia.
Choć Julia zarzekała się, że nie potrzebuje jego pomocy, nie miał zamiaru odpuścić. Już raz ją zostawił, gdy go potrzebowała, drugi raz tego nie zrobi - tym bardziej, że teraz jego pomoc jest dużo bardziej potrzebna. Będzie mu dwa razy trudniej, ale zaryzykuje. Uważał, że nie ma innego wyjścia.